Takiego scenariusza chyba nikt się nie spodziewał. A może spodziewali się tylko ci, którzy regularnie śledzą kolejne turnieje Final 4. Niewiele w nich jednostronnych meczów, praktycznie się one nie zdarzają. Właściwie w ostatnich pięciu latach był jeden aż tak wyraźny triumf jednych nad drugimi, dwa lata temu w wielkim finale Barcelona zbiła duński Aalborg. A tak to zacięte mecze, choć rzadko takie, jak dzisiejsze. SC Magdeburg pokonał Barcelonę w rzutach karnych 2:1, wcześniej po 70 minutowym thrillerze był remis 38:38. A później Barlinek Industria Kielce ograł wielkie PSG - 25:24. Styl tu ważny nie był, liczył się tylko awans. - Jedne co istotne, to plus jeden dla nas. No i że jesteśmy jutro w finale - nie ukrywa Tomasz Gębala, środkowy obrońca mistrza Polski. Magdeburg to dla Gębali klub szczególny. Sam był Gladiatorem - Wiedzieliśmy przed spotkaniem, mieliśmy to w głowach, że idziemy tu po finał. Tylko on może dać nam sukces. To jest właśnie coś, co cechuje nasz zespół, tę świetną grupę. Zdarzają się przegrane, owszem, są, ale jesteśmy przeważnie w stanie wytrzymywać takie momenty, jak ten dzisiejszy. Pokazaliśmy już to w tym sezonie, bo mieliśmy ciężkie mecze, dawaliśmy radę przechylić w nich szansę na naszą korzyść - mówił Gębala. Dla niego finał z SC Magdeburg będzie starciem szczególnym. Jako 18-latek wyjechał z SMS Gdańsk do tego klubu, w którym przecież wcześniej występowali legendarni gracze wielkiej reprezentacji Wenty: Grzegorz Tkaczyk, Bartosz Jurecki czy Karol Bielecki. Spędził w "Gladiatorach" trzy lata, wrócił do Polski. - Mam tam wielu kolegów, chciałem z nimi spotkać się w tym sezonie, gdy zobaczyłem, że są w Lidze Mistrzów. Ale nie sądziłem, że stanie się to w wielkim finale. Są mocni w grze jeden na jednego, nawet bardzo mocni. Taki typowy zespół niemiecki. Znam trenera Wiegerta, prowadzi drużynę intensywnie. Czeka nas kolejny mecz fizyczny, bo oni w walce są świetni - opowiada były już reprezentant Polski, bo po ostatnim mundialu skupił się już tylko na grze w klubie. Tałant Dujszebajew o awansie do finału. "To nie jest sukces!" "Analityk będzie miał ciężką noc". Mistrzowie Polski postawili wszystko na jedną kartę Tomasz Gębala zdradził też, że do dziś nie analizowali ani gry Barcelony, ani Magdeburga. Zaryzykowali. - Nie interesował mnie ten pierwszy półfinał, nie patrzyłem na niego, nie miał dla mnie znaczenia. Byliśmy gotowi tylko na PSG. - Teraz szykujemy się na nich, ale na szczęście, mają podobny styl do kilku drużyn, z którymi w tym sezonie już graliśmy. Analityk będzie miał na pewno bardzo ciężką noc - zaznaczył. Tomasz Gębala też był bohaterem w samej końcówce, to on na dwie sekundy przed końcem lekko zbił piłkę blokiem po rzucie Elohima Prandiego, a przecież reprezentant Francji próbował wyrównać. Gębala wyhamował lot piłki, a Andy Wolff dokonał w bramce reszty. Wcześniej zaś Niemiec zatrzymał piłkę po rzucie w sytuacji sam na sam Luca Steinsa. Zasłużył na piwo od drużyny? - Dostanie je ewentualnie jutro, dzisiaj na pewno nie - odpowiedział uśmiechnięty Tomasz Gębala.