Na czas świąt zaplanował pan jakiś urlop, wyjazd lub choćby krótki odpoczynek? Tałant Dujszebajew: Nie. Zostaję w Kielcach. Terminarz treningów jest bardzo napięty, zarówno sztab szkoleniowy jak i zawodnicy mają dużo pracy. Na każdy dzień przed i po świętach mamy coś zaplanowane. Przed nami kluczowy moment w sezonie zarówno w rozgrywkach krajowych jak i Lidze Mistrzów i trzeba się do niego jak najlepiej przygotować. To ważny moment. Trochę czasu wolnego wygospodaruję, kiedy przyjedzie tutaj do mnie mój młodszy syn Daniel. Chciałbym pokazać mu trochę Polski i region świętokrzyski. Niedługo też przyjedzie do Kielc starszy syn Alex, ale nie w celach turystycznych. - Tak o ile młodszy może przyjechać na dłużej i może pozwiedzać Kielce i okolice, to starszy z pewnością nie będzie miał takiej możliwości (jest zawodnikiem rywala Vive w ćwierćfinale LM - Vardaru Skopje - przyp. red). Przyjedzie na mecz. Musi być skoncentrowany na grze z nami i ma rzeczywiście zupełnie inny cel wizyty. Podejrzewam, że nie jest pan zadowolony z wyniku losowania w Wiedniu, że walkę o ćwierćfinał Vive stoczy z drużyną Alexa? - Nie, to nie tak. Losowanie to losowanie. Tak po prostu wypadło i trzeba to przyjąć. Teraz musimy się skupić na rywalu i zwyciężyć w tym dwumeczu. To jest teraz dla nas najważniejsze i jest celem głównym. Zawsze mogę, półżartem, podejść do tego w taki sposób, że jeden z Dujszebajewów na pewno będzie reprezentował naszą rodzinę w Final Four (śmiech) Dyplomatyczna odpowiedź, ale chyba lepiej byłoby jednak spotkać się w ostatecznej części rozgrywek, czyli już w Final Four w Kolonii. - No oczywiście, że tak. Lepiej by było gdybyśmy zagrali z Vardarem na przykład w finale, ale proszę mi wierzyć, tak się stało i nie robię z tego problemu. Gramy z Vardarem w ćwierćfinale i już. A jak ocenia pan ćwierćfinałowego rywala swoich podopiecznych. Z pewnością wiele może pan o nim powiedzieć. - To bardzo mocny i wymagający zespół, z roku na rok poprawia swoją grę, a co za tym idzie także wyniki. Ma swoje cele i ambicje, zaszedł już przecież bardzo daleko i tak jak my ma jeszcze tylko jednego rywala przed finałowym turniejem. Pierwszy mecz gramy na wyjeździe. Mają ogromne wsparcie swoich kibiców, ale jak zawsze powtarzam - nasz zespół to Vive Tauron Kielce, który jest w stanie wygrać z każdym. I to jest nasz cel, aby to polski zespół pojechał na Final Four. Będziemy robić wszystko by właśnie tak się stało.