- Trochę żartowałem, że Sławek wyciągnął nie tę kulkę. Może były słabo podgrzane? - mówił z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru Bogdan Wenta tuż po losowaniu mistrzostw. - Osobiście liczyłem na jednego, silnego przeciwnika z Europy i dwóch, na których można zainkasować punkty - dodawał. - Mamy bardzo silną grupę, spotykają trzy zespoły europejskie. Potem wpadamy na grupę "hiszpańską" i tam, obok rzecz jasna Hiszpanów, wyjdą zapewne Chile i Czarnogóra, czyli zespoły jak najbardziej do ogrania. Mecz otwarcia z Francją na pewno będzie trudny, inauguracyjne spotkania zawsze są nerwowe. Na szczęście gramy w domu, a wiadomo, że swoi kibice zawsze uskrzydlają. Każde spotkanie będzie ważne, nawet w z Arabią Saudyjską, trzeba będzie się trochę pomęczyć, choć tutaj punkty musimy zainkasować - analizował nasz znakomity szkoleniowiec. Czytaj także: Sławomir Szmal skomentował losowanie Polaków Wenta, znając specyfikę dużych turniejów, przypominał, jak ważna jest szeroka i wyrównana kadra. Dodawał też, że zbytnie demonizowanie Słoweńców jest niepotrzebne, bo jego zdaniem to dla nas równorzędni rywale. - Zmiennicy będą musieli dużo dołożyć, bo to długi turniej. Pamiętajmy, że Słowenia w eliminacjach uległa Serbii i jest tutaj dzięki "dzikiej karcie". Z drugiej strony my ostatnio też taką dostaliśmy. Może się tutaj wiele zdarzyć. Największym naszym atutem będą własne obiekty i publiczność. Trzeba zbierać punkciki, jeśli chcemy dojść do ćwierćfinału. Każdy nasz mecz będzie takim "małym finałem" - stwierdził były trener reprezentacji Polski. I chociaż Polacy w losowaniu trafili na ciężkich rywali, to Bogdan Wenta starał się również szukać pozytywów tej sytuacji. - Myślę, że część tych wielkich faworytów ma spacerek do ćwierćfinału. Choć pamiętajmy, że często takie imprezy pokazywały, że jeśli zostaniesz uśpiony, to potem możesz się na czas nie obudzić. Tak że może i dobrze, że my od razu wpadamy na silne zespoły?