Serbski obrotowy był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu w spotkaniu Ligi Mistrzów. Jednak sześć bramek Stojkovicia nie uchroniło ekipy z Brześcia przed porażką 27-35 z Vive. Goście pozostawili po sobie jednak bardzo dobre wrażenie, bo przez 45 minut byli równorzędnym rywalem dla Vive. - Naprawdę graliśmy wtedy bardzo dobrze. Uważnie w obronie, skutecznie w ataku, do tego wychodziły nam kontry - analizował grę swojego zespołu Stojković. Jeszcze na 17 minut przed końcem mistrz Białorusi prowadził trzema bramkami. Później jednak zawodnicy trenera Siergieja Bebeszki nie mieli już nic do powiedzenia. - Po prostu zabrakło nam już sił. Vive ma szerszą kadrę i nie ma co ukrywać, jest lepszym zespołem. Wykorzystywali każdy nasz najmniejszy błąd. Widać, że kielczanie wracają do równowagi po ostatnich porażkach. Życzę kieleckiej drużynie ponownego awansu do Final Four Ligi Mistrzów. Gorycz po porażce osłodziło serbskiemu szczypiorniście przyjęcie przez kieleckich fanów. Przed meczem Stojkovic został owacyjnie przywitany przez miejscowych kibiców, a po spotkaniu rozdał mnóstwo autografów. - Do Kielc zawsze przyjeżdżam z radością. Przeżyłem tu wspaniałe chwile. To bardzo miłe, że kieleccy kibice o mnie nie zapomnieli. Cieszę się, że w Kielcach nadal mam tylu przyjaciół - powiedział wyraźnie wzruszony Serb. Stojković grał w Vive przez cztery sezony (2009-13). Z kielecką drużyną zdobył trzy tytuły mistrza Polski i cztery razy sięgał po Puchar Polski. W sezonie 2012/2013 zajął z zespołem ze stolicy regionu świętokrzyskiego trzecie miejsce w Lidze Mistrzów. W decydującym meczu z THW Kiel rzucił 8 bramek.