- To była dla mnie ciężka sytuacja, ale byłem świadomy, że nie będę dostawał zbyt wielu szans. Po przerwie jednak trener podszedł do mnie i powiedział, że być może będę musiał być gotowy na 5-10 minut, żeby pomóc drużynie. Kiedy został kwadrans do końca, myślałem, że już raczej nie wejdę, ale potem była ta niefartowna sytuacja dla zespołu, bo Szymon Sićko dostał czerwoną kartkę. Wiedziałem wtedy, że muszę pomóc zespołowi i cieszę się, że mogłem małą cegiełkę do tego zwycięstwa dołożyć i nie zrobiłem błędów, które mogłyby w tym przeszkodzić - mówił po meczu z Austrią Pietrasik, który nie dostał zbyt wielu minut od trenera, ale za to, kiedy już wszedł na parkiet, prezentował się naprawdę solidnie. ME: Ariel Pietrasik jednym z zaskoczeń w kadrze Polski Urodzony w Luksemburgu, a występujący w Szwajcarii zawodnik jest w zespole od niedawna, ale jak powiedział, coraz lepiej czuje się w prowadzonej przez Patryka Rombla kadrze. - Jestem już ponad dwa tygodnie z drużyną i już prawie wszystko kojarzę. Brakuję tylko trochę tempa, małych detali, ale myślę, że z każdym meczem będzie to wyglądało lepiej. Jego powołanie dla wielu było sporym zaskoczeniem, on sam zresztą jeszcze niedawno nie spodziewał się, że będzie występować w polskiej kadrze, ale ciężko na to zapracował. - Parę miesięcy temu grałem jeszcze w Luksemburgu i w ogóle nie myślałem o tym, że mogę zagrać na mistrzostwach Europy. Miałem sporo szczęścia, że pokazałem się z dobrej strony w lidze szwajcarskiej. A z drugiej strony i trochę pecha, bo w październiku doznałem kontuzji kolana i przez sześć tygodni nie mogłem grać. Myślałem, że na kadrę w grudniu nie będę miał szans, ale ułożyło się to inaczej i jestem bardzo szczęśliwy - przyznawał szczerze Pietrasik i dodawał, że podczas pierwszego zgrupowania czuł spory stres.Czytaj także: Organizacyjny falstart na mistrzostwach- Jak przyjechałem do Gdańska i pierwszy raz wszedłem do Ergo Areny, to czułem respekt, bo nie byłem w tak dużej hali, a i pierwszy raz spotkałem się z zespołem, który do tej pory oglądałem tylko w telewizji. Na początku był stres, ale chłopaki są dla mnie mili, coraz lepiej się rozumiemy i jestem bardzo zadowolony, że mogą z nimi trenować, podpatrywać ich, jak się zachowują - wspominał Pietrasik.Co ciekawe, młody szczypiornista kontynuuje w kadrze rodzinne tradycje. Jego ojciec Grzegorz grał w Anilanie Łodź, natomiast matka Katarzyna, z domu Ekiel, była napastniczką w zespole Kolejarza Łódź. Zaliczyła również 13 występów z orzełkiem na piersi, strzelając w kadrze trzy bramki. Jednak, jak przyznał Ariel Pietrasik, więcej w kwestii tego, jaką dyscyplinę będzie uprawiał, miał do powiedzenia ojciec. - Tata mnie namawiał, żeby grać w ręczną. On grał długo w Anilanie Łodź. Mama występowała w reprezentacji Polski, ale krótko, bo zerwała więzadła krzyżowe w kolanie, potem urodziła mnie, no i przestała grać w piłkę nożną, tak że mnie nie namawiała.