Ćwierćfinałowa rywalizacja mistrzów Polski z wicemistrzem Francji była sporą niewiadomą. Niby Łomża Vive w pięknym stylu wygrała swoją bardzo mocną grupę, bijąc Barcelonę, PSG czy Veszprem, ale jednak przez ostatnie dwa miesiące nie grała jednak żadnego spotkania z tak mocnym rywalem, bo z gry w 1/8 finału była zwolniona. Defensywną formację kielczan wzmocnili w tym czasie Paweł Paczkowski i wracający po kontuzji Tomasz Gębala, ale historia przemawiała za Montpellier. Francuzi wygrali z Łomżą Vive trzy ostatnie spotkania w Lidze Mistrzów, a z sześciu potyczek - aż pięć. No i oni mieli świetne przetarcie, bo w 1/8 finału mierzyli się z FC Porto, a w ostatnich dniach grali w lidze i Pucharze Francji z PSG. Pewnie liczyli, że tego ogrania będzie kielczanom brakować. Montpellier - Łomża Vive. Znakomita obrona kielczan I ten początek nie był dla kielczan zbyt udany - zmarnowali dwie pierwsze akcje w półtorej minuty, Nicolas Tournat przegrał pojedynek sam na sam z Marinem Šego, karę już w 48. sekundzie dostał Miguel Sanchez-Migallon. Tyle że wicemistrzowie Francji też nie prezentowali się zbyt dobrze, szczególnie w ofensywie, gdzie nadziewali się na kielecki mur. Defensywa Łomży Vive spisywała się doskonale - najpierw ustawiona na szóstym metrze, później ruchoma, przechodząca nawet do ustawienia 4-2. Sześciokrotnie goście wymuszali błędy Montpellier w ofensywie i to w końcu przyniosło skutek. Jeszcze w 8. minucie było 3-2 dla gospodarzy, ale już chwilę później, po trafieniach Daniela Dujszebajewa, Uładzisłaua Kulesza i Dylana Nahiego, było 5-3 dla Kielc. A mogło być jeszcze lepiej, bo po kolejnym przechwycie sam na sam z Šego znalazł się Arkadiusz Moryto. Rzucił jednak prosto w głowę Chorwata, co z kolei wywołało awanturę na boisku, bo do polskiego skrzydłowego od razu ruszył Valentin Porte i go mocno odepchnął. Sędziowie na chwilę uspokoili sytuację i wyrzucili z boiska dwóch skrzydłowych reprezentacji Francji - Porte’a z Montpellier i Nahiego z Łomży Vive. Tyle że trzy minuty później znów zaiskrzyło - za faul przy rzucie rywala czerwoną kartkę zobaczył Daniel Dujszebajew. Montpellier - Łomża Vive. Dominacja mistrza Polski Zejście z boiska młodszego z braci Dujszebajewów wcale nie osłabiło defensywy kielczan, bo na boisku pojawił się Paweł Paczkowski, a zaraz po nim także Tomasz Gębala - znów była to lita skała. To właśnie świetna obrona była kluczem do sukcesu Łomży Vive - z niej brały się przechwyty i kontry. Tylko raz przewaga gości zmniejszyła się do jednej bramki (10-9 w 21. minucie), ale już w 26. minucie było 13-9 po kontrze Alexa Dujszebajewa. Wciąż nieźle w bramce Montpellier spisywał się Šego, który przecież w 2015 roku wygrał Ligę Mistrzów z zespołem z Kielc, ale jego interwencje sprawiały tylko, że to spotkanie nie rozstrzygnęło się już w pierwszej połowie. Chorwat w pierwszej połowie odbił aż dziewięć piłek - miał blisko 40 proc. skuteczności. Do bramkarza Vive Andreasa Wolffa nie można mieć pretensji, bo też w pięknym stylu obronił kilka rzutów, ale jednak jego skuteczność była niższa, nieco poniżej 30 proc. Decydowało to, że kielczanie nie pozwalali rywalom rzucać. Pierwszą połowę wygrali 16-12 i widać było, że są zespołem lepszym, mającym więcej indywidualności i sposobów na rozegranie ataku. Montpellier - Łomża Vive. Nerwowa druga połowa Po przerwie kielczanie nie radzili sobie już tak dobrze jak wcześniej. Przede wszystkim to Montpellier zaczęło lepiej spisywać się w ataku, świetnie akcje napędzał Argentyńczyk Diego Simonet, dużo dało gospodarzom pojawienie się na parkiecie reprezentanta Francji Hugo Descata. Szybko zrobiły się tylko dwie bramki różnicy i widać już było, że napędzani głośnym dopingiem Francuzi zyskali nowe siły. W bramce Łomży Vive znacznie gorzej radził już sobie Wolff, więc zmienił go Mateusz Kornecki. W 43. minucie gospodarze mieli akcję na remis 22-22, ale zgubili piłkę w ataku, a w odpowiedzi po pięknej asyście Alexa Dujszebajewa trafił ze skrzydła Arkadiusz Moryto. Gdy robiło się nerwowo po kieleckiej stronie, piłka trafiała do Dujszebajewa a ten trafiał z trudnych pozycji. Mecz był jednak wciąż na styku, przewaga kielczan niczego jeszcze nie gwarantowała. Montpellier - Łomża Vive. Decydujące ostatnie minuty W 50. minucie kielczanie prowadzili po trafieniu Igora Karačicia 25-23, a rywale przez chwilę grali w podwójnym osłabieniu. To był idealny moment na odskoczenie i uspokojenie sytuacji. I tak się stało, bo najpierw Łomża Vive odzyskała piłkę, a po chwili Arciom Karaliok trafił z sześciu metrów (26-23). Goście mieli jeszcze dwie okazje na podwyższenie wyniku, ale znów niesamowicie bronił Šego. Było więc nerwowo, Kielce miały nieznaczną zaliczkę, ale dobrze z dystansu trafiał Kulesz. Na dwie minuty przed końcem Montpellier zdobyło pięknego gola po wrzutce Porte'a, ale sędziowie z Niemiec uznali, że Descat dotknął nogami parkietu, zanim oddał rzut. W chaotycznej odpowiedzi trafił za to Arkadiusz Moryto i w końcu kielczanie uzyskali cztery trafienia przewagi (30-26). Skończyło się na trzech golach różnicy, co też jest sporą zaliczką. Kielczanie muszą jednak pamiętać, że rok temu w 1/8 finału Ligi Mistrzów też najpierw wygrali na wyjeździe z HBC Nantes, ale później przegrali wyżej u siebie i odpadli. Rewanż - w najbliższą środę o godz. 20.45. Montpellier Handball - Łomża Vive Kielce 28-31 (12-16) Montpellier: Šego (14 obron/43 rzuty - 33 proc. skuteczności) - Descat 5, Wallinius 4, Willeminot 4, Panić 3, Porte 3, Simonet 3, Pellas 2, Lenne 1, Moscariello 1, Duarte 1, Načinović 1, Berthier, Bataille. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 2/2. Łomża Vive: Wolff (9/33 - 27 proc.), Kornecki (1/5 - 20 proc.) - Alex Dujszebajew 7, Karaliok 5, Moryto 5, Kulesz 4, Tournat 3, Nahi 3, Karačić 2, Sićko 1, Daniel Dujszebajew 1, Vujović, Sanchez-Migallon, Thrastarson, Paczkowski, Gębala. Kary: 12 minut. Rzuty karne: 1/2. Wyniki pozostałych ćwierćfinałów: Flensburg-Handewitt - Barcelona 29-33 (13-18)PSG - THW Kiel 30-30 (14-16)Telekom Veszprem - Aalborg 36-29 (17-16)