Norwegia w kobiecej piłce ręcznej to absolutna potęga - z zespołem tym od ponad 20 lat pracuje Islandczyk Thorir Hergeirsson, od 2009 roku jest pierwszym szkoleniowcem. Osiągnął z drużyną wszystko, w tym wieku Norweżki tylko trzy razy nie były mistrzyniami Europy (na 11 turniejów), w sześciu ostatnich mundialach trzykrotnie były najlepsze, w igrzyskach nie schodzą z podium od Pekinu. Islandzki selekcjoner ma zbiór gwiazd, wiele z nich nie mieści się w 16-osobowej kadrze. Przeciwko nim dziś zagrały Polski. Trenerem Polek jest Norweg Arne Senstad, który od czterech lat próbuje przebudować zespół. Zrezygnował z największej gwiazdy, wciąż imponującej w Lidze Mistrzyń Karoliny Kudłacz-Gloc, by odpowiedzialność na siebie brały młodsze zawodniczki. Być może mistrzostwa świata, które rozpoczną się w środę, będą dla niego kluczowym sprawdzianem - ewentualne niepowodzenie może oznaczać kres pracy z Biało-Czerwonymi. A celem Polek jest przedłużenie marzeń o występie na igrzyskach, czyli awans do ćwierćfinału. Jeśli Polska zagra tak, jak dziś w Lillehammer przeciwko Norwegii, jest na to szansa. Świetny początek mistrzyń świata, Polki w głębokiej defensywie. Pod koniec pierwszej połowy to się zmieniło Oba zespoły wygrały swoje dwa pierwsze starcia w Posten Cup - z Islandią i Angolą, ten mecz decydował więc o sukcesie w całym turnieju. I nie zaczął się dla Polek za dobrze, mistrzynie świata szybko odskoczyły najpierw na cztery trafienia (6:2), później zaś pięć (8:3 w 10. minucie). Szalały w ataku Nora Mørk i Vilde Ingstad, później dołączyła do nich rozgrywająca Odense Thale Rushfeldt Deila. Gdy pokonała Adriannę Płaczek w 21. minucie, Norwegia prowadziła 14:7. Był to zarazem ostatni gol mistrzyń świata z gry w tej połowie - tak dobrze broniły Polki. Właśnie defensywa była kluczem do tego, że wiara znów wstąpiła w podopieczne Senstada. Rywalki przez prawie osiem minut nie mogły zdobyć bramki - ten okres zaczął rzut karny Mørk, tak samo zresztą jak zakończył. Rozgrywająca Esbjergu trafiła bowiem z 7 m w ostatniej minucie na 15:10 - te pięć bramek dzieliło obie reprezentacje w połowie meczu. Blisko, coraz bliżej. Świetny mecz Biało-Czerwonych w Lillehammer, zabrakło tak niewiele W drugiej połowie Polki grały jednak bez respektu dla rywalek - zaskakiwały rzutami z drugiej linii, zwłaszcza Emilia Galińska, popisująca się trafieniami z biegu. To jej gol pozwolił pierwszy raz zmniejszyć straty do dwóch bramek (15:17). Dwóch rzutów karnych nie wykorzystała w tym czasie doświadczona skrzydłowa Camilla Herrem (raz lepsza była Adrianna Płaczek, w drugim przypadku lobowała Barbarę Zimę, ale trafiła w poprzeczkę). Gdy Norwe żki znów odskoczyły na cztery gole, Senstad szybko poprosił o przerwę. Polki, po krótkiej przerwie, zaczęły gonić znakomite rywalki - Magda Balsam trafiła ze skrzydła na 20:22, za chwilę Płaczek obroniła rzut Vilde Ingstad. Była szansa na kontakt, ale tym razem Balsam przegrała pojedynek z prawego skrzydła z bramkarką Norwegii. Końcówka była jednak emocjonująca, najpierw Aleksandra Rosiak, a później Sylwia Matuszczyk z koła sprawiły, że Polska przegrywała już tylko 23:24. Była więc szansa na co najmniej remis, ale Norwegię tym razem nie zawiodła Ingstad, świetnie rozpychająca się na kole. Ona trafiła, a w odpowiedzi Karolina Kochaniak-Sala rzuciła w słupek. Szkoda, bo Polki zagrały w drugiej połowie świetne spotkanie i wcale nie były tak daleko od sprawienia wielkiej sensacji. Przegrały 25:27, a widać było, że Senstadowi zależy na każdym detalu. Gdy do końca meczu było już tylko 25 sekund, a Norweżki trafiły na 27:24, selekcjoner Polek i tak poprosił o przerwę. Chciał rozrysować akcję, bo od takich momentów może w mistrzostwach świata zależeć los Polek. I Kochaniak-Sala ustaliła wynik meczu na 25:27. Polska - Norwegia 25:27 (10:15) Polska: Płaczek, Zima - Zimny, Galińska 6, Kobylińska 4, Balsam 2, Wiertelak, Matuszczyk 3, Górna, Tomczyk 1, Rosiak 2, Urbańska 1, Kochaniak-Sala 5, Uścinowicz, Masna, Nocuń 1. Kary: 6 minut. Norwegia: Davidsen, Solberg-Østhassel - Skogrand 1, Mørk 4, Oftedal 2, Breistøl 2, Novak, Sæteren, Rushfeldt Deila 4, Bakkerud 4, Brattsett Dale, Ingstad 4, Herrem 5, Solberg-Isaksen. Kary: 4 minuty.