W niedzielę o godz. 18 rozpocznie się 16 ostatnich spotkań w eliminacjach do mistrzostw Europy, które na początku przyszłego roku odbędą się w Niemczech. Jedno z nich zostanie rozegrane w oddanej dwa lata temu do użytku Arenie Ostrów - biało-czerwoni podejmą Łotwę. To starcie nie ma już większego ciężaru dla naszej drużynie, bo czwartkowa wiktoria w Vigevano z Włochami 31-29 pozwoliła drużynie trenera Marcina Lijewskiego zapewnić sobie drugie miejsce. Francuzów już nie dogonimy, Włosi nie dogonią nas, tym bardziej Łotwa. Braki na prawym rozegraniu. Selekcjoner ma o czym myśleć To spotkanie będzie dla nowego selekcjonera Marcina Lijewskiego swoistym poligonem doświadczalnym. Wybitny reprezentant Polski może dać szansę gry zmiennikom, bo Łotwa, pozbawiona giganta (aż 215 cm wzrostu!) z PSG Dainisa Krištopānsa jest po prostu zespołem słabym. Szczególny problem jest na prawym rozegraniu, gdzie w czwartek Lijewski najpierw wystawił Michała Daszka. We Włoszech nie wystąpił Szymon Działakiewicz, ale przede wszystkim brakowało Andrzeja Widomskiego. 20-latek z Gwardii Opole pokazał kilka tygodni temu w Aix-en-Provence, że mimo młodego wieku nie brakuje mu odwagi, w spotkaniu z wicemistrzami olimpijskimi grał odważnie. Niestety, kilkanaście dni później doznał w spotkaniu Superligi poważnej kontuzji kolana, która na długie miesiące wyklucza go z aktywności sportowej. Andrzej Widomski przeszedł operację. Mistrzostwa Europy? Jest warunek - Na pewno na początku miałem moment załamania, to były złe chwile, ale teraz już inaczej na to patrzę. Stało się, nie zmienię przeszłości. Muszę pracować by wrócić na ten poziom, na którym chciałbym być - mówi 20-latek z Gwardii Opole. Na początku kwietnia przeszedł w klinice Rehasport w Poznaniu operację, przeprowadził ją były lekarz kadry dr Tomasz Owczarski. - Lekarz powiedział, że wszystko jest OK, ale przerwa potrwa od sześciu do dziewięciu miesięcy. Nie liczyłem, że będzie krócej, zdawałem sobie sprawę, że ciężko będzie wrócić na początek kolejnego sezonu. Chciałbym zagrać w finałach mistrzostw Europy, ale muszę odpowiednio przejść cały proces rehabilitacji. I to tak, by w styczniu przyszłego roku być w wysokiej formie, a nie dopiero się wprowadzać. Co z tego wyjdzie, zobaczymy - przyznaje Widomski. Ubogo na prawym rozegraniu. Stąd nadzieja w Majdzińskim Reprezentacja Polski nie ma ostatnio szczęścia do zawodników, którzy występują na prawym rozegraniu. Po zakończeniu kariery przez braci Marcina i Krzysztofa Lijewskich jedynie Michał Szyba miał momenty na poziomie europejskim. Czasem coś wniósł Andrzej Rojewski, Rafał Przybylski prezentował co najwyżej poziom ligowy, Pawła Paczkowskiego prześladowały kontuzje. Świetnie zapowiadał się Maciej Majdziński, jako młody gracz nieźle radził sobie na mundialu w Egipcie, ale po raz kolejny zerwał więzadła w kolanie i wkrótce zakończył karierę. Trudno zaś jako rozgrywającego traktować Michała Daszka, choć skrzydłowy z Płocka wielokrotnie pomagał reprezentacji w drugiej linii. Stąd też nadzieje związane z Widomskim, że być może jemu uda się podnieść poziom reprezentacji na tej pozycji. - Też odnoszę takie wrażenie, że na prawym rozegraniu mamy częste problemy z kontuzjami. A z drugiej strony, mniej jest po prostu zawodników leworęcznych - przyznaje. Nauczono go atakować do przodu, a nie w bok. Nie każdy to potrafi Niektórym zawodnikom brakuje też odwagi - grają w bok, zamiast do przodu. Widomski się zaś tego nie boi, pokazał to we Francji. Przeprowadził 11 akcji rzutowych, zdobył pięć bramek, najwięcej w drużynie. Mimo, że naprzeciwko siebie miał gwiazdy światowego formatu. - Nie patrzyłem i nigdy nie patrzę, kto co ma napisane z tyłu na koszulce. Każdy rywal jest człowiekiem, też może popełniać błędy. Trzeba je umieć wykorzystać - przyznaje i kontynuuje: - Od początku mojej gry to było właśnie moim atutem, chciałem atakować bramkę, a nie w kierunku trybun. Tego mnie uczono i to zostało mi w głowie. Trener Jurecki powiedział, że zagrałem odważnie, a w obronie było OK. Może i skuteczność mogła być większa, ale to był mój pierwszy mecz z tak mocnym rywalem, więc oceniam go pozytywnie. Na kolejny musi poczekać do przyszłego roku. - Chciałbym wskoczyć na wysoki poziom, ale już wkrótce powolutku się do tego przygotowywać. Ćwiczenia mam od pierwszego dnia po operacji, muszę je wykonywać, choć bez obciążania kontuzjowanej nogi. Robię więc je na razie leżąc lub na siedząco. Dopiero po sześciu tygodniach od zabiegu zacznę robić coś więcej. Koledzy będą na wakacjach, a mnie czeka ciężka praca - mówi. Mecz Polska - Łotwa w Ostrowie Wlkp. w niedzielę o godz. 18.