Jakie nastroje w drużynie przed meczem z Kosowem? Nastroje w zespole są dobre, jesteśmy bardzo zmotywowane, choć wiadomo, że luzu nie ma. To też przeciwnik, który jest dla nas nieznany i musimy się dobrze przygotować fizycznie i taktycznie, a mamy tylko parę dni, żeby się zgrać. Dlatego myślę, że nie możemy pozwolić sobie na rozluźnienie, bo stawiamy przed sobą wysokie cele i coś takiego byłoby nie na miejscu. Na takie drużyny, znacznie niżej notowane, trudno się zmobilizować? Wygrana w dwumeczu daje nam awans na mistrzostwa świata, a tam chcemy zajść jak najlepiej, tak że na mecze z Kosowem patrzymy w takiej długodystansowej perspektywie, choć to mało znany przeciwnik, ale mający kilka zawodniczek występujących w drużynach z Danii czy Norwegii i nie można ich lekceważyć. Indywidualnie na pewno mają niezłe warunki do gry w piłkę ręczną, choć rzecz jasna to my będziemy faworytem. Podczas zgrupowania pracujecie nad rozpracowaniem rywalek czy skupiacie się na sobie? Mamy materiały, żeby się przygotować. Ten zespół to dla nas nowość, niektóre zawodniczki widzimy pierwszy raz w życiu, natomiast jeśli chodzi o taktykę, to skupiamy się raczej na tym, co mamy wypracowane, na rzeczy, w których się dobrze czujemy. Jeśli zadziałały w starciach z Niemkami czy Węgierkami, to z Kosowem też nie powinno być problemu. Ma Pani za sobą udział w mistrzostwach Europy, teraz jest szansa pojechać na mistrzostwa świata. Myśli Pani o tej imprezie? Oczywiście, że tak. Bardzo chciałabym pojechać na mistrzostwa świata. Przed mistrzostwami Europy nie spodziewałam się powołania, to był dla mnie cel, ale raczej na przyszłość. No ale udało się dość szybko pojechać na czempionat Starego Kontynentu, co było dla mnie wielkim wyróżnienie, a przede wszystkim szansą na złapanie ogromnego doświadczenia. Wyjazd na mistrzostwa świata byłby takim przypieczętowaniem mojej pracy i tego, że już dokładam swoją cegiełkę do tej drużyny. Chciałabym zresztą nie tylko pojechać na ten turniej, ale i powalczyć o wyższe miejsca. Czytaj także: Polki krok od awansu na MŚ. "Nie trzeba dodatkowej mobilizacji" Przejdźmy na niwę klubową. Po sezonie wraca Pani do MKS-u Lublin. Jest pani zadowolona? Cieszę się, wracam w swoje strony. Myślę, że to była dobre decyzja, wiem, że będę się rozwijać. W przyszłości chciałabym wyjechać za granicę, ale dopiero od nieco ponad roku gram w Superlidze i łapie doświadczenie, tak że daje sobie jeszcze na to dwa lata. A poza tym klub z Lublina też ma aspiracje do walki o mistrzostwo. Chcemy zbudować drużynę, która odzyska złoty medal, dlatego patrzę na przyszłość z optymizmem. No właśnie, z Lublina będzie bliżej do zagranicznego transferu? Uważam, że tak. W Europie również chcemy się pokazać, tak jak w przeszłości, Perła zresztą dała się poznać na Starym Kontynencie i myślę, że droga do transferu będzie krótsza. Podobnie mecze w reprezentacji, to też mi bardzo dużo daje. Spędziła Pani w Kobierzycach dwa lata. Jaki to był czas? Wykonałam bardzo dużo pracy. Oceniam ten okres jak najbardziej pozytywnie. Mój wyjazd z Lublina to była dobra decyzja na tamten moment. Dostałam w Kobierzycach dużo szans na grę, sporo się nauczyłam, złapałam doświadczenie, no i to z "Kobierek" zostałam wypatrzona do reprezentacji. To były dwa lata na plus. Jest coś, czym zajmuje się Pani poza piłką ręczną? Interesuję się tańcem i poza treningami chodzę na zajęcia taneczne. Na street dance, hip hop. To moja największa pasja poza sportem, choć z racji tego, że to również fizyczne zajęcia, nie mogę się temu tak w pełni oddać.