O awansie na mistrzostwa świata, w przypadku Polski, miał zdecydować tylko dwumecz z Macedonią Północną, nasz zespół nie musiał grać w żadnych prekwalifikacjach. Zadanie wydawało się całkiem realne do zrealizowania, a gdyby wziąć pod uwagę wyłącznie 45 minut z pierwszego starcia w Koszalinie, wyprawa na Bałkany byłaby czymś bardzo spokojnym. Polska w środę prowadziła już bowiem 21:11, później 22:12. I w ostatnim kwadransie nie potrafiła już rzucić bramkę. Kompletnie rozbite rywalki, tak się wydawało, pokonały zaś nasze bramkarki aż sześć razy. Przegrały spotkanie 18:22, ale uwierzyły, że tu wszystko można jeszcze zmienić. Zwłaszcza, że rewanż rozgrywały u siebie, w miejscu, które można śmiało nazwać kibicowskim piekłem. Macedonia Północna - Polska w eliminacjach mistrzostw świata. Nerwowy początek, wielka stawka spotkania Kibice w Bitoli są fanatyczni, było to już widać podczas spotkań męskiej drużyny Eurofarmu Pelister w Lidze Mistrzów, a przecież gościły tu nasze eksportowe drużyny: Industria Kielce i Orlen Wisła Płock. Te nerwy dały się we znaki Polkom, które zaczęły to spotkanie. Najpierw było więc przejście linii szóstego metra Darii Michalak (plus niecelny lob), za moment błąd kroków którejś z rozgrywających, a po chwili złe dogranie do Aleksandry Olek na koło i faul na dwie minuty Michalak, przy próbie powstrzymania kontry. A to były trzy minuty, które już pokazały, że w tym spotkaniu może być niespokojnie. Zwłaszcza, że każdej akcji Polek towarzyszyły gwiazdy i buczenie. Polki przetrwały jednak grę w osłabieniu, ale nie mogły znaleźć odpowiedniej skuteczności. Podobnie zresztą jak i ich rywalki, bo ta gra w dwa ognie długo nie przynosiła żadnych efektów. Aż gdy kończyła się piąta minuta gry, trafiła w końcu Monika Kobylińska. Macedonki aż takiej gwiazdy w swoich szeregach nie mają. Cała pierwsza połowa była chaotyczna, defensywa zdecydowanie dominowała nad ofensywą. Polki broniły kapitalnie, Adrianna Płaczek nie miała nawet wielu okazji do interwencji. A gdy miała, to też sobie radziła. Ale i Macedonki broniły agresywnie, wysoko, uniemożliwiając naszym zawodniczkom rozgrywanie akcji. W 19. minucie Aleksandra Rosiak trafiła na 6:4, po 80 minutach rywalizacji Polki miały więc aż sześć goli zaliczki w kwestii walki o mundial. A mimo to nadal nie mogliśmy być niczego pewni, co pokazało już spotkanie w Koszalinie. A także wycofywanie bramkarki przez Senstada, tak ryzykowne i nieskuteczne dla Polek. Do tego Biało-Czerwone rozgrzały w bramce rywalek Jovanę Micevską - Macedonka najpierw obroniła rzut ze skrzydła Anety Promis, a za chwilę rzut karny tej zawodniczki. I jeszcze mogła przez całe boisko trafić do pustej bramki na 9:7, ale nie trafiła. Tuż przed przerwą Macedonki straciły na kilkanaście minut kontuzjowaną Angelę Jankulovską, Polkom udało się znów objąć prowadzenie. Skończyło się na remisie 10:10, sytuacja w walce o przepustkę na mundial była bardzo dobra. Polki wytrzymały, Bitola zdobyta! Jest awans na mistrzostwa świata Drugą połowę świetnie zaczęła Monika Kobylińska - dała sygnał koleżankom, że w ataku też można znaleźć sposób na rywalki. A tu tylko i wyłącznie chodziło o to, by nie dać się ponieść emocjom, zwłaszcza w ataku. By utrzymać zaliczkę, styl gry nie był aż tak istotny. Nie było więc w grze Polek fajerwerków, ale zgadzał się wynik na tablicy. Nawet wśród kibiców w Bitoli jakby trochę zamarła wiara w awans, trybuny trochę ucichły. Macedonki potrzebowały seryjnych trafień, a tymczasem to Polski wygrywały jedną czy dwoma bramkami. Na 20 minut przed końcem było 16:15, trener rywalek Kristijan Grchevski poprosił o przerwę. To był już powoli ostatni dzwonek dla jego zespołu. Polki podejmowały złe decyzje w ataku, Macedonki miały okazję do kontr, ale też się gubiły. Naszej drużynie to odpowiadało, Polki wykorzystały też grę w przewadze, po karze dla rywalki, trafiła ze skrzydła Magda Balsam. Na kwadrans przed końcem był jednak remis, wciąż sprawa awansu nie została jeszcze przesądzona. Macedonki kilka razy miały szansę objąć prowadzenie, ale jednak presja sprawiała, że popełniały błędy. I w tych kluczowych momentach Polki rzucały, zwłaszcza Balsam. Niebezpiecznie zrobiło się w 50. minucie, gdy karę dwóch minut dostała Paulina Uścinowicz. W Koszalinie to właśnie te kary dla Polek napędziły Macedonki. A teraz Dagmara Nocuń po kontrze trafiła na 20:18. Tyle że za za moment karę dostała Aleksandra Rosiak, Macedonki zaczęły grać niezwykle agresywnie, kibice zaś znów tworzyli na trybunach istne piekło. W 55. minucie był już remis 20:20, rywalki miały piłkę. Płaczek zagrała jednak do kontry do Balsam, ta rzuciła do pustej bramki. I wszystko było już jasne. Polki zakwalifikowała się do finałowego turnieju mistrzostw świata, który zacznie się 26 listopada. Organizatorami będą: Holandia i Niemcy. Macedonia Północna - Polska 21:23 (10:10) Macedonia Północna: Micevska (7/25 - 28 proc.), Petkovska (2/7 - 29 proc.) - Ristovska 2 (1/1 z karnego), Gakidova 1, Kolarovska, Sazdovska 3, Damjanoska 5, Kiprijanovska, Janeska Kildan 1, Djatevska 1, M. Jankulovska, Mladenovska 4, A. Jankulovska 3, Sedloska, Madjovska 1, Rizoska. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 1/2. Polska: Płaczek (8/20 - 40 proc.), Wdowiak (211 - 18 proc.), Zima - Promis (0/1 z karnego), Balsam 7 (3/3), Rosiak 4, Kobylińska 5, Uścinowicz, Kochaniak-Sala, Michalak 4, Nocuń 1, Grabińska, Olek 1, Matuszczyk 1, Drażyk, Cygan. Kary: 8 minut Rzuty karne: 3/4. Pierwszy mecz: 22:18 dla Polski. Awans: Polska.