W porównaniu z piątkowym starciem ze Białorusią trener Krowicki zdecydował się na kilka zmian w składzie. Decyzję niejako wymusiła kontuzja Moniki Kobylińskiej, która skręciła staw skokowy. Oprócz leworęcznej rozgrywającej na trybunach usiadły także Weronika Kordowiecka i Joanna Drabik. Szansę gry dostały za to Weronika Gawlik, Aleksandra Rosiak i Hanna Sądej. Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia Polek, które szybko objęły dwubramkowe prowadzenie. Wydawało się, że przewaga ta może tylko rosnąć, a pierwszy kwadrans potwierdził te przypuszczenia. Dopiero zryw Ukrainek w drugich piętnastu minutach przyniósł im względną nadzieję na korzystny rezultat, do przerwy Polska prowadziła jednak 11-8. Start drugiej odsłony kibice zapamiętają głównie ze znakomitych ataków Kingi Grzyb, polska rozgrywająca bezlitośnie ogrywała Natalię Wołownyk i nie miała problemów z umieszczeniem piłki w bramce strzeżonej przez Yudit Baloh. Solidna gra w obronie i kolejne kontrataki w zasadzie rozstrzygnęły losy pojedynku na korzyść Biało-czerwonych, które w 37. minucie wygrywały już 18-11. Na słowa uznania zasłużyła też Kinga Achruk - ciężka praca na środku obrony i skuteczność pod bramką rywalek to solidny stempel kapitan reprezentacji Polski na końcowym wyniku meczu. Dystans dzielący obie ekipy wzrósł nawet do dziewięciu bramek i stało się jasne, że żadna niespodzianka tego wieczoru się już nie zdarzy. Biało-czerwone pewnie pokonały Ukrainę 26-17. Międzynarodowy turniej towarzyski w Gdańsku: 17.03.2017 Słowacja - Ukraina 28-25 (12-11) Polska - Białoruś 23-24 (11-12) 18.03.2017 Słowacja - Białoruś 22-27 (9-16) Polska - Ukraina 26-17 (11-8) 19.03.2017 g.12:00 Białoruś - Ukraina g.14:00 Polska - Słowacja