31 października 2012 roku niemiecki szkoleniowiec poprowadził "Biało-czerwonych" pierwszy raz, przeciwko Holandii w eliminacjach do mistrzostw Europy i był to debiut zwycięski. Dzisiaj w Bremie Polacy też wygrali, ale powiedzieć że kadra przez ten rok zrobiła jakiś wielki postęp - byłoby stwierdzeniem bardzo na wyrost. Trener sprawia wrażenie, jakby nadal eksperymentował ze składem, szukał nowych twarzy, ale też nowej jakości w grze "Biało-czerwonych" raczej nie dało się zauważyć.Spotkanie w wykonaniu Polaków było takie, jak jakość transmisji w telewizji. Fatalne kadrowanie obrazu, dalekie plany nie pozwalające określić nawet, który z zawodników jest przy piłce, beznadziejne powtórki i głaz narzutowy do ogródka realizatorów - brak grafiki pokazującej czas, co w piłce ręcznej jest dosyć istotnym elementem. To oczywiście nie obciąża pokazującej mecz stacji TVP Sport, ale niemieckich producentów sygnału, tak jak i poziom gry "Biało-czerwonych" nie do końca obciąża eksperymentalny skład, który wybiegł na boisko w Bremie.Słaba skuteczność, dziurawa obrona i brak koncentracji - to cechowało Polaków w pierwszej połowie. Początek był obiecujący tylko pod względem wyniku - po kilku minutach "Biało-czerwoni" prowadzili 4-1 i 5-2, a w największej mierze zawdzięczali to dobrym interwencjom Sławomira Szmala. Polski bramkarz tylko w pierwszym kwadransie odbił pięć rzutów , w tym karnego. Potem było jeszcze przyjemniej, bo przewaga Polaków wzrosłą do sześciu goli - po czterech kolejnych trafieniach i kolejnych interwencjach "Kasy" w 20 minucie był aż 10-4. I na tym, wszystko co dobre, się skończyło.Aż trzy niecelne rzuty Polaków, dwie straty piłki i kara dla Roberta Orzechowskiego zostały przez Afrykanów bezwzględnie wykorzystane. Egipt zdobył aż siedem goli z rzędu u i wyszedł na prowadzenie 11-10. Remis do przerwy uratował Adam Wiśniewski, a szansę na minimalną przewagę zmarnował Patryk Kuchczyński, którego rzut karny obronił dobrze spisujący się w pierwszej połowie egipski bramkarz Karim Mustafa.Druga połowa rozpoczęła się od dwóch przypadkowych goli Kuchczyńskiego, ale potem było już lepiej. Aktywna i agresywna obrona wymuszał a na rywalach błędy, a w ataku wreszcie Polacy zaczęli stosować najprostsze środki. Dwie szybkie wymiany piłek rozgrywających i niesygnalizowane podania do skrzydłowych dały dwie - trzy bramki przewagi. Do tego indywidualne wejścia w egipską obronę i było już 19-15. Z dobrej strony pokazał się w polskim zespole Damian Kostrzewa, skrzydłowy Stali Mielec zdobył cztery bramki. Swoje robili także Adam Wiśniewski na skrzydle i chyba za mało wykorzystywany Mariusz Jurkiewicz. Ale tak po prawdzie, to przeciwko odmłodzonej reprezentacji Egiptu lepsi powinni być nawet polscy debiutanci czy niedoświadczeni kadrowo nowicjusze, jak Szyba, Daszek, Krajewski czy Kostrzewa. Cały mecz między słupkami trener trzymał też Sławomira Szmala, choć do Niemiec zabrał też Marcina Wicharego i Piotra Wyszomirskiego. Ale być może oni zostaną rzuceni na głęboką wodę w dwóch kolejnych meczach na DHB Supercup 2013 - ze Szwecją i Niemcami.Pierwsze z tych spotkań w sobotę o godzinie 20, a z Niemcami w niedzielę o 17. Transmisje przeprowadzi TVP Sport.Leszek Salva Polska - Egipt 24-21 (11-11) Polska: Szmal - Grabarczyk, Syprzak, Kuchczyński 4, Daszek 1, Orzechowski 3, Szyba 2, Rosiński 1, Jaszka, Bielecki 2, Kubisztal 1, Jurkiewicz 1, Wiśniewski 5, Krajewski, Kostrzewa 4.