- Gramy z nimi trzeci mecz o wysoką stawkę, więc wypadałoby wreszcie wygrać. Powinniśmy wyrównać rachunki - powiedział jeden z najmłodszych w polskiej ekipie (21 lat), ale za to najpotężniej zbudowanych (208 cm, 116 kg) zawodników. Polacy przegrali z drużyną z Bałkanów podczas ME 2012 w Serbii, a potem zremisowali w Alicante w turnieju przedolimpijskim, tracąc gola w ostatnich sekundach, co wyeliminowało ich z gry w igrzyskach w Londynie. Syprzak nie ma zdania na temat tego, czy najbliższy przeciwnik na MŚ obecnie prezentuje się lepiej niż wtedy. - Na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy grali u siebie. To był ich atut. Tam naprawdę na dużo im się pozwalało. Tutaj powinno być inaczej. Ciężko jest powiedzieć, czy są lepszym zespołem niż przed rokiem. Na pewno Serbia jest drużyną w naszym zasięgu. Nie kalkulujemy kto z kim teraz musi wygrać, żebyśmy zajęli jedno z dwóch pierwszych miejsc w grupie. Musimy wyjść na boisko i zagrać dobry mecz - powiedział. Obrotowy Orlenu Wisły Płock ciągle nie może odżałować, podobnie jak koledzy, przegranego 24-25 wtorkowego pojedynku ze Słowenią. - Zabrakło nam skuteczności. Jeśli się chce wygrywać mecze, to musi być ona na najwyższym poziomie. Tego zabrakło w meczu ze Słowenią. Czujemy się paskudnie. W autokarze po meczu byliśmy źli na siebie. Nie da się ukryć, że przegraliśmy wygrany mecz - zakończył Kamil Syprzak. Spotkanie z Serbią odbędzie się w czwartek o godz. 20.15 w Saragossie. Z Saragossy Cezary Osmycki