Bardzo dobre spotkanie rozegrali w środowy wieczór piłkarze ręczni Azotów Puławy w słynnej Sparkassen Arenie w Kilonii, będąc równorzędnym parterem dla niezwykle utytułowanej drużyny THW.Przez początkowe pięć minut żadnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki, bo obydwaj bramkarze Andreas Wolff i Walentyn Koszowy zasygnalizowali, że to oni należeć będą do głównych aktorów tego meczu. Pierwszego gola zdobył w 6. minucie Jerko Matulic, ale gospodarze szybko odpowiedzieli trzema trafieniami. Po kwadransie był jednak remis 4:4. Kiedy minutę później przy stanie 5:5 rzutu karnego nie wykorzystał reprezentant Szwecji Niclas Ekberg, a kontrę puławian wykorzystał Piotr Jarosiewicz, to Azoty niespodziewanie znów objęły prowadzenie.W 23. min po bramce kapitana Azotów Pawła Grzelaka goście wygrywali 8:6, co zmusiło doświadczonego trenera THW Alfreda Gilarsona do poproszenia o przerwę. Ku zdumieniu blisko ośmiotysięcznej publiczności bramkę zdobył wprawdzie Marko Vujin, ale błyskawicznie dwoma celnymi rzutami w 24. min odpowiedział Marko Panic i Azoty prowadziły w Kilonii różnicą aż trzech bramek (10:7).Jeszcze przed przerwą zespół niemiecki doprowadził do wyrównania. Znakomita gra obronna, umiejętne zmiany krycia, czy tzw. podwajanie, przy świetnej postawie bramkarza Koszowego, sprawiły, że w tej części spotkania utytułowani gospodarze nie bardzo mogli pokazać swoją wyższość. Zaś w ataku podopieczni Bartosza Jureckiego starali się długo rozgrywać akcje i oddawać rzuty z wypracowanych sytuacji.Po zmianie stron szybko zdobyte bramki przez Pawła Podsiadło i - po trafieniu Mihy Zarabeca -przez Mateusza Serokę pozwalały przypuszczać, że wyrównana walka toczyć się będzie cały czas. Jednak kolejny prawie kwadrans, to nadal dobra gra w defensywie, ale fatalna skuteczność puławian, którzy nie potrafili wykorzystać przynajmniej sześciu doskonałych okazji, co gospodarzom pozwoliło na uzyskanie zdawało się bezpiecznego sześciobramkowego prowadzenia (21:15 w 47. min).Sytuacja zmieniła się, kiedy w roli środkowego rozgrywającego wystąpił Krzysztof Łyżwa, dwoma indywidualnymi akcjami zakończonymi trafieniami dając kolegom sygnał, że nie wszystko jeszcze stracone. Kolejne bramki Grzelaka, Podsiadły i Jarosiewicza przy zerowym koncie strat (m.in. dobra postawa drugiego bramkarza Wadima Bogdanowa) sprawiły, że w 57. min na tablicy widniał rezultat 21:20.Odtąd bramki padały przemiennie, na trafienie gospodarzy celny rzutem odpowiadali puławianie (Jarosiewicz i dwa razy Podsiadło). Na 43 sekundy przed końcową syreną, kiedy piłkę mieli zawodnicy THW, ich trener poprosił o czas. Chociaż w ostatnich sekundach goście mieli jeszcze szansę na wyrównanie, to szczęście poparte rutyną pozwoliło kilończykom na zdobycie dwóch goli.Drużyna Azotów swoją postawą sprawiła bardzo miłą niespodziankę, a w ekipie THW jednym z graczy, któremu gospodarze mogą zawdzięczać wygraną był bramkarz reprezentacji Niemiec Andreas Wolff, który od następnego sezonu bronić będzie barw kieleckiego PGE VIVE.W 3. kolejce grupy D Pucharu EHF Azoty w sobotę 23 lutego o godz. 15 podejmować będą w hali Globus w Lublinie hiszpański Fraikin BM Granollers. THW Kiel - Azoty Puławy 26-23 (11-11) Azoty: Walentyn Koszowy, Wadim Bogdanow - Ante Kaleb 2, Marko Panic 3, Paweł Podsiadło 5, Krzysztof Łyżwa 2, Jerko Matulić 4, Adam Skrabania, Łukasz Rogulski, Paweł Grzelak 2, Piotr Masłowski, Witalij Titow, Tomasz Kasprzak, Nikola Prce, Mateusz Seroka 1, Piotr Jarosiewicz 4.Bramki dla THW: Domagoj Duvnjak 6, Magnus Landin Jacobsen 6, Marko Vujin 5, Miha Zarabec 3, Hendrik Pekeler 2, Patrick Wiencek 2, Harald Renkind 1, Niclas Ekberg 1.Sędziowali: Marko Boricic i Dejan Markovic z Serbii.