Pięć bramek polskiej gwiazdy w 9 minut. Skądś to znamy. Deklasacja gospodarza ME
Już za niespełna półtora miesiąca Polki zagrają z Chinkami w 's-Hertogenbosch w mistrzostwach świata - dla selekcjonera Arnego Senstada mecz ze Słowacją w Mielcu był jednym z ostatnich sprawdzianów prze tą docelową imprezą. Biało-Czerwone rozbiły rywala 28:20 (15:8), to spotkanie znów potwierdziło atuty naszej drużyny: świetną obronę, znakomitą postawę Adrianny Płaczek w bramce, wpływ na zespół Moniki Kobylińskiej, wreszcie znakomitą skuteczność Magdy Balsam. Ta ostatnia w 10. minucie miała już pięć trafień.

Selekcjoner reprezentacji Polski Arne Senstad będzie musiał wkrótce podjąć ostatnie decyzje przed powołaniem kadry na mistrzostwa świata - te Biało-Czerwone rozpoczną za niespełna półtora miesiąca w 's-Hertogenbosch. Polki nie muszą teraz grać w eliminacjach mistrzostw Europy, jako jeden z pięciu współgospodarzy turnieju mamy w nich pewny udział. Dla tych reprezentacji, ale także Danii, Norwegii i Węgier (trzech najlepszych w poprzednim EURO) zorganizowano rozgrywki EHF Euro Cup.2026.
Polki zagrały więc dzisiaj w Mielcu ze Słowacją, w niedzielę czeka je rywalizacja w Krajowej z Rumunią. Ten drugi mecz z pewnością będzie większym wyzwaniem.
Polska - Słowacja w ramach EHF Euro Cup 2026. Popis Magdy Balsam w pierwszych minutach. Niesamowita skuteczność
Miesiąc temu w Gnieźnie Polki zagrały testowo z Serbią - zespołem na podobnym poziomie, może nieco słabszym. I Senstad musiał przecierać oczy ze zdumienia, gdy w 10. minucie jego zespół miał w dorobku jedno trafienie Moniki Kobylińskiej, a rywalki - aż osiem. Udało się wtedy wygrać 30:26, ale jeśli Polki chcą powalczyć o coś więcej, niż sam występ w drugiej fazie grupowej na mundialu, takie coś nie może się zdarzać.
Dziś było inaczej, choć - nie ukrywajmy - Słowacja jest drużyną z niższej półki. Dwumecz ze Szwajcarią o mistrzostwa świata przegrała różnicą aż 22 bramek, a przecież nie rywalizowała z zespołem elitarnym. Nasi sąsiedzi budują drużynę na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, będą ich współgospodarzem, ale ten proces idzie dość powoli.

Polki zaczęły zaś od mocnego uderzenia - zwłaszcza Magda Balsam. Prawoskrzydłowa zdobyła pięć z sześciu bramek dla naszego zespołu w niespełna 10 minut. A dokładnie - w 9 minut i 28 sekund. Trzy z rzutów karnych, każdy wykonała inaczej. I dwie ze skrzydła, świetnie "zawijając" piłkę w dalszy, górny narożnik. Kto grał w piłkę ręczną ten wie, że nie jest to łatwe. Wtedy było 6:2, za moment Słowaczki dorzuciły trzecią bramkę.
A później nastąpił przestój - dla naszych zawodniczek trwał on ponad pięć minut, dla rywalek - aż 11. Aleksandra Rosiak i Balsam trafiały do pustej bramki, później dołożyła trafienie Paulina Uścinowicz, jeszcze raz trafiła Rosiak. Zrobiło się 10:3, mecz był już ustawiony.

Senstad testował obrotowe, tym razem do kadry meczowej wziął trzy: Nikolę Głębocką, Natalię Pankowską i Aleksandrę Olek, łącznie ma cztery. A nie wszystkie polecą do Holandii, pewna jest właściwie tylko Olek, liderka defensywy. Dziś w ataku świetnie pozycje znajdowała sobie Pankowska, choć nie wszystkie wykorzystała.
Polki kapitalnie broniły, a gdy już Słowaczkom udawało się oddać rzut, na posterunku była Adrianna Płaczek. Dwukrotnie nie dała się pokonać z rzutów karnych, broniła znakomicie, rywalki przed przerwą pokonały ją zaledwie osiem razy.
W drugiej połowie Senstad testował też różne warianty na skrzydłach, po 10 minutach wolne dostała też Płaczek, zastąpiła ją Paulina Wdowiak. A przewaga wciąż była mniej więcej taka sama - siedem lub osiem bramek. Dopiero trafienia Pankowskiej i Aleksandry Rosiak sprawiły, że w 48. minucie obie ekipy dzieliło już 10 bramek (23:13). A bynajmniej Polki nie zwalniały, Rosiak czy Balsam w obronie nie miały litości w defensywie. A później w ataku.

Gdy jednak przez moment pojawiły się elementy dekoncentracji, Senstad momentalnie zareagował przerwą na żądanie. I zrugał swoje zawodniczki, jakby przegrywały kilkoma trafieniami. Niemniej z wyniku 25:15 zrobiło się 25:18. Ostatnie 13 minut było zdecydowanie słabsze w wykonaniu Polek, to Senstad musi przeanalizować.
W niedzielę Polki zagrają na wyjeździe z Rumunią, tuż przed mundialem, za ponad miesiąc, czeka je turniej w Porecu. I starcia z Senegalem oraz Chorwacją.
Polska - Słowacja 28:20 (15:8)
Polska: Płaczek, Wdowiak, Zima - Balsam 10 (5/5 z karnych), Rosiak 4, Nocuń 3, Kobylińska 3 (1/1), Michalak 2, Nosek 2, Pankowska 2, Kochaniak 1, Uścinowicz 1, Cygan, Głębocka, Olek, Janas.
Kary: 10 minut. Rzuty karne: 6/6.











