Można gdybać, jak idealną autostradę do zajęcia pierwszego miejsca w grupie mieliby kielczanie, gdyby dwa miesiące temu zdołali ograć na wyjeździe FC Porto. Przegrali jednak niespodziewanie 27-29 i trochę skomplikowali sobie sprawę. Wciąż bowiem prowadzą w grupie, ale zaledwie dwa punkty straty mają trzej pozostali giganci: Barcelona, Paris Saint Germain i Telekom Veszprem. Tylko dwa najlepsze zespoły wywalczą bezpośredni awans do ćwierćfinału, a Barca i PSG mają całkiem korzystny terminarz: wyjazdowe mecze z Motorem Zaporoże i Dinamem Bukareszt, domowe z Telekomem i Flensburgiem. Łomża Vive zaś rywali z Ukrainy i Rumunii podejmie, ale już wyjazdy ma ciężkie - właśnie do Flensburga, a później do Veszpremu. I raczej trudno liczyć na to, że co najmniej drugie miejsce dadzą tylko wygrane w Hali Legionów. A przecież - nie licząc starcia w Katalonii - cztery pozostałe mecze na obcym terenie w tym sezonie to dla drużyny Tałanta Dujszebajewa droga przez mękę. Andreas Wolff: Flensburg to teraz zupełnie inny zespół Gdyby wziąć pod uwagę miejsce w tabeli i wynik pierwszego starcia Flensburga z Łomżą Vive, faworytem rewanżu byliby na pewno mistrzowie Polski. W Kielcach wygrali bowiem aż 37-29, rozmontowali defensywę Flensburga bez większego problemu. Tyle że na początku sezonu niemiecki klub miał olbrzymie problemy kadrowe, kontuzjowanych było czterech rozgrywających, w tym obu leworęcznych, których zabrakło wtedy w Kielcach. Mistrzowie Polski wykorzystali to znakomicie, pokazali koncert w ofensywie, nie mylił się Szymon Sićko, a w pierwszej połowie wykorzystali 21 z 23 oddanych rzutów. - Myślę, że to będzie zupełnie inny zespół, bo teraz Flensburg ma do dyspozycji wszystkich zawodników. My jednak również należymy do najlepszych na świecie, dlatego szanse oceniam 50 na 50. Nie jesteśmy jeszcze w topowej formie, ale Liga Mistrzów jest najlepszą okazją, by zobaczyć nasz prawdziwy potencjał - mówił przed wyjazdem do Flensburga kapitan Łomży Vive, reprezentant Niemiec Andreas Wolff. Kielczanie jeszcze nigdy nie wygrali w tym mieście - dwa razy zremisowali, raz byli gorsi o jedno trafienie. Aby zwiększyć swoje szanse na sukces, muszą znaleźć sposób na zatrzymanie Jima Gottfridssona, który podobnie jak w reprezentacji Szwecji, jest mózgiem drużyny. Kilkanaście dni temu wygrał ze swoją reprezentacją mistrzostwo kontynentu, zasłużenie dostał tytuł MVP całego turnieju, zresztą już po raz drugi w karierze. A przecież Flensburg to także groźni rzutowo: Hans Mensing i Mads Mensah Larsen, ekspert od karnych Hampus Wanne, najlepszy obrotowy EURO 2022 Johannes Golla czy nieobliczalni bramkarze. Jest na kogo uważać. Mistrz Polski osłabiony - dwa nazwiska na liście Łomża Vive Kielce także ma jednak w swoim składzie graczy, którzy wiele już wygrali i są cenieni na świecie. We Flensburgu zabraknie jedynie Tomasza Gębali, który stanowiłby zapewne mocny punkt na środku obrony (wciąż przechodzi rehabilitację po grudniowym zabiegu kolana) oraz Sigvaldiego Gudjonssona. Prawoskrzydłowy z Islandii ma przeciążone ścięgno Achillesa, co może być efektem braku odpoczynku podczas... mistrzostw Europy. Gracz Łomży Vive spędził bowiem na parkiecie najwięcej minut spośród wszystkich graczy biorących udział w rywalizacji (blisko osiem godzin) i przebiegł najwięcej kilometrów. W tej sytuacji "skazany" na grę przez 60 minut może być na tej pozycji Arkadiusz Moryto. Gotowy powinien być za to Uładzisłau Kulesz, który nie dokończył ligowego spotkania w Opolu. - Stłukł kolano, ale powinien być do dyspozycji trenera - mówi Krzysztof Lijewski, asystent Dujszebajewa. On spędził w Bundeslidze siedem sezonów, ale we Flensburgu przez lata występował jego starszy brat Marcin. - To teren, na którym rzadko kto wygrywa. My jednak udowodniliśmy już, że potrafimy grać na wyjazdach, więc nie stoimy na straconej pozycji - twierdzi Lijewski. Jeśli mistrz Polski pokaże swoją siłę, tak jak trzy miesiące temu w Barcelonie, będzie bliski wygrania grupy B. Flensburg - Łomża Vive: gdzie transmisja? Mecz SG Flensburg-Handewitt - Łomża Vive Kielce rozpocznie się w środę o godz. 20.45. Transmisja w Eurosport 1 oraz w Eurosport Player.