Nasze zawodniczki w losowaniu par fazy play-off eliminacji nie miały szczęścia. Austria to bowiem najlepszy z możliwych przeciwników, który zwłaszcza na swoim terenie potrafi być bardzo groźny. Mimo to kibice i eksperci liczyli, że nasze zawodniczki okażą się w dwumeczu lepsze. Do tego potrzebny był jednak dobry wynik już w pierwszym meczu. Walka od pierwszych minut była bardzo zacięta, a nasze reprezentantki nie pozwalały rywalkom "odskoczyć" na więcej, niż dwa gole. Austriaczki imponowały zwłaszcza grą w obronie, lecz z minuty na minutę Polki zyskiwały właściwy rytm, czego efektem było wyrównanie, a potem - objęcie prowadzenia. Świetnie spisywała się Płaczek, skuteczna była również ofensywa i dzięki czemu na dwie minuty przed końcem pierwszej części gry nasze zawodniczki prowadziły 13-12. W końcówce pierwszej połowy nie pomogło jednak dwuminutowe wykluczenie Roszak. Austriaczki zdołały przed gwizdkiem zwiastującym przerwę rzucić jeszcze jedną bramkę. Był remis, 13-13. Po zmianie stron rywalizacja nadal była niezwykle wyrównana. Grające przez pierwszą minutę w osłabieniu Polki zdołały utrzymać remisowy wynik. Po powrocie Roszak wrzuciły jednak "piąty bieg" i odskoczyły przeciwniczkom na dwie bramki (16-14). Po bramce Zimny udało się nawet objąć najwyższe w meczu, trzybramkowe prowadzenie. Polki imponowały swoją grą w defensywie, a mecz zaczynał powoli przybierać bardzo korzystny dla nas obrót. Po dziesięciu minutach gry po przerwie trzybramkowy zapas był utrzymywany. Niestety, moment słabszej gry wystarczył, by przewaga stopniała z trzech do zaledwie jednej bramki (20-19). Trener naszej kadry zareagował błyskawicznie, prosząc o czas. Przerwa nie podziałała jednak tak, jak powinna. Nasze zawodniczki nie tylko straciły prowadzenie, ale i pozwoliły objąć je rywalkom (23-21). Kwafrans przed końcem sytuacja z bardzo dobrej stała się trudna. Na tablicy wyników pojawił się już nawet rezultat 24-21, ale na szczęście "Biało-Czerwone" powoli odzyskiwały rezon. Ważny gol Nosek i dwuminutowe wykluczenie u rywalek sprawiły, że można było myśleć o gonieniu wyniku. To się udawało: jedenaście minut przed końcem było już tylko 24-23 dla rywalek. Szarawaga doprowadziła do wyrównania (24-24), ale potem znów to przeciwniczki nadawały grze ton. W końcówce gra toczyła się "gol za gol". Ostatecznie mecz zakończył się remisem 29-29, który stawia naszą kadrę w dobrym położeniu przed rewanżem. TC