Polska reprezentacja kończyła dziś eliminacje mistrzostw Europy, ale awans do finałów zapewniła sobie już w czwartek, wygrywając w Vigevano 31-29 z Włochami. Spotkanie w Ostrowie Wlkp. nie miało więc jakiegoś wielkiego sportowego znaczenia, ale z pewnością było niezwykle istotne dla nowego trenera reprezentacji Polski Marcina Lijewskiego. Po raz pierwszy bowiem prowadził zespół narodowy w kraju, na dodatek w mieście, w którym się wychował i zaczynał swoją przygodę z piłką ręczną. Nie w tej hali, bo ją oddano do użytku dwa lata temu. Dawniej w Ostrowie nie było obiektu, który mógłby gościć reprezentację Polski w meczu o mistrzowskie punkty. Kadra debiutowała więc dzisiaj, z ostrowianinem na ławce i kompletem publiczności, bo bilety rozeszły się niemal od razu. Koncert Polaków w pierwszych minutach. Wysokie prowadzenie i duży spokój Lijewski mógł sobie w tym meczu pozwolić na eksperymenty, podobnie zresztą jak trener Łotwy. W ekipie biało-czerwonych kilku graczy jest kontuzjowanych, a Maciej Gębala, Adam Morawski czy Patryk Walczak oglądali spotkanie w dresach z antresoli. Mimo to od początku wyszedł podstawowy garnitur, z Szymonem Sićko czy Arkadiuszem Moryto na czele. Polacy zresztą zaczęli bardzo mocno - Sićko najpierw huknął z drugiej linii, po chwili dograł na koło do Kamila Syprzaka. Przewaga biało-czerwonych rosła, w 7. minucie było już 6-1, więc serbski szkoleniowiec Łotwy Davor Čutura ratował się przerwą na żądanie. On też zmienia zespół, w porównaniu do październikowego starcia tych drużyn, dziś Łotwa miała tylko siedmiu tych samych zawodników. I po raz kolejny zabrakło w tym gronie gwiazdy PSG Dainisa Krištopānsa. Lekka dekoncentracja Polaków. Łotwa odrobiła część strat Łotwa walczyła, grała ambitnie, szukała każdej szansy na przeszkodzenie gospodarzom. Przekonał się o tym Syprzak, który dostał piłkę na koło i momentalnie zawisło na nim trzech rywali. Gdy Polacy zaczęli grać trochę nonszalancko, Łotysze od razu to wykorzystywali. W 20. minucie zmniejszyli straty do trzech bramek (7-10), co mogło jednak trochę zaskakiwać. Zwłaszcza, że i tak dość często naszą drużynę ratował Marcel Jastrzębski. Końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należała jednak do biało-czerwonych. Już pierwsze osłabienie gości sprawiło, ze najpierw Dawid Dawydzik, a po nim Sićko, rzucili przez całe boisko do pustej bramki. Doszły do tego kolejne dwie bramki i już zrobiło się bardzo bezpieczne 14-7. Szansę debiutu w reprezentacji dostał zawodnik miejscowej Ostrovii Ksawery Gajek, niezłe momenty miał inny szczypiornista bez większego kadrowego doświadczenia, czyli Paweł Paterek. Podobać się mogła gra niezwykle dynamicznego Piotra Jędraszczyka. To wszystko dało prowadzenie do przerwy 16-9. Wielka owacja dla Krzysztofa Lijewskiego. Ostrowianin wyszedł na środek z córkami Po pierwszej połowie losy tego spotkania były już rozstrzygnięte, ale w przerwie kibice zostali w hali. I zareagowali znacznie głośniej niż podczas kolejnych bramek "Orłów". Oficjalnie pożegnany został bowiem wybitny reprezentant Polski Krzysztof Lijewski - on też w Ostrowie zaczynał karierę, był z Ostrovią mistrzem Polski juniorów. W reprezentacji Polski wystąpił 185 razy, trzykrotnie zdobywał medale mistrzostw świata. Na środek sali wyszedł z córkami. - Dziękuję rodzicom i bratu, którzy wskazali mi drogę. I córkom, które są dla mnie wsparciem - mówił młodszy z braci Lijewskich, dziś asystent Tałanta Dujszebajewa w Barlinku Industrii Kielce. Spokój w drugiej połowie. Dobra defensywa, Jakub Skrzyniarz szalał w bramce Po zmianie stron Polacy zagrali znacznie lepiej w defensywie, dobrą zmianę za i tak niezłego w pierwszej połowie Jastrzębskiego dał Jakub Skrzyniarz. Łotysze nie dawali się tak często kontrować w październiku, a i Polacy specjalnie nie podkręcali tempa. Nie było zresztą zawodnika, który chciałby jakoś mocniej poprawić swój dorobek strzelecki, wszyscy rzucali na przemian. Z wyjątkiem Moryty, ale on skutecznie wykonał też dwa rzuty karne. Publiczność w Ostrowie dostała jeszcze jeden prezent - w 49. minucie Polacy dostali kolejny rzut karny, a Lijewski do jego wykonania posłał Gajka. Ten dotąd grał tylko w obronie, teraz rzutem z kozłem zdobył swoją pierwszą bramkę w narodowej koszulce. Biało-czerwoni wygrywali już wtedy 26-12, było więc jasne, że mecz zakończy się pogromem. I tak się stało. Polska zakończyła eliminacje okazałą wiktorią - rozbiła Łotwę 31-14. Polska - Łotwa 31-14 (16-9) Polska: Jastrzębski, Skrzyniarz - Przytuła 2, Daszek 0, Jędraszczyk 4, Olejniczak 2, Komarzewski 3, Bis 0, Sićko 4, Paterek 1, Ossowski 1, Syprzak 2, Moryto 6, Dawydzik 3, Gajek 2, Czapliński 1. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 5/7. Łotwa: Kukša, Lebedevs - Pilpuks 2, Krumins 0, Usans 2, Ozols 0, Bors 0, Jonuska 0, Kreicbergs 2, Serafimovics 2, Juzups 3, Kalnins 1, Rogonovs 1, Meikšans 0, Šuleiko 0, Kušners 1. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 2/4. W drugim meczu tej grupy Francja pokonała Włochy 41-27 (23-10). Awans do finałów mistrzostw Europy wywalczyły po dwie najlepsze drużyny z każdej z ośmiu grup oraz cztery najlepsze spośród tych, które zajęły trzecie miejsca. Z ósmej grupy awansowały: Francja, Polska i Włochy. Tabela grupy ósmej: 1. Francja 6 - 12 pkt - 222-1482. Polska 6 - 8 pkt - 184-1533. Włochy 6 - 4 pkt - 173-1884. Łotwa 6 - 0 pkt - 116-206