- Za nami pierwsza połowa, która trwała 60 minut. Drugą rozegramy w Kielcach, a do przerwy mamy cztery gole przewagi - wyliczał szkoleniowiec mistrzów Polski. Ocenił, że strata 25 bramek świadczy o "mocnej walce w obronie" swoich podopiecznych. Podkreślił, że niedzielny rywal kielczan jest bardzo wymagający i jest prowadzony przez jednego z trzech najlepszych trenerów francuskiej piłki ręcznej Patrice Canayera, a jego zespół jest bardzo waleczny. Z tego powodu, zdaniem Dujszebajewa, o awansie do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów "nie możemy myśleć do ostatniej sekundy meczu w Kielcach" - dodał. W podobnym tonie wypowiadał się kapitan kieleckiego zespołu Grzegorz Tkaczyk. - Nie możemy zapomnieć, że przyjedzie do nas zespół, który nie ma nic do stracenia. Wynik nie może nas uśpić - przestrzegał. W jego ocenie potwierdziły się przewidywania co do zaciętego spotkania z drużyną, która "potrafi zaskoczyć rywali". - Zawodnicy nie dysponują dobrymi warunkami fizycznymi, ale grają zespołowo do pewnej piłki. Francuzi szukali pozycji rzutowych z szóstego metra, rzadko wybierają się z rzutem z drugiej linii. Niewygodnie się gra przeciwko takim zespołom, straciliśmy tylko 25 bramek i to dobrze świadczy o naszej defensywie - to dobry wynik - powiedział. Chorwacki bramkarz Vive Marin Sego zauważył, że kluczowa dla wyniku była dobra obrona. - Prowadziliśmy przez większą cześć spotkania dwoma, trzema golami, choć Montpellier ambitnie zmniejszało straty. To bardzo wymagający rywal i było to widać dziś na parkiecie - zaznaczył. Dodał, że teraz zespół nastawia się na sobotni rewanż w kieleckiej Hali Legionów. Piłkarze ręczni Vive Tauronu Kielce pokonali w niedzielę na wyjeździe w Perols francuski Montpellier Agglomeration HB 29-25 (16-13) w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Rewanż w Kielcach 21 marca.