Pierwszymi rywalkami Polek będzie drużyna Niemiec, z którą "Biało-Czerwone" zmierzą się w sobotę 5 listopada o 20.30. Choć to nasze przeciwniczki będą faworytkami, to jak mówi Sylwia Matuszczyk, drużyna prowadzona Arne Senstada ma plan na to spotkanie - Będziemy szukały ich słabych stron w agresywnej grze, którą preferują. To powoduje trochę nieporozumień w obronie. Bardzo ważna będzie także gra obrotowej po naszej stronie, dużo ruchu, wprowadzenia zdezorientowania w ich szeregach defensywnych. No i wykorzystanie naszych skrzydłowych, które są naprawdę świetne - analizowała obrotowa. Matuszczyk podkreśliła też, że reprezentacja Polski nabrała sporo pewności siebie. - Jesteśmy pewne siebie. Sportowiec, który nie jest pewny swojej wartości, ma strach w oczach, już na początku jest przegrany. Oczywiście mamy szacunek do rywalek, jesteśmy pełne pokory, ale nie ma w nas obawy. Czytaj także: Trudna grupa Polek. "Wszystko jest w naszych głowach" Przed mistrzostwami Europy Polki rozegrały dwumecz z Francją, zakończony dwoma porażkami. Jednak w drugim spotkaniu nasz zespół pokazał, że nawet w starciu z takim gigantem może grać na wysokim poziomie. Niestety tylko w pierwszej połowie, bo druga była już wyraźnie przegrana. Sylwia Matuszczyk oceniła, że winą za to jest przede wszystkim brak opanowania, który był szczególnie widoczny, kiedy gra przestała się układać. - Zabrakło chłodnej głowy. Te dwie-trzy niewykorzystane sytuacje sprawiły, że zaczęły się nerwowe decyzje, nieprzemyślane ruchy. Wiadomo, że nie utrzymamy poziomu przez pełne 60 minut i zawsze zdarzy się coś nieprzewidzianego, ale trzeba zachować właśnie w takich momentach chłodną głowę, żeby przetrwać te kryzysowe momenty. - oceniła obrotowa.