Monika Stachowska (obrotowa reprezentacji Polski): "Wszyscy stawiali nas na przegranej pozycji. Dlatego możemy być z siebie dumne. Szkoda, że przegrałyśmy, bo mecz był dobry w naszym wykonaniu, ale bez zdobyczy punktowych. Fantastycznie zagrała Aśka Drabik, świetny powrót po dłuższej przerwie zaliczyła Kinga Byzdra. Nasza gra to dobry prognostyk przed meczem z Rumunkami". Anna Wysokińska (bramkarka reprezentacji Polski): "Norweżki są znakomicie przygotowane technicznie. Naprawdę trzeba się bardzo wysilić, żeby odbić piłkę po ich rzutach. Miałam kilka takich sytuacji, że gdzieś po dłoni, po nodze uciekała do bramki, strasznie mnie to bolało, bo to przecież taki ważny mecz, z moim zdaniem najlepszą drużyną na świecie. - Do końca nie wiedziałyśmy w jakim składzie wystąpią. Czy potraktują mecz ulgowo, czy nie. Zagrały praktycznie swoją najlepszą siódemką. W pierwszej połowie dziewczyny w obronie bardzo utrudniły im zadanie. W drugiej trochę za mało zdobyłyśmy bramek, bo w defensywie było w porządku". Antoni Parecki (asystent głównego trenera reprezentacji Polski): "Zawodniczki zagrały bardzo dobry mecz. Szczególnie pierwszą połowę. Słowa uznania należą się całemu zespołowi. Przyczynę porażki należy upatrywać chyba w tym, że Norweżki po przerwie znalazły lepsze rozwiązania w ataku niż w pierwszej połowie. Trudno kogokolwiek wyróżnić. Joanna Drabik została wybrana przez ekspertów europejskiej federacji najlepszą zawodniczką w naszym zespole. Słowa uznania należą się wszystkim, nawet tym, które grały po pięć minut lub krócej. Każda coś wniosła". Kinga Byzdra (rozgrywająca reprezentacji Polski): "Szkoda, że nie urwałyśmy choć jednego punktu. Włożyliśmy w ten mecz wiele siły, każdy mógł zobaczyć jak żeśmy walczyły. Cały zespół pracował na każdą bramkę, od pierwszego do ostatniego podania. W pierwszej połowie Norweżki popełniały sporo błędów. Nasza zasługa w tym, że potrafiłyśmy to wykorzystać. Wtedy wszystko nam wychodziło. - Po przerwie rywalki wyciągnęły wnioski i nie pozwalały nam tak grać jakbyśmy chciały. Cały czas jednak dotrzymywałyśmy im kroku i do końca wierzyłyśmy przynajmniej w remis. To nie byle jaki zespół i w drugiej połowie znalazł antidotum na naszą grę. Dla mnie był to ciężki mecz. Zagrałam po czterech tygodniach przerwy i dawało się to odczuć". Alina Wojtas (rozgrywająca reprezentacji Polski): "Po meczu Norweżki gratulowały nam postawy. One się spodziewały, że pomimo trzech porażek, nie odpuścimy tego spotkania i nie będziemy zrezygnowane, tylko podejmiemy walkę. Nie jesteśmy zadowolone z tego, że drugie połowy są w naszym wykonaniu zdecydowanie słabsze. Kiedy zdarzają się nam przestoje, jesteśmy bezradne w ataku. Potem odrabianie strat, zwłaszcza z tak dobrymi zespołami, jest praktycznie niemożliwe".