- Czego zabrakło? Najprościej powiedzieć, że kołowych. Niestety, ale praktycznie wszyscy są wykluczeni. Zostało nam dwóch, Kamil Syprzak i Bartek Bis, przy czym ten drugi nabawił się kontuzji i nie mogliśmy w drugiej połowie na niego liczyć. Oby wszystko było z nim ok, nie widziałem jeszcze dokładnie, co mu jest, ale oby był zdrowy. W obronie graliśmy w takim zestawieniu po raz pierwszy, nawet tego nie przetrenowaliśmy, bo jak można być na takie rzeczy przygotowanym, kiedy mamy pięć różnych ustawień w obronie, ale wszyscy nam z tej układanki wypadają? - mówił tuż po spotkaniu Arkadiusz Moryto.- Przez to, że nie było kołowych w obronie, nie mogliśmy też biegać szybkich "środków" i nie mieliśmy bramek z kontrataków, co automatycznie przełożyło się na mniejszą liczbę bramek w tym spotkaniu - dodawał reprezentant Polski w rozmowie z Interią. Czytaj także: Pierwsza porażka Polaków na turnieju Niestety dziś po raz kolejny z powodu zamieszania z przepisami antycovidowymi trener Patryk Rombel nie wiedział, czy będzie mógł skorzystać ze wszystkich zawodników. Pozytywny wyniki testu otrzymał bowiem Maciej Gębala, ale ma status ozdrowieńca i w polskiej ekipie liczono, że jednak będzie mógł wystąpić. Nie dostał na to zgody i Polacy niemal w ostatniej chwili musieli dokonywać rotacji w składzie. - O tym, że nie zagra, dowiedziałem się zaraz przed meczem. Nie chcę mówić, że na hali, ale około godziny 16 dotarła do mnie ta wiadomość - przyznawał Moryto.U naszych rywali również nie brakowało zmian w składzie, ale w przypadku Niemców, zawodnicy dołączający do kadry, absolutnie nie mogli być uznani za słabszych od tych, których mieli zastąpić. - Ich trzon pozostał. U nich zresztą nie zburzyło to pomysłu, a nam mocno zaburzyło koncepcję gry, do tego wypadł Maciek, a w trakcie meczu "Bisu", co całkiem nam zburzyło nasz plan. Chwała chłopakom, którzy zagrali dziś na środku obrony. Mieliśmy dwójkę bardzo młodych graczy, Ariela Pietrasika i Melwina Beckmana, którzy nie pękali i parę fajnych piłek wybrali, starali się jak mogli i na pewno dali z siebie wszystko - powiedział Arkadiusz Moryto.