- Jestem szczęśliwy, że znaleźliśmy się w finałowej ósemce. Wiedzieliśmy, że polski zespół jest bardzo mocny i ma wielkie możliwości. Gdy zajmowaliśmy się analizą gry Polaków, to widzieliśmy, że to doskonała drużyna. Miała niewiele słabych punktów, a wyróżniali się zawodnicy rzucający z dystansu - mówił po wygranym spotkaniu 58-letni szkoleniowiec. Wygrana była możliwa, według Mocsaia, dzięki świetnej postawie węgierskiej defensywy. - Kluczem do zwycięstwa była nasza znakomita obrona. Skoncentrowaliśmy się na polskim obrotowym (Bartosz Jurecki - PAP). Zdarzyło nam się przy tym kilka błędów, ale generalnie udało nam się kontrolować grę - wytłumaczył. Trener Madziarów pochwalił "Biało-czerwonych" za postawę w pierwszej połowie. - Polacy zagrali bardzo dobrą pierwszą połowę. Próbowaliśmy szybkich kontrataków, ale nie wszystko nam wychodziło. W drugiej dość łatwo udawało nam się powiększać przewagę. Mój zespół grał bardzo kreatywnie przeciw polskiej defensywie. To sukces całego zespołu - podkreślił Lajos Mocsai. Węgierski szkoleniowiec ma na koncie wiele sukcesów. W 2000 roku reprezentację kobiet swojego kraju poprowadził do zdobycia złotego medalu mistrzostw Europy i srebrnego w igrzyskach olimpijskich. Trzy lata później sięgnął z tą drużyną po wicemistrzostwo świata. Jest ojcem czwórki dzieci: trzech córek i syna. W ćwierćfinale MŚ Węgrzy zmierzą się w środę w Barcelonie z Danią.