Mistrzostwa świata, w pierwszej fazie, to łatwiejszy turniej niż mistrzostwa Europy? Tutaj jednak trafiają się też egzotyczne zespoły, tak jak chociażby Iran w "polskiej" grupie. Można byłoby tak pomyśleć, ale nikt nie przyjeżdża na zgrupowanie kadry, żeby coś "odbębnić" i wrócić do domu. Każdy rywal chce wygrywać. Musimy pojechać i zagrać dobrą piłkę ręczną, żeby wyjść z tej grupy na mistrzostwach świata. Jak oceniasz pozostałe rywalki? Japonia z roku na rok rozwija swoje umiejętności, a zawodniczki z tego kraju coraz częściej chcą grać w Europie. Niemki znamy, mecz z nimi będzie mocny, ale i z Japonkami łatwo nie będzie. Na co liczycie podczas tych mistrzostw? Naszym celem jest miejsce w czołowej "ósemce" turnieju, a ponadto chcemy z meczu na mecz grać coraz lepiej, rozwijać się, budować tę kadrę. A kiedy są wyniki, kiedy wygrywa się mecze, od razu atmosfera i otoczka wokół kadry są inne. To Twoja trzecia duża impreza z kadrą. Wraz z nabieraniem doświadczenia zmienia się podejście? Od dziecka moim marzeniem było, by grać w reprezentacji. Tak więc czy to byłby to mój dwudziesty, trzeci czy pierwszy turniej, to wydaje mi się, że nie miałoby to znaczenia. Zawsze czekam na to z niecierpliwością, bo granie w klubie to jedno, ale występowanie z orzełkiem na piersi to jest wielka duma i zaszczyt. Każda z nas walczy, żeby na te turnieje jeździć i grać w kadrze. W tym roku zdecydowałaś się na powrót z Bundesligi do Polski. Skąd taka decyzja? Tak się moje życie potoczyło, że zdecydowałam się na Lublin. Wszystko dzieje się po coś, jestem zadowolona z mojego obecnego klubu. Polki dały koncert w hali. Zdany test przed mundialem Wraz z MKS-em bardzo dobrze zaczęłyście przygodę w europejskich pucharach. To świetna okazja, żeby się pokazać, ale i bardzo dużo grania. Jesteście przygotowane na meczowy maraton? Zawsze dla polskiego zespołu gra w Europie to duży zaszczyt. Czeka nas więcej grania, mecze będą sobota - środa i musimy się do tego przygotować. W klubie jasno przedstawili nam swój cele, mieliśmy reprezentować MKS na międzynarodowej arenie i byłyśmy tego świadome. Dlatego, choć już po pierwszym meczu miałyśmy 16 bramek przewagi, to i drugie spotkanie wyglądało bardzo dobrze. Nie kalkulowałyśmy, chciałyśmy pokazać, że jesteśmy gotowe na awans i będziemy grać z najlepszymi. Eliminacja przeszły bardzo gładko. Spodziewałyście się, że z Serbkami będzie aż taka duża różnica na Waszą korzyść? Nie spodziewałyśmy się, że w Jagodinie ten mecz się tak potoczy, ale wiedziałyśmy, co musimy zrobić, zaczynając od zawodniczek i kończąc na sztabie. Wiedziałyśmy, że jeśli podejdziemy do tego profesjonalnie, to ten mecz potoczy się po naszej myśli. Była też świadomość, że trzeba wykonać ten krok, by potem grać z najlepszymi. Jagodina to mistrz Serbii, ale naszą ambicją jest gra z lepszymi rywalami. W Lublinie bardzo chcą odebrać mistrzostwo Zagłębiu. Czuć w klubie dużą presję? Presja to duża słowo. Grając w piłkę ręczną tyle lat o presji nie ma mowy. Znamy aspiracje klubu na ten sezon, wiemy, co do nas należy i że musimy wykonywać swoje obowiązki na 1000 procent. Trzeba robić wszystko jak najlepiej i jeśli wtedy zdobędziemy mistrzostwo, to znaczy, że poszliśmy dobrą drogą. Jeśli nie, trzeba będzie coś zmienić. A jak Ci się pracuje z Edytą Majdzińską? To bardzo wymagająca i konkretna trenerka. Przed podjęciem decyzji o przejściu do Lublina miałam z nią rozmowę i wiedziałam, czego będzie ode mnie oczekiwać. Ja również przekazałam jej, jakie są moje oczekiwania. Nasze drogi i aspiracje się spotkały i między innymi dlatego jestem w tym zespole.