W szeregach gości z Niemiec zabrakło między innymi zawodnika tego kalibru, co Juri Knorra (w styczniowych mistrzostwach Europy zdobył dla reprezentacji Niemiec 50 bramek i był drugi w klasyfikacji snajperskiej mistrzostw), ale to w niczym nie zmieniało faktu, że zespół Rhein-Neckar Loewen był murowanym faworytem do zwycięstwa z Górnikiem. "Bankructwo na oczach Lukasa Podolskiego". Niemcy uderzają w katastroficzne tony Do przerwy wydawało się, że wszystko zmierza dla "Lwów" do szczęśliwego finału. Kurs na wygraną wzmocnili zwłaszcza tuż po przerwie, gdy w krótkim czasie "wpakowali" trzy gole z rzędu, dzięki czemu wyszli na prowadzenie 17:12. Wydawało się, że to początek końca zabrzan, którzy już nie zdołają zbliżyć się do faworyta, tymczasem można było przecierać oczy ze zdumienia. Niemcy popełniali wiele błędów, a podopieczni trenera Tomasza Strząbały mozolnie odrabiali straty. Jeśli szukać bodźce, który mógł ich popychać do, wydawało się niemożliwego, wystarczyło popatrzeć na trybunę, gdzie jednym z widzów był były reprezentant Niemiec w piłce nożnej Lukas Podolski, mistrz świata z tą kadrą, który jednak zawsze Polskę miał w sercu i dziś pracuje ku chwale piłkarskiego Górnika Zabrze. - I nagle, wspierany przez siedzącego na trybunach Lukasa Podolskiego, całkowicie odmienił to spotkanie. Wygrał 29:26, zdobył pierwsze punkty w drugiej fazie Ligi Europejskiej, mimo że rywali napędzał mistrz świata Niclas Kirkeløkke. To była pierwsza część polsko-niemieckiego tryptyku - relacjonował red. Interii, Andrzej Grupa. Dla Niemców doszło do sytuacji nieprawdopodobnej, dlatego dzisiaj media za naszą zachodnią granicą - mówiąc brzydko - pastwią się nad legendarnym zespołem. "Szósta (!) klapa z rzędu. I to z polskim outsiderem" "Szósta (!) klapa z rzędu drużyny trenera Sebastiana Hinze (44). I to z polskim outsiderem - i na oczach mistrza świata w piłce nożnej Lukasa Podolskiego (38/w Górniku Zabrze gra od 2021 roku). Ostatnie zwycięstwo 'Lwów' miało miejsce dokładnie dwa miesiące temu (13 grudnia w Pucharze DHB w Essen)" - pozostaje w szoku dziennik "Bild" w swoim internetowym wydaniu. "Kryzys się pogłębia, Rhein-Neckar zapomnieli, jak się wygrywa" - nie może nadziwić się poczytny niemiecki portal, jednakowoż zaznaczając, że w składzie brakowało wspomnianego już na wstępie Juriego Knorra. We wtorek, o wcześniejszej porze, odbył się także drugi pojedynek w tej grupie. Zespół Nantes pokonał na wyjeździe TSV 38:32 (18:17). I to właśnie z drużyną z Francji ekipa z Zabrze zmierzy się w następnym meczu zmagań w europejskich pucharach. Bezpośredni awans do ćwierćfinału zapewni sobie zwycięzca grupy, natomiast zespoły z miejsc drugich i trzecich skonfrontują się w barażach. Przypomnijmy, że fazę zasadniczą rozgrywek zabrzanie rozpoczęli z zerowym dorobkiem punktowym.