Tragedia podczas meczu SC Magdeburg - Barlinek Industria Kielce w finale Ligi Mistrzów. W drugiej połowie spotkania na trybunach obiektu w Kolonii zasłabł polski dziennikarz, Paweł Kotwica. Niestety, mimo sprawnej reakcji służb medycznych jego życia nie udało się uratować. O śmierci 51-latka poinformowała Europejska Federacja Piłki Ręcznej. Wpis kondolencyjny pojawił się również na profilu kielczan. "Paweł, my tu jeszcze wrócimy i wygramy, ale Ciebie już nam nikt nie odda… Najszczersze kondolencje dla rodziny. Nic dziś nie jest ważniejsze" - napisano obok czarno-białego zdjęcia dziennikarza. Mocno poruszeni tragedią Kotwicy są również Niemcy. I to do tego stopnia, że byli gotowi poddać mecz. Wygrał Ligę Mistrzów i czuje się syty. Oto wielka tajemnica triumfatorów Bennet Wiegert po tragedii podczas Ligi Mistrzów: "Powiedziałem: Skończmy mecz" "Wspaniały gest w tak tragicznym wypadku. Trener Magdeburga Bennet Wiegert chciał, aby przeciwnik z Kielc zwyciężył w finale Ligi Mistrzów piłki ręcznej" - opisuje niemiecki Bild. I precyzuje, że w momencie zasłabnięcia dziennikarza, polska drużyna prowadziła 22:20. Niemiecki szkoleniowiec był gotów uznać taki rezultat, choć nie był on korzystny dla jego drużyny. "Podszedłem do Tałanta [Tałant Dujszebajew, trener Barlinka Industrii Kielce - przyp. red.] i powiedziałem: Skończmy mecz. W sporcie są ważniejsze rzeczy. Bierzemy wynik i jesteście zwycięzcami Ligi Mistrzów" - zrelacjonował Wiegert po pojedynku. I dodawał wyraźnie poruszony: "Podchodzę z całkowitą pokorą do tego, co tu się wydarzyło. I strasznie mi przykro. Mój smutek i kondolencje kieruję w stronę zmarłego dziennikarza z Kielc. Tak mi przykro. Nie mogę powiedzieć więcej na ten temat". Ostatecznie kielczanie mieli nie skorzystać z jego propozycji. Gra została wznowiona po 13-minutowej przerwie. Po dogrywce zwyciężył zespół z Magdeburga (30:29). "Zmarnowaliśmy kilka akcji, sami daliśmy im szansę. Ta przerwa nie była nam na rękę, prowadziliśmy dwoma bramkami, później już przegrywaliśmy. Podejmowaliśmy złe decyzje, sam na sam mieli Karaliok, Daniel Dujszebajew i Moryto. Ich bramkarz był wtedy w lepszej dyspozycji" - podsumował rozstrzygnięcie Dujszebajew. "Do zobaczenia za rok" - zakończył. Panowie, dlaczego? Liga Mistrzów nie dla Kielc, triumf Niemców po dogrywce