Gdy w 5. minucie Mirko Alilović obronił rzut karny wykonywany przez Bośniaka Lukę Pericia, kibice w Orlen Arenie przecierali oczy ze zdumienia. W meczu "ostatniej szansy" grały dwa zespoły, które przegrały wszystkie spotkania w pierwszych pięciu kolejkach. A na tablicy wyników, po jednej i drugiej stronie, były wtedy dwa zera. Wielkie nerwy, jedni i drudzy psuli na potęgę. Aż w końcu "Nafciarze" się opanowali Dla wicemistrza Polski i mistrza Słowenii była to szansa na pierwsze punkty, które dawały jeszcze nadzieję na pogoń choćby za FC Porto czy Montpellier w walce o awans do fazy play-off Ligi Mistrzów. "Nafciarze" mieli ten przywilej, że grali u siebie - i choć ich obiekt nie był wypełniony do ostatniego miejsca, to wewnątrz wrzało. Celje przybyło do Płocka bez swojego lidera Žigi Mlakara, ale za to z genialnym Mitją Jancem, młodszym bratem doskonale znanego z gry w Kielcach Blaža Janca, dziś asa Barcelony. 20-latek pokazał, że ma kapitalny przegląd pola, świetne już umiejętności i nietuzinkowy rzut. Klub z czołówki Europy, który go pozyska, może mieć pociechę przez długie lata. Zanim jednak Janc zaczął trzymać Celje przy nadziei, koncert w defensywie prezentowali zdobywcy Pucharu Polski. To była ta Wisła, którą trener Sabate chciałby oglądać - nie dopuszczająca rywala do sytuacji, świetnie przesuwająca na linii. Po prostu - genialnie kierowana przez Leona Šušnję. Słoweńcy pierwszą bramkę, za sprawą Janca, zdobyli w 10. minucie z rzutu karnego, było wtedy 5:1. Bo po pięciu nerwowych minutach gospodarze w końcu się w ataku otrząsnęli. Sygnał dał Dawid Dawydzik, który znakomicie wykorzystuje brak Abela Serdio, ale też Dmitrij Żytnikow. Wysokie prowadzenie wicemistrzów Polski. Nie powtórzyli błędu Industrii Kielce Koncert płocczan trwał dalej - w 14. minucie, po kontrze Tomasa Pirocha, było już 8:1. Mirko Alilović zaliczył niezły początek meczu, ale przecież w kilkunastu akcjach w pierwszym kwadransie rywale zdołali oddać zaledwie pięć rzutów. Cztery z nich były celne, trzy obronił chorwacki weteran Ligi Mistrzów. Powtarzała się historia ze środowego meczu Industrii Kielce w Macedonii Północnej, ale tu trzeba było wierzyć, że płocczanie nie pozwolą na nagły zwrot sytuacji. I nie pozwolili. W końcu jednak przewaga wicemistrzów Polski przestała rosnąć, największy wpływ na to miał Janc, który raz za razem indywidualnymi akcjami oszukiwał rywali. A gdy sam nie rzucał, to kreował przewagę kolegom. Na pewno gościom nie pomogła czerwona kartka dla filaru ich obrony Stefana Žabica. Potężny Słoweniec już na początku meczu dość brutalnie potraktował Żytnikowa - sędziowie z Litwy analizowali tę sytuację na wideo pod kątem czerwonej kartki, ale skończyło się na karze dwóch minut. W 24. minucie nie mieli już wątpliwości, bo Žabić bardzo nieładnie powalił Gergő Fazekasa - tym razem został wyrzucony do końca spotkania. Na parkiecie zaś gra się wyrównała, pierwszą połowę płocczanie wygrali 17:11. Pełna kontrola płocczan. U rywali debiutował 17-latek, najmłodszy ze słynnej rodziny Ten wynik dawał im duży komfort, ale jeszcze nie pewność zwycięstwa w całym spotkaniu. Podopieczni Xaviera Sabate zagrali jednak mądrze, nie dali się sprowokować do chaotycznej gry. Ani przez moment ich wygrana nie była zagrożona, ale też - poza Jancem - mistrz Słowenii nie miał zbyt wielu atutów w swoim składzie. I nawet przy już mocno przeciętnej postawie obu bramkarzy z Płocka, bo Alilovicia zastąpił Marcel Jastrzębski. Kapitalną partię grał jednak Dawydzik - jeśli nie zdobył bramki, to wywalczył karnego. Pokazał, że nawet w reprezentacji Polski może być ważnym punktem, a Serdio powinien obawiać się o swoje miejsce w wyjściowym składzie. Dobrą partię zapisać można Przemysławowi Krajewskiemu, a z drugiej strony - spore już umiejętności pokazał zaledwie 17-letni Mai Marguč, najmłodszy z rodzinnego klanu. 17-latek w swoim debiucie w Lidze Mistrzów zdobył trzy bramki. Orlen Wisła wygrał cały mecz 30:25 i zdobył pierwsze punkty. W dwóch następnych kolejkach o kolejne będzie ciężko, bo teraz wicemistrzów Polski czeka dwumecz z Barceloną. Za pięć tygodni dojdzie jednak do rewanżu w Słowenii i tam płocczanie też będą musieli wygrać. Były spore niespodzianki! Zobacz tabele obu grup w Lidze Mistrzów Orlen Wisła Płock - RK Celje Pivovarna Laško 30:25 (17:11) Wisła: Alilović (4/21 - 19 proc.), Jastrzębski (1/9 - 11 proc.) - Daszek 2, Zarabec 1, Lučin 3, Piroch 4, Šušnja, Samoiła, Fazekas 2, Krajewski 4, Perez Arce, Terzić, Dawydzik 8, Mihić 2, Mindegia, Żytnikow 4. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 4/4. Celje: Gaberšek (2/22 - 9 pro.), Zaponšek (0/10 - 0 proc.) - Perić 1, Marguč 3, Mazej 5, Krečič 1, Cokan, Ćirović, Antonijević 1, Ivanković 1, Janc 8, Gregorić 1, Miličević 1, Kačičnik, Korže Lesjak 3, Žabić 1. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 4/5.