- Jako trener nie mogę w imieniu klubu wydać takiego oświadczenia, ale naszego zespołu już nie ma - przyznał Marcin Markuszewski. - Od dłuższego czasu działo się u nas źle, ale nikt nie dopuszczał do siebie myśli o likwidacji klubu. Walczyliśmy do ostatniej chwili i zrobiliśmy więcej niż mogliśmy, ale nie znaleźliśmy partnera do pomocy - stwierdził Markuszewski. Zaplanowane w niedzielę w Gdyni ligowe spotkanie Arki z UKS PCM Kościerzyna zostało odwołane i zapewne w tym tygodniu, być może w czwartek, powinna zapaść decyzja o wycofaniu zespołu z rozgrywek ekstraklasy. - Jako trener nie mogę wydać takiego oświadczenia w imieniu klubu, bo to nie są moje kompetencje, ale nie widzę już możliwości ratunku. Nie trenujemy i nie gramy. Zresztą zamiejscowe dziewczyny rozjechały się do domów, bo nie miały gdzie mieszkać i nie miały za co żyć. Naszego zespołu już nie ma. To jest koniec - powiedział. Szkoleniowiec Arki podkreśla, że o wielu sprawach dowiaduje się z tzw. drugiej ręki. - Nasze stowarzyszenie miało zostać postawione w stan likwidacji, ale nie mam oficjalnej informacji, czy tak się stało. Nikt się z nami nie kontaktuje, a o przetrwanie walczyliśmy na własną rękę. Z pewnych przecieków wiem, że w piątek późnym wieczorem do Związku Piłki Ręcznej w Polsce wpłynęło oświadczenie, że stowarzyszenie znajduje się w stanie likwidacji - dodał. Wycofanie z rozgrywek Arki nie oznacza, że jej piłkarki będą musiały uznać ten sezon za stracony. - Jeśli dziewczyny zostaną wolnymi zawodniczkami, będą mogły przejść do innych zespołów. Wiem, że rozglądają się za nowymi klubami i niektóre są blisko porozumienia. Na razie, z formalnego punktu widzenia, są jednak reprezentantkami Arki - podsumował Markuszewski. Gdyńska drużyna ma na koncie dwa mistrzowskie tytuły, które wywalczyła w 2012 i 2017 roku, zdobyła także srebrny oraz cztery brązowe medale. Wcześniej występowała jako Vistal i GTPR, natomiast 27 sierpnia, razem z gdyńskimi koszykarkami, koszykarzami i piłkarzami ręcznymi, przystąpiła do projektu "Wielkiej Arki". Marcin Domański