"Wychowywałem się w Związku Radzieckim i wtedy u nas nie było religii. Co prawda przychodził Dziadek Mróz, ale to z 31 grudnia na 1 stycznia. Jako dziecko zawsze dostawałem wtedy worek ze smakołykami. Tam były czekolada, inne słodycze, ale najbardziej zapamiętałem zapach mandarynek. To był dla mnie Nowy Rok i prawdziwe święto" - powiedział urodzony w stolicy Kirgizji Frunze (obecnie Biszkek) słynny szkoleniowiec, który jako zawodnik występował w czterech drużynach narodowych: Związku Radzieckiego, Wspólnoty Niepodległych Państw, Rosji i Hiszpanii. Z ekipą WNP wywalczył złoty medal olimpijski w Barcelonie w 1992 roku, gdzie zdobył tytuł króla strzelców. Dwukrotnie uznano go za najlepszego piłkarza ręcznego roku - w 1994 i 1996. Jako trener też osiągnął wiele sukcesów. Od 2014 roku jest szkoleniowcem mistrza Polski Vive Tauron, a od lutego selekcjonerem biało-czerwonych. W tym roku prowadzony przez niego kielecki zespół triumfował w Lidze Mistrzów, a drużyna narodowa zajęła czwarte miejsce na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Po wyjeździe do Hiszpanii na początku lat 90. zetknął się z zupełnie innymi obyczajami. Tam z kolei nie mógł specjalnie świętować z innych powodów. "Gdy przenieśliśmy się do Hiszpanii, mieliśmy kontakt już z inną kulturą. Kiedy 25 grudnia wszyscy objadali się słodyczami, to dla mnie było za dużo, to było trudne do wytrzymania, bo ja mogłem na to sobie tylko patrzeć. Do tego jeszcze mnóstwo owoców morza. Jako zawodnik nie mogłem tego jeść, bo mieliśmy specjalną dietę" - opowiadał śmiejąc się 48-letni trener. Z kolei w Polsce duże wrażenie zrobiło na nim dzielenie się opłatkiem. "Gdy pierwszy raz byłem w Kielcach zaproszony na dzielenie się opłatkiem, byłem naprawdę bardzo zaskoczony. To było dla mnie coś nowego i niesamowitego, czego jeszcze nie widziałem do tej pory. Szanuję bardzo to, co macie w Polsce, wasze obyczaje" - dodał. Dujszebajew bardzo ceni sobie życie rodzinne. Od przyszłego sezonu będzie mu łatwiej, bowiem jego starszy syn Alex, rozgrywający reprezentacji Hiszpanii, z którą w styczniu wywalczył srebrny medal mistrzostw Europy, przeniesie się z Vardaru Skopje do Vive. Młodszy z synów - Daniel - gra w Barcelonie. "Najważniejsze to być w takie dni w domu z rodziną. Każdy z Polaków czy Hiszpanów, nie wiem jak to wygląda we Francji czy Włoszech, ale podejrzewam, że podobnie, spędza święta rodzinnie i to jest dla mnie bardzo ważne. Jeden mój syn mieszka w Hiszpanii, drugi w Macedonii. Korzystając z przerwy w treningach na Boże Narodzenie wszyscy mamy zamiar spotkać się u Daniela" - podkreślił.