Słoweński bohater zbawił Industrię. Bezcenny triumf kielczan w Lidze Mistrzów
Wicemistrzowie Polski z Kielc jechali do Bukaresztu z nożem na gardle - po czterech porażkach z rzędu w Lidze Mistrzów. Dinamo zamykało tabelę, ale grało u siebie, ciśnienie w tej drużynie na zwycięstwo było jeszcze większe. To jednak Industria zdobyła bezcenne dwa punkty: dzięki kapitalnemu w bramce Klemenowi Ferlinowi, ale i znakomitym w ofensywie Aleksowi Vlahowi i Arciomowi Karaliokowi. Industria wygrała 28:24 (14:12).

Industria Kielce rozbiła w pierwszej kolejce Kolstad, później przegrała cztery kolejne spotkania. Już nawet środek tabeli w grupie B zaczął odjeżdżać wicemistrzom Polski, jasne się stało, że w tej sytuacji ogromną uwagę trzeba skupić na starciu z Dinamem Bukareszt. Bo to zespół, który jako jedyny nie wygrał tu dotąd spotkania, ta sztuka udała się nawet Norwegom. I aby jeszcze bardziej nie zagmatwać sobie sytuacji, kielczanie musieli przełamać się właśnie w Rumunii.
Tyle że gdyby jechali tam pełnym składem, moglibyśmy być w miarę spokojni. Tałant Dujszebajew komfortu jednak nie ma, wciąż kontuzjowani są: Alex Dujszebajew, Piotr Jędraszczyk, Michał Olejniczak i Szymon Sićko. Zaczną wracać po przerwie reprezentacyjnej, przydaliby się zaś już w Bukareszcie.
Na szczęście problemy z okiem są już przeszłością w przypadku Klemena Ferlina - słoweński bramkarz był w stolicy Rumunii pierwszoplanową postacią.
Dinamo Bukareszt kontra Industria Kielce w Lidze Mistrzów. Mecz o przełamanie dla wicemistrzów Polski
Patrząc na skład drugiej linii Industrii, można się było obawiać tego spotkania. Hassan Kaddah czy Jorge Maqueda odstają poziomem od Ligi Mistrzów, to pokazały poprzednie kolejki. A musieli grać, Hiszpan najpierw potężnie przestrzelił, Egipcjanin posłał piłkę w poprzeczkę. A później było już lepiej, na szczęście tak w ich przypadku, choć na rozegraniu lepiej od Maquedy radził sobie Arkadiusz Moryto.
Świetnie w bramce spisywał się od początku Ferlin, a tego wsparcia golkiperów często brakowało kielczanom w poprzednich spotkaniach. Nieźle radziła sobie też defensywa, z czasem coraz lepiej powstrzymując niewysokiego reżysera gry Dinama Yoava Lumbroso.

W ataku zaś raz było lepiej, raz gorzej, ale właśnie dzięki Ferlinowi Industrii wielokrotnie udawało się odskakiwać na dwie bramki. A Dinamo dochodziło do remisu. W 27. minucie Rumuni mogli objąć prowadzenia, przy 11:11 wyśmienitą sytuację miał w kontrze były as Industrii Branko Vujović. A Ferlin go zatrzymał.
Za chwilę błąd popełnił też Tom Pelayo, a dwa razy z drugiej linii huknął w końcu Kaddah. I zrobiło się 11:13. W ostatniej akcji pierwszej połowy wyśmienitą sytuację, po zagraniu Aleksa Vlaha, miał Benoit Kounkoud. I wtedy... Tałant Dujszebajew poprosił o przerwę, nie spodziewał się takiego podania.
Przeprosił zespół, usłyszał, że i tak zdobędą bramkę. I zdobyli, prowadzili po pierwszej połowie 14:12. To już był jakiś zapas.
Problemem Industrii w tym sezonie jest jednak nierówna gra: jak w miarę dobrze wychodzi pierwsza połowa, to druga już nie. Dziś kielczanie też zaczęli od straty w ataku i udanej kontry Vujovicia. A później odskoczyli na cztery trafienia, gdy z ostrego kąta trafił Maqueda (18:14). Nie było to spotkanie, które pamięta się po latach, ale nie o to dziś chodziło. Ważne były tylko dwa punkty.
Te zaś trzeba było wyszarpać - dosłownie. W ataku było ciężko, bez wsparcia drugiej rzutowego z drugiej linii. Ciężko kielczanom pchało się piłkę na koło, gospodarze byli przygotowani na akcje z Arciomem Karaliokiem. Ale raz po raz się udawało, Białorusin wykonywał potężną pracę, w pierwszym kwadransie drugiej połowy trafił cztery razy. I znów udało się uciec z 20:19 na 22:19. A po chwili Ferlin zatrzymał rzut karny Pelayo.

Nerwy były po obu stronach. Przy prowadzeniu 24:21 dwukrotnie goście mieli piłkę w ataku, popełnili dwa błędy. A tu mogło liczyć się każde trafienie. Decydowały indywidualne umiejętności Vlaha i Moryty - to oni podejmowali kluczowe decyzje przy wskazywaniu gry pasywnej przez duńskich sędziów.
W 57. minucie było już po sprawie - Vlah dograł na koło do Karalioka, ten wkrętą obok nogi Vladimira Cupary zdobył swoją dziewiątą bramkę. Industria prowadziła w Bukareszcie 27:22, mogła być pewna drugiego w tym sezonie zwycięstwa w europejskiej elicie.
A na kolejne starcie z Aalborgiem w Hali Legionów (13 listopada) powinna mieć już mocniejszy skład.
Dinamo Bukareszt - Industria Kielce 24:28 (12:14)
Dinamo: Iancu, Cupara - Pelayo 5 (1/2 z karnych), Vujović 4, Rosta 4, Nistor 3 (2/2), Langaro 3, Lumbroso 3, Ladefoged 1, Pascual 1, Dedu, Buzle, Martins, Valdes, Negru, Militaru.
Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 3/4.
Industria: Ferlin, Morawski, Cordalija - Karaliok 9 (3/3 z karnych), Kaddah 4, Vlah 4, Moryto 3, Maqueda 3, Monar 2, Nahi 1, Jarosiewicz 1 (0/1), Kounkoud 1, D. Dujszebajew, Rogulski.
Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 3/4.













