Według ekspertów spotkają się dwie chyba najbardziej nieprzewidywalne europejskie drużyny. Obie przebojem wdzierają się do elity Ligi Mistrzów, żadna nie czuje respektu przed nawet najtrudniejszym rywalem. Płocczanie w swojej grupie pokonali Barcelonę i Flensburg Handewitt, Vardar wygrał dwukrotnie z Rhein-Neckar Loewen, przegrał z Veszpremem, ale wziął rewanż na tej drużynie w rozgrywkach SEHA League, pokonując Węgrów siedmioma golami. - Wiem, jak bardzo wiele będzie nas kosztowało zatrzymanie Vardaru. Rywale są teraz w znakomitej formie, a zwycięstwo siedmioma golami z Veszpremem musi imponować. Oczywiście nie zamierzamy poddać się bez walki, wiemy, że musimy wygrać w Płocku minimum pięcioma bramkami, by myśleć o wyeliminowaniu rywala. To ogromne wyzwanie, jesteśmy zmotywowani, wierzymy w nasze umiejętności. W zespole panuje wspaniała atmosfera, w takich warunkach można osiągnąć wszystko. Jesteśmy w stanie ich pokonać - podkreślił Raczkowski. Drużyna Wisły nie wystąpi w najsilniejszym składzie. Na pewno zabraknie na ławce kontuzjowanych: Milijana Puszicy, Tiaga Rochy i Adama Wiśniewskiego. Kapitan płockiej drużyny Wiśniewski jest przekonany, że Orlen Wiśle przyjdzie się zmierzyć z zespołem klasy światowej, pretendującym do Final Four. - W barwach macedońskiego zespołu gra wielu reprezentantów różnych krajów, ale my nie zamierzamy składać broni, nie takich tuzów odsyłaliśmy z naszej hali z kwitkiem. Oni wiedzą, że pokonaliśmy Barcelonę, Flensburg, praktycznie oprócz Koldingu nikt nie dał nam w Płocku rady. To jest nasza twierdza, każdy przeciwnik, który tutaj przyjeżdża, powinien się nas obawiać, łącznie z tymi największymi - powiedział. Zdaniem Wiśniewskiego, od tego meczu zależeć będzie bardzo wiele. - Jeśli wygramy dużą liczbą bramek, moim zdaniem wystarczy różnica 5-6 goli, to będzie bardzo dobra zaliczka. Wtedy na pewno na mecz rewanżowy będziemy jechać w dobrych humorach. To jest dwumecz, a na wyjeździe będzie równie gorąco jak u nas. Oni mają także bardzo żywiołowych kibiców. Jeśli do tego dodać sędziów, niesamowitą atmosferę, to można być pewnym, że obydwa spotkania będą świetnymi widowiskami, a o to też chodzi. My graliśmy już w Skopje, ale z Metalurgiem, wiemy co nas czeka, ale jesteśmy zadowoleni, że dwie takie drużyny los postawił na swojej drodze. Kibice, jedni i drudzy, na pewno będą zadowoleni - zapewnił. Rywal płockiej drużyny ma bardzo silny skład, wzmocniony przed sezonem bramkarzem Arpadem Sterbikiem z Barcelony, Blazenko Lackovicem z HSV Hambug, Sergei Gorbokiem z Rhein-Neckar Loewen. W zespole grają także: reprezentanci Rosji Timur Dibirow i Michaił Czipurin, syn trenera Vive Tauron Kielce Hiszpan Alex Dujszebajew, Serb Stefan Terzic, oraz Macedończyk Filip Lazarov. W sezonie 2013/2014 Vardar, aktualny wicemistrz Macedonii, dotarł do 1/4 finału Ligi Mistrzów, wcześniej był w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów (1998/99, 2004/05, 2010/11). Na koncie ma osiem tytułu mistrza Macedonii, dziewięć razy sięgał po krajowy puchar. Pierwszy mecz w Płocku zostanie rozegrany 14 marca, początek o godz. 20.45. Rewanż na wyjeździe odbędzie się 21 marca o godz. 20.15.