Żaden z polskich klubów nigdy nie wygrał w Paryżu z PSG w Lidze Mistrzów, kielczanie próbowali tej sztuki pięciokrotnie, najniżej przegrali trzema bramkami, w 2019 roku. Dziś mistrzowie Polski musieli dokonać wręcz cudu, by zachować szansę na bezpośredni awans do ćwierćfinału. O to samo walczyli paryżanie - i nie da się ukryć, że na starcie mieli dużo większe szanse. Industria poleciała bowiem do stolicy Francji z wieloma dziurami w składzie. Nie dość, że bez obu środkowych obrońców - Tomasza Gębali i Arcioma Karalioka, to jeszcze bez jedynego zdrowego dotąd obrotowego - Nicolasa Tournata. Braku mistrza Europy, przy jednoczesnej absencji Karalioka, nie można było nie zauważyć. Trener Dujszebajew musiał postawić na tej pozycji... Dylana Nahiego, skrzydłowego. Francuz zagrał przeciwko swojemu byłemu klubowi lepiej niż przyzwoicie, może nie stawiał zasłon kolegom, bo nie był w stanie przepchnąć wyższych i cięższych rywali, ale świetnie się poruszał i pokazywał. W pierwszej połowie zdobył trzy bramki, wyrzucił na dwie minuty kolegę z reprezentacji Francji Lukę Karabaticia. Zaskakująca decyzja Tałanta Dujszebajewa. I jeszcze bardziej zaskakujący początek meczu w Paryżu W ogóle to starcie zaczęło się wręcz sensacyjnie - dwa razy trafił Szymon Sićko, z kontry poprawił Szymon Wiaderny, a w bramce Industrii dwa razy Jacoba Holma zatrzymał Sandro Mestrić. Wyjście Chorwata w pierwszym składzie było zaskoczeniem, ale bramkarz obronił tę decyzję trenera - do 10. minuty odbił cztery piłki. Później było już znacznie gorzej, więc jeszcze przed przerwą do bramki wszedł Andreas Wolff. Kielczanie dzielnie trzymali się przez 10 minut, prowadzili wtedy 6:5. Wiele zmieniło wejście na boisko Elohima Prandiego - bohater ostatnich mistrzostw Europy wykorzystywał opóźnione wyjścia środkowych obrońców, rzucał z biegu lub z miejsca, puszczał pociski obok Mestricia. Do tego doszła kiepska dyspozycja Igora Karačića w ataku Industrii (0/4 w pierwszej połowie z gry + nadepnięta linia w kontrataku) i uważne pilnowanie Alexa Dujszebajewa. Gdy Prandi podwyższył na 12:8, a z boiska z karą wyleciał dodatkowo Haukur Thrastarson, goście znaleźli się w bardzo nieciekawej sytuacji. I wtedy w kielczan wstąpił jakby nowych duch. Pomogli trochę mistrzowie Francji, grający momentami nonszalancko, zwłaszcza po wejściu Nikoli Karabaticia. Goście kontrowali, trafiali, zmniejszyli straty do dwóch bramek (13:15), a w ostatniej minucie nawet do jednej - 14:15. I mieli szansę, by zejść na przerwę z remisem, ale ostatni rzut Alexa Dujszebajewa został zablokowany. Walka po przerwie, Paryż wciąż miał inicjatywę. I nagle zaczął odjeżdżać gościom z Kielc Ten wynik dawał nadzieję, że mistrzowie Polski są jednak w stanie powalczyć, napsuć krwi pewnym siebie rywalom. Musieli jednak wytrzymać kondycyjnie, a przecież Tałant Dujszebajew miał do dyspozycji tylko jedenastu graczy z pola. Zresztą po przerwie malutki, ale piekielnie szybki Luc Steins tylko napędzał akcje PSG, goście mieli problemy z powrotem do obrony. W ataku znacznie lepiej spisywali się jednak Karačić i starszy z braci Dujszebajewów, co wystarczyło, by przez 10 minut wynik wciąż był "na kontakcie". Grając w osłabieniu, Industria doprowadziła do 18:19. A później zaczął się koncert gry bramkarskiej - i nie był to, niestety, popis Wolffa. Paryżanie uciekli, bo to u nich świetnie spisywał się Andreas Palicka, który przecież już w styczniu w Niemczech pokazywał niesamowitą formę. Obronił rzut Sićki z dystansu, za chwilę dobitkę z szóstego metra Nahiego. Później znów zatrzymał Sićkę i na dodatek jeszcze Szymona Wiadernego ze skrzydła. PSG odskoczyło na trzy bramki, mogło na więcej, ale też popełniało błędy w ataku. Gdy zaś Mathieu Greibille podwyższył w 46. minucie na 25:21, zrobiło się już bardzo nieciekawie - z punktu widzenia gości. Genialny Szwed w bramce PSG zrobił swoje. Mistrzowie Polski polegli w Stade Pierre de Coubertin Tałant Dujszebajew nie wziął jednak czasu na żądanie, pozwolił grać swoim podopiecznym, a ci zdobyli dwie bramki z rzędu, a mogli i trzecią - Palicka zatrzymał Daniela Dujszebajewa. Gdy zaczynało się ostatnie 10 minut meczu, PSG miało cztery bramki przewagi. I można też było odnieść wrażenie, że znacznie lepiej wyglądało pod względem fizycznym, różnica w ilości wartościowych zmian robiła jednak swoje. Trener Dujszebajew wierzył jeszcze w odwrócenie losów meczu. Mimo, że jego zespół dość wyraźnie przegrywał, mimo, że za faul przez dwie minuty odpoczywał Michał Olejniczak. Kielczanie nie byli jednak w stanie tego dokonać, bo wciąż kapitalnie grał Palicka. Szwed miał ponad 40 proc. skuteczności, bronił w tych kluczowych momentach, a po udanych interwencjach buzował emocjami. Jakby było mało, rzucił jeszcze do pustej bramki rywali przez całe boisko. Do tego Karačić i Alex Dujszebajew za wszelką cenę starali się dogrywać na koło do Nahiego, co kończyło się przechwytami i rzutami gospodarzy do bramki, w której nie było Wolffa. PSG wygrało to spotkanie aż 35:26, zbliżyło się do Aalborga na jeden punkt, ale teraz będzie musiało... uśmiechnąć się do Kielc. Duńczyków czeka bowiem wyjazd do najsłabszego w stawce Eurofarmu Pelister, a w ostatniej kolejce potyczka z Industrią. I jeśli gdzieś mają zgubić punkty, to właśnie tu. Industria zaś musi jeszcze walczyć o awans do 1/8 finału - zapewnić go może sobie za tydzień, w domowym starciu z Kolstad. Zobacz tabele obu grup Ligi Mistrzów! PSG - Industria Kielce 35:26 (15:14) PSG: Palicka 1 (19/45 - 42 proc.), Green - Marchan, Steins 4, Ntanzi, Keita, Sole 3, Tønnesen 6, Grebille 3, Syprzak 6, L. Karabatić, Holm 2, N. Karabatić 4, Peleka, Prandi 6, Plantin. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 1/2. Industria: Mestrić (5/19 - 27 proc.), Wolff (8/27 - 30 proc.), Wałach - Olejniczak, Wiaderny 2, Sićko 7, A. Dujszebajew 2, Karačić 2, Moryto 2, D. Dujszebajew 2, Thrastarson 3, Surgiel 1, Paczkowski, Nahi 5. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 0/1.