Pod koniec marca będąca na fali płocka Wisła przegrała niespodziewanie w Orlen Arenie z Industrią Kielce, straciła wtedy pierwsze miejsce w tabeli, wywalczone po heroicznym boju jeszcze w grudniu zeszłego roku w Kielcach. Gdy jednak dwa tygodnie temu obie te drużyny zmierzyły się w Kaliszu w finale Pucharu Polski, to płocczanie wygrali wyraźnie, nawet bardzo wyraźnie. Wtedy Industria miała prawo być zmęczona po dramatycznym starciu w Magdeburgu, dziś już wymówki nie posiadała. W Płocku spotkali się dwaj tytani Orlen Superligi, którzy od lat mierzą się w starciach o złoto. Tym razem ma trafić ono do drużyny, która wygra dwa spotkania w finale. Pierwsze odbyło się w Płocku, drugie - i ewentualnie trzecie - w Kielcach. Dwa podwójne wykluczenia kielczan, później czerwona kartka w Wiśle. Zacięta "Święta Wojna" W niedzielę w Płocku rozmiary wygranej nie miały znaczenia - jedna czy dziewięć bramek na korzyść którejś z drużyn. Liczyło się tylko zwycięstwo, które przybliżało do mistrzowskiego tytułu. Dla kieleckich kibiców kluczową wiadomością było to, że w pełni sił był już Tomasz Gębala - to ułatwiało Tałantowi Dujszebajewowi ustawianie drużyny, w której ciągle na boisku musiało znajdować się dwóch Polaków. A jak wiadomo, po urazach Michała Olejniczaka i Szymona Sićki, jest z tym problem. Gębala zaś grał także w ataku, wspólnie z Arkadiuszem Morytą.Sędziowie z Brodnicy, Robert i Michał Orzechowie, od początku musieli uspokajać sytuację na boisku. Już w 2. minucie wybrnęli z trudnej do oceny sytuacji, gdy Dylan Nahi rzucił bramkę z kontry, a wydawało się, że do tego faulował go Michał Daszek. Tyle że Francuz sam przytrzymał rękę rywala, prowokacja mu się nie udała. A gdy drugi raz próbował tego w 11. minucie, dostał karę. Od początku było to starcie dwóch świetnych defensyw, przy czym kielczanie często zatrzymywali rywali przed linią szóstego metra, a płocczanie musieli liczyć na Mirko Alilovicia. Chorwacki weteran w końcówce sezonu wreszcie jest w świetnej formie, dziś to pokazał. Gorzej jego koledzy prezentowali się w ataku, w 10. minucie przegrywali 1:3, to jedyne trafienie było dziełem Daszka. A jeszcze Moryto przegrał pojedynek z Aliloviciem przy rzucie karnym. Obrońcom tytułu wszystko układało się do 11. minuty, gdy najpierw karę dwóch minut za faul dostał Benoit Konoukoud, a za chwilę za prowokację przy wyjściu do kontrataku - Dylan Nahi. Płocczanie wtedy odżyli, w ataku zaczęli trafiać, włączył się rzutowo Tin Lučin. W 20. minucie sytuacja się powtórzyła: karę dostał Arciom Karaliok, a niecałe 30 sekund po nim: Gębala. Znów gospodarze uciekli na dwie bramki, ale i oni doznali w końcu poważnego osłabienia. Do 28. minuty trzymali się bez żadnej kary, choć Mirsad Terzić przynajmniej raz na wykluczenie zasłużył. I wtedy Abel Serdio sfaulował będącego w locie Nahiego - po analizie VR zobaczył czerwoną kartkę. Za chwilę zaś na ławkę powędrował też Terzić, role się odwróciły. Mimo to Orlen Wisła zdołał utrzymać minimalne prowadzenie - 12:11. Czerwona kartka zaraz po przerwie. Trudna sytuacja Industrii przy prowadzeniu "Nafciarzy" Druga połowa zaczęła się dla kielczan koszmarnie - Karaliok sfaulował w obronie żywiołowego Gergo Fazekasa, sędziowie wycenili to zagrania na czerwoną kartkę. Cały czas gospodarze mieli nieznaczną przewagę, jednej czy dwóch bramek. Gdy dostawali szansę na odskoczenia na trzy bramki, włączał się z interwencjami Andreas Wolff. A po drugiej stronie - Alilović. Jak w 41. minucie, gdy Dylan Nahi miał sytuację sam na sam, by wyrównać na 15:15. Do remisu w końcu goście doprowadzili, gdy z kontry trafił Moryto. Było 17:17 i kwadrans do końca, tu się wszystko mogło zdarzyć. A gdy do końca zostało 10 minut, kielczanie pierwszy raz w tej części gry objęli prowadzenie - po karnym Igora Karačicia - 18:17. Mało tego, mieli jeszcze piłkę, choć grając w osłabieniu, ale gospodarze "rozczytali" podanie do Nicolasa Tournata. W 54. minucie sędziowie po raz trzeci wyciągnęli czerwoną kartkę - tym razem po zagraniu Lučina, który uderzył łokciem w twarz swojego rodaka Karačicia. Przy remisie 19:19, co jeszcze bardziej podkreślało dramaturgię tego spotkania. Płocczanie stracili gracza, który chyba jako jedyny stwarzał zagrożenie z drugiej linii. A goście mieli pomysł na rzuty zza obrony, konkretnie Daniel Dujszebajew i - co może zaskakiwać - Gębala. Gdy do końca meczu zostały dwie minuty, płocczanom udało się jednak zablokować byłego reprezentanta Polski. To oni mieli piłkę, przy remisie 21:21. Kielce były już w raju, Płock wyrównał... po czasie. Rzuty karne rozstrzygnęły pierwszy finał Grali długo, nawet bardzo długo. I gdy zostało 40 sekund, Wolff zatrzymał rzut Kiryła Samoiły. To goście zostali z akcją, być może ostatnią, na wygraną w pierwszym spotkaniu. Ale w osłabieniu, bo Miha Zarabec sprowokował Pawła Paczkowskiego, kielczanin go dotknął i... dostał karę, po analizie systemie VR. Sędziowie z Brodnicy jeszcze raz oglądali zapis wideo - na 11 sekund przed końcem, gdy Terzić starł się na linii szóstego metra z Tournatem. To też była kontrowersyjna decyzja, starcie jak wiele innych, a Francuz piłki by nie złapał. Kielczanom zostały dwa podania. I je wykorzystali - trafił Gębala. Xavier Sabate wziął od razu czas, zostało siedem sekund. Gospodarze mogli doprowadzić o rzutów karnych, grali w siedmiu na pięciu. Fazekas poszedł jednak jeden na jednego, przegrał pojedynek z Gębalą. Został rzut wolny bezpośredni, czyli coś, co daje efekt raz na sto przypadków. Do piłki podszedł Samoiła, odchylił się w prawo, rzucił za murem, Wolff nie sięgnął piłki. Wydawało się, że oderwał nogę, jak Elohim Prandi w półfinale ME przeciwko Szwecji. Wtedy macedońscy sędziowie nie sprawdzili sytuacji, uznali nieprawidłową bramkę. Teraz panowie Orzech dokonali weryfikacji - i uznali, że wszystko było OK. Doszło więc do karnych, a w nich do kolejnych gigantycznych emocji. Z dziesięciu rzutów tylko trzy wpadły do bramki, kapitalnie bronili Alilović (cztery obrony) i Wolff (trzy). W ostatniej serii trafił Fazekas, to Orlen Wisła wygrał 2:1, a cały mecz 24:23. Orlen Wisła Płock - Industria Kielce 22:22 (12:11), rzuty karne 2:1 Orlen Wisła: Alilović, Jastrzębski - Daszek 2, Mihić 3, Mindegia 1, Lucin 3, Zarabec 2, Krajewski 5, Fazekas 3, Dawydzik 1, Piroch 1, Samoiła 1, Susnja, Terzić, Sroczyk, Serdio. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 3/4. Industria: Wolff, Wałach, Mestrić - Nahi 3, Karacić 5, Tournat 1, Daniel Dujszebajew 4, Gębala 5, Karaliok 1, Moryto 1, Alex Dujszebajew 1, Wiaderny, Surgiel. Kary: 16 minut. Rzuty karne: 4/5. Rzuty karne: 0:1 Moryto, (0:1) Krajewski, obronił Wolff, (0:1) Thrastarson, obronił Alilović, 1:1 Daszek, (1:1) Alex Dusjzebajew, obronił Alilović, (1:1) Zarabec, obronił Wolff, (1:1) Daniel Dujszebajew, obronił Alilović, (1:1) Mindegia, obronił Wolff, (1:1) Nahi, obronił Alilović, 2:1 Fazekas. Stan finału (do dwóch zwycięstw): 1:0 dla Orlenu Wisły. Drugi mecz: 26 maja w Kielcach.