Można więc powiedzieć, że sensacji nie było, skoro NEXE to niedawny uczestnik Final4 Ligi Europejskiej, w której zajął czwarte miejsce. Tyle że patrząc na przebieg obu spotkań, trzeci zespół Superligi w poprzednim sezonie może mieć uczucie wielkiego niedosytu. Azoty były wyraźnie lepsze przed tygodniem, a dziś miały mecz pod kontrolą przez blisko pół godziny. A później wszystko się posypało. Początek pod kontrolą, awans był blisko Do tej 26. minuty puławianie albo minimalnie prowadzili, albo minimalnie przegrywali - najczęściej był jednak remis. Jedni i drudzy nie byli w stanie odskoczyć na choćby dwie bramki, co dla zespołu z Polski było dobrym rozwiązaniem. W ekipie gospodarzy pierwsze skrzypce grał Luka Moslavac, ale z czasem gracze Azotów zaczęli wyżej do niego podchodzić. Goście wykorzystywali też bardzo słabą dyspozycje bramkarza NEXE Mihailo Radovanovicia, który ani razu "nie zderzył" się z piłką, jak mawiają piłkarze ręczni. W końcu zmienił go jednak Moreno Car i to on był jednym z kluczowych aktorów tego spotkania. I wtedy zaczęły się problemy klubu z Puław Problemy Azotów zaczęły się w końcówce pierwszej połowy, gdy karę dwóch minut dostał Ivan Burzak. Trafienia Aleksandara Bakicia pozwoliły gospodarzom odskoczyć na 16-12, a to znaczyło, że Chorwaci odrobili już ponad połowę strat. Jeszcze gorzej Azoty prezentowały się w pierwszym kwadransie po przerwie. Zespół, który marzył o pójściu w ślady Orlenu Wisły Płock, nie miał żadnych atutów w ataku, a w i bramce Wojciech Borucki co chwilę był oszukiwany przez rywali. W końcu po 10 minutach zmienił go Walentyn Koszowy, ale jego skuteczność była podobna. Gospodarze grali bowiem koncertowo - Moslavac, Fahrudin Melić i Marin Jelinic nic sobie nie robili z obrony gości. W 38. minucie ten ostatni trafił w kontrze do pustej bramki i NEXE wygrywało 23-16. W dwumeczu było już lepsze, a na dodatek za chwilę poprawił na 24-16 Melić. Pięć strat w ataku i koniec marzeń o awansie Trzeba jednak oddać Azotom, że walczyły do końca,. Kilkakrotnie drużynie z Polski udawało się zmniejszać straty do sześciu bramek, co oznaczało remis w dwumeczu. Po raz ostatni - w 54. minucie, gdy dobry okres swojej gry trzecim trafieniem zapisał Ivan Burzak. Było 31-25 dla NEXE, które nie grało już tak skutecznie, jak kwadrans wcześniej. Tyle że puławianie w pięciu (sic!) kolejnych akcjach gubili piłkę w ataku, co właściwie przekreśliło ich szanse na awans. A szkoda, bo awans do fazy grupowej była dziś jak najbardziej do zdobycia. Zagra w niej jednak NEXE Našice. NEXE Našice - Azoty Puławy 35-27 (16-13) NEXE: Radovanović (0 obron/8 rzutów - 0 proc.), Car (7/26 - 27 proc.) - Račić, Bakić 3, Mileta, Vejin, Sršen 1, Jelinić 7, Blažević, Velkavrh, Severec 1, Moslavac 8, Kevic 1, Tomić 1, Melić 9, Markušic 4, Pribetić. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 4/4. Azoty: Borucki (5/32 - 16 proc.), Koszowy (1/7 - 14 proc.) - Zivković 3, Adamski 2, Przybylski 4, Marciniak 1, Antolak, Burzak 3, Valles 5, Kowalczyk 2, Janikowski 3, Fedenczak 2, Jarosiewicz 2, Konieczny. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 2/2. Pierwszy mecz: 32-26 dla Azotów. Awans: NEXE Našice.