- Jedziemy na wyspę Falster po zwycięstwo. Niezależnie od tego jak rozstrzygnie się cała rywalizacja z Dunkami chcemy tam wygrać - mówi najskuteczniejsza w PGNiG Superlidze zawodniczka Pogoni Daria Zawistowska. W pierwszym spotkaniu, rozegranym we własnej hali, szczecinianki tylko do 20 minuty dotrzymywały kroku szóstej drużynie ubiegłorocznych rozgrywek duńskiej ekstraklasy. Potem zespół z Nykoebing zdobył kilkubramkową przewagę, której Polki nie były już w stanie zniwelować do końca meczu. Trudno liczyć na odrobienie strat w meczu wyjazdowym. - To jest tylko piłka ręczna. Wszystko może się zdarzyć - zastrzega jednak Zawistowska. Prezes klubu ze Szczecina Przemysław Mańkowski jest realistą: "Sześć bramek straty to bardzo dużo. Ten mecz pokazał jakie są różnice pomiędzy ligą polską i duńską. Chciałbym jednak, aby dziewczyny wygrały w Danii. Niech to będzie zwycięstwo jedną, czy dwoma bramkami. Dodałoby im większej pewności siebie, bo porażka w pierwszym spotkaniu trochę podcięła nam skrzydła". Przed sezonem Mańkowski twierdził, że chciałby, aby drużyna pokazała się z jak najlepszej strony w rozgrywkach europejskich. Celem miał być awans do fazy grupowej Pucharu EHF. - Mimo to priorytetowo traktowaliśmy rozgrywki krajowe. Od kilku lat co roku kończymy ligę o jedno miejsce wyżej. Teraz też byśmy chcieli. Podobnie jest z Pucharem Polski - zadeklarował Mańkowski. Pogoń Baltica w poprzednich rozgrywkach zdobyła wicemistrzostwo kraju i była finalistą Pucharu Polski.