- Zimny prysznic? Niekoniecznie. Tunezja jest dobrym zespołem, mierzyliśmy się z nimi w przeszłości, te mecze zawsze były wyrównane i wiedzieliśmy, że lekko nie będzie. Mają zawodników grających w niezłych, europejskich klubach. Na początku to spotkanie trochę nam się nie ułożyło, potem goniliśmy wynik i było ciężko ich złapać. Doprowadziliśmy do remisu, ale potem znów nam odskoczyli na dwie bramki - mówił tuż po spotkaniu Arkadiusz Moryto. Zdaniem zawodnika Łomży Industrii Kielce dość wolna gra naszej drużyny wynika z obciążeń treningowych, które swoim zawodnikom zaordynował sztab kadry. - Zagraliśmy dziś wolniej, bo nogi jeszcze są ciężkie. Był problem z wyprowadzeniem kontry, bo Tunezyjczycy praktycznie każdy rzut zamieniali na bramkę. A jeśli nie mamy kontry, musimy wznawiać ze środka, to jest ciężko, bo samym atakiem pozycyjnym nie da się wygrywać meczów - ocenił w rozmowie z Interią. Czytaj także: Porażka Polaków na inaugurację 4 Nations Cup Szczególnie w pierwszej połowie było widać, że Polacy grają sennie i trudno im nawiązać walkę z rywalami. Było widać również kłopoty w obronie, a także u bramkarzy, które jednak zdaniem Moryty także wynikały z ciężkich treningów. - Cała drużyna odczuwa ciężkie treningi i to, że jesteśmy jeszcze w okresie przygotowawczym. Już go kończymy, schodzimy z obciążeń, ale to był nasz pierwszy testowy mecz i dopiero powoli wszystko zacznie iść ku dobremu - uspokajał jeden z ambasadorów nadchodzących mistrzostw świata, które zorganizujemy wspólnie ze Szwecją.