Rok temu zespół z Konstancy był tym, do którego Chrobremu w fazie grupowej było najbliżej. O tyle, że głogowianie zdołali zremisować z CMS w swojej hali 29:29, rozgrywając świetną drugą połowę. Nad Morzem Czarnym było już dużo gorzej, podobnie jak w dwumeczach z Węgrami z Tatabanyi czy przede wszystkim ze Sportingiem Lizbona. W efekcie głogowianie skończyli fazę grupową z jednym punktem - oczywiście pożegnali się z rozgrywkami. Teraz zaś, po dwóch kolejkach, mają trzy razy lepszy dorobek. I pokazują, że będą celować jednak w to, by tym razem zagrać jednak w drugim etapie. Cztery bramki przewagi Chrobrego, mogło być nawet pięć. A goście sami trafili pięć razy z rzędu Przed tygodniem Chrobry w trochę głupi sposób stracił szansę na historyczną wygraną w Hiszpanii. Historyczną, bo w fazie grupowej pucharów nigdy tego nie dokonali, a na jakiekolwiek zwycięstwo w Europie czekają od marca 2008 roku. Remis z Bidasoą w Irun w końcowym rozrachunku może być jednak bardzo istotny, warto go cenić. Tym bardziej jednak warto docenić to, co podopieczni trenera Witalija Nata dokonali w meczu z ekipą rumuńską. Prowadzili niemal cały czas, od początku do końca. Goście mieli świetną serię pod koniec pierwszej połowy, gdy akurat skończył się kapitalny okres gry Chrobrego. Czwarty zespół Orlen Superligi w poprzednim sezonie po kwadransie odskoczył na 12:8, gdy z biodra kapitalnie rzucił Paweł Paterek. To był dopiero początek koncertu reprezentanta Polski, popis dał w drugiej połowie. Gospodarze zaś mieli sporą zaliczkę, mogła wzrosnąć do pięciu trafień, ale rzut Rafała Jamioła obronił Dan Vasile. A później aż pięć trafień z rzędu zaliczyli gości, choć ostatecznie to Chrobry prowadził po 30 minutach 18:17. Chrobry Głogów - CSM Constanca 37:33 w Lidze Europejskiej. Cudowny mecz Pawła Paterka Można się było spodziewać, że to spotkanie "na styku" pozostanie takim do końca. Rumuni potrafili grać pod rzuty karne, były ich atutem. A Chrobry miał w swoich szeregach Paterka, który nie tylko reżyserował grę na środku, ale też kapitalnie wcielał się w rolę lewego rozgrywającego. Rumuni znów uzyskali jednobramkowe prowadzenie, bo głogowianie, grając w osłabieniu, zmarnowali dwie sytuacje. A zespół z Konstancy - nie. Końcówka rozpaliła kibiców w Głogowie, tym razem Chrobry nie wypuścił szansy z rąk. To był popis Paterka, ale też jego kolegów. Choćby Kamila Mosiołka, który w 55. minucie znakomicie oszukał obronę rywali i stworzył pozycję Wojciechowi Styrczowi. A ten ze skrzydła trafił na 35:32. Chrobry wygrał to spotkanie 37:33, to dobry wynik w kontekście układu tabeli i perspektywy wyjazdu do Rumunii. A klasą dla siebie był Paterek - oddał 13 rzutów, zdobył 11 bramek. I oby wkrótce tak samo było w reprezentacji. KGHM Chrobry Głogów - CSM Constanta 38:34 (18:17) Chrobry: Dierewiankin (8/39 - 21 proc.), Stachera (0/1 - 0 proc.) - Paterek 11, Zieniewicz 6, Styrcz 6, Orpik 5, Jamioł 4, Dadej 2, Strelnikow 1, Kosznik 1, Mosiołek 1, Grabowski, Adamski, Matuszak, Hajnos, Skiba. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 4/4. CSM: Vasile 1 (7/34 - 21 proc.), Rusu - 0/8) - Aliochin 7, Stanković 6, Dragan 4, Nikolić 4, Nistor 3, Cabut 3, Buzle 3, Andrei 1, Komogorow 1, Czikowani, Ilie, Gaston Mourino, Szasz, Ungureanu. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 5/5.