W ostatnich dziesięciu latach kielczanie grali z THW Kiel w Lidze Mistrzów osiem razy - sześć z tych spotkań wygrali, dwa zremisowali. Choć rywale to absolutnie ścisła czołówka na kontynencie, to akurat dla mistrzów Polski wyjątkowo wygodny rywal. Na pewno Łomża Industria była faworytem, ale też liczba klasowych graczy w zespole z Kilonii pozwalała wierzyć, że będzie to pasjonujący hit. I tak było! To był hit od początku, wymiana ciosów na parkiecie Od początku trwała bowiem wymiana ciosów. Akcje kielczan trwały trochę dłużej, ale były skuteczne. Wicemistrzowie Niemiec atakowali od razu po przechwycie albo szybkim wznowieniu gry. Inicjatywę mieli raczej gospodarze, THW wygrywało tylko raz, 5-4. Kielczanie prowadzili zwykle jedną lub dwoma trafieniami, ani razu wyżej. Od początku bardzo dobrze bronił Andreas Wolff, który zawsze powtarzał, że mecze z THW Kiel są dla niego szczególne. Tam występował przez trzy lata - jego odejście w 2019 roku do Kielc nie zostało dobrze odebrane. Reprezentant Niemiec przeciwko swoim rodakom spisywał się koncertowo, ale problemem było to, że jego koledzy z pola często nie potrafili zbierać odbitych piłek. Przed przerwą Wolff miał aż osiem skutecznych interwencji, podczas gdy jego vis-à-vis Niklas Landin, przez wielu uważany za najlepszego bramkarza świata - o połowę mniej. Siłą Łomży byli też prawoskrzydłowi: Arkadiusz Moryto i zmieniający go po kwadransie Benoît Konkoud. Zdobyli osiem bramek, mieli stuprocentową skuteczność. A trafienie Konkouda po wrzutce też będącego w wyskoku Dylana Nahiego było wyjątkowej urody. Kielczanie mogli jeszcze wygrać pierwszą połowę 20-19, mieli cztery sekund na ostatnią akcję. Nie udało się jednak powtórzyć tego, co Szymon Sićko zrobił ostatnio w Lidze Mistrzów w Aalborgu. Tyle że wtedy sekund było siedem, a teraz gracze THW spodziewali się, że piłka trafi do reprezentanta Polski i wyszli do niego bardzo wysoko. Drugą połowę znów kapitalnie zaczął Wolff - z pięciu pierwszych rzutów rywali obronił cztery, a jeden był niecelny. Goście zbierali piłkę, dobijali, ale Niemiec z Łomży był w doskonałej formie. Gorzej jednak działo się z jego kolegami z pola, choć jeszcze po atomowym rzucie Sićki odskoczyli na 21-19. Niemcy zaczęli wymuszać błędy, a w ataku mieli doskonałego Erica Johanssona. Reprezentant Szwecji grał koncertowo - popisywał się różnorodnymi rzutami, asystował, zdobywał rzuty karne. Chyba jako jedyny miał receptę na Wolffa. Kiel kilka razy próbowało odskoczyć na dwie bramki, aż w końcu to im się udało - w 43. minucie, gdy trafił Magnus Landin (32-30). Nie minęła minuta, a już był remis. Pasjonująca końcówka w Kielcach. Bohaterami: Wolff i Alex Dujszebajew I tak to trwało - raz prowadzili gospodarze, raz goście. W Kielcach trafiał Sićko, mogły podobać się francuskie akcje Nedima Remiliego z Nicolasem Tournatem. Na niespełna sześć minut przed końcem Łomża odzyskała prowadzenie, gdy trafił Nahi (36-35). Teraz to gospodarze prowadzili jednym golem, albo za chwilę już był remis. Kiel ciągle grało w ataku siedmiu na sześciu, zwykle to było skuteczne. Aż w końcu na cztery minuty przed końcem Wolff zaliczył 14. skuteczną interwencję - obronił rzut Haralda Reinkinda. Mistrzowie Polski mogli odskoczyć na dwa gole, ale tym razem Niklas Landin obronił rzut Arcioma Karalioka. I na trzy minuty przed końcem Mykola Bilyk wyrównał na 37-37. Kluczowa w tym spotkaniu okazała się interwencja Wolffa na 110 sekund przed końcem. Magnus Landin mógł wyrównać na 38-38, miał rzut karny, a do tej pory z 7 m się nie pomylił. Wolff podniósł nogę na wysokość swojej głowy, odbił piłkę. To było coś niesamowitego! A za chwilę, przy sugerowanej przez sędziów grze pasywnej, świetną indywidualną akcją popisał się Alex Dujszebajew. To też był jego najlepszy czas, jak zwykle zresztą, w samej końcówce. Zdobył trzy ostatnie bramki, w tym tę 40., dającą już całkowity spokój. Hala Legionów niemal odleciała wtedy w inną czasoprzestrzeń! Łomża Industria Kielce - THW Kiel 40-37 (19-19) Łomża: Wolff (16 obron/53 rzuty - 30 proc. skuteczności) - Sanchez-Migallon 2, Olejniczak, Konkoud 3, Sićko 7, A. Dujszebajew 7, Tournat 3, Karačić 3, Moryto 6, D. Dujszebajew 1, Thrastarsson 1, Remili 3, Paczkowski, Karaliok 2, Nahi 2. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 2/2. THW: N. Landin (6/35 - 17 proc.), Mrkva (2/12 - 17 proc.) - Duvnjak 1, Reinkind 3, M. Landin 6, Øverby 2, Weinhold, Wiencek 2, Ekberg 6, Pabst, Johansson 9, Dahmke 2, Zarabec, Schwormstede, Wallinius, Bilyk 6. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 4/7.