We wtorek polska reprezentacja kobiet odpadła z rozgrywanych we Francji mistrzostw Europy, nie wygrywając żadnego z trzech meczów. W tym sezonie kadra mężczyzn przegrała z Izraelem w eliminacjach ME oraz zremisowała z Portugalią. Co się dzieje z reprezentacyjną piłką ręczną w Polsce? Jeszcze niedawno mężczyźni zdobywali medale na mistrzostwach świata, Polski zajmowały czwarte miejsce na MŚ. Olgierd Kwiatkowski, Interia.pl: Polska reprezentacja Polski kobiet przegrała wszystkie mecze na mistrzostwach Europy i odpadła z turnieju. Czy już z pewnego dystansu, dwa dni po ostatnim meczu, może pan odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało? Wojciech Nowiński, trener, komentator telewizyjny, koordynator grup młodzieżowych w Związku Piłki Ręcznej w Polsce: - Zacznijmy od strategii tej drużyny. Graliśmy w podobny sposób jak na poprzednim wielkim turnieju, czyli w ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Oparliśmy grę o trzy rozgrywające - Karolinę Kudłacz-Gloc, Kingę Achruk i Monikę Kobylińską. Nie było to chyba najlepszym rozwiązaniem, bo jak spojrzymy na skuteczność rzutową zawodniczek z drugiej linii, to one miały 25 procent skuteczności. To bardzo słaba statystyka. Te zawodniczki nie wytrzymały fizycznie obciążeń turnieju. Reprezentacja zaczęła jednak te mistrzostwa doskonale. Pierwsza połowa meczu z Serbią to były najlepsze 30 minut rozegrane przez nasze zawodniczki - świetnie biegały, doskonale wznawiały grę po utraconej bramce, inicjowały szybkie ataki. To była nowoczesna piłka ręczna, mogło to się nam wszystkim bardzo podobać. Niestety, trwało to tylko 30 minut. Potem wróciliśmy do zbyt wolnej gry i mozolnego budowania ataku pozycyjnego, który nie jest naszą najsilniejszą stroną. Nasz zespół, żeby pokonywać lepsze drużyny, musiał zrobić coś nowego. Grając "po staremu" było nam bardzo trudno wygrywać. Czyli jedyny pozytyw z tego turnieju to te 30 minut z Serbią, była przecież jeszcze dająca nadzieję druga połowa meczu ze Szwecją. - Ze Szwecją Polki na pewno zagrały lepiej, ale trzeba podkreślić bardzo słabą grę rywalek. Natomiast Serbki grały bardzo dobrze i nasza reprezentacja potrafiła nawiązać z nimi walkę. Zaprezentowaliśmy się wtedy jako zespół na dobrym europejskim poziomie. Może więc zbyt rzadko wykorzystywane były zmienniczki takie jak Aleksandra Zych, Aleksandra Rosiak, nie mówiąc o pozostałych, które pojawiły się na dwie, trzy minuty. Nasuwa się pytanie o dymisję trenera Leszka Krowickiego. Czy wobec tak słabego turnieju we Francji i poprzednich mistrzostw nie jest konieczna? - Nie czuję się w obowiązku odpowiedzieć teraz na to pytanie. Jestem pracownikiem związku i nie mogę w tej chwili kreować takich decyzji. Nie da się jednak ukryć, że była to trzecia impreza, w której reprezentacja Polski wystąpiła pod kierunkiem trenera Krowickiego i była to trzecia nieudana impreza. Na ubiegłorocznych mistrzostwach świata Polska zajęła 17. miejsce, dwa lata temu na mistrzostwach Europy - 15. - Nie patrzyłbym na konkretne wyniki, ale na to, że na mistrzostwach Europy przegraliśmy wszystkie mecze, na mistrzostwach świata odnieśliśmy jedno znaczące zwycięstwo - ze Szwecją. To jest najważniejsze, że były to trzy źle zagrane turnieje. Czy ta reprezentacja ma szansę zagrać na przyszłorocznych mistrzostwach świata? - Najpierw będzie rozgrywany play off. Zajęliśmy odległe miejsce na ME, wobec czego będziemy losowani z drugiego koszyka. Spotkamy się więc z którąś z czołowych drużyn obecnie rozgrywanego turnieju ME. Równie dobrze może to być wicemistrz Europy albo brązowy medalista, bo z automatu na MŚ jedzie zwycięzca ME. Jeżeli więc trafimy na czołowy zespół, to szanse mamy iluzoryczne. A jak wygląda sprawa awansu na igrzyska olimpijskie? - Musimy najpierw dostać się na mistrzostwa świata, żeby walczyć o możliwość uczestnictwa w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Może za bardzo żyjemy wspomnieniami z mistrzostw świata z 2013 i 2015 roku, wtedy nasz zespół zakończył turniej na czwartej pozycji? - Te mistrzostwa trzeba już zaliczyć do bardzo miłych wspomnień, choć kilka zawodniczek z tamtych zespołów jeszcze grało we Francji. Ale od tamtej pory rozegraliśmy mistrzostwa świata i dwa mistrzostwa Europy. Niestety, to już były cztery turnieje za nami. Co się stało z polską piłką ręczną? Reprezentacja mężczyzn przegrała w tym roku z Izraelem, zremisowała z Portugalią, teraz Polki nie wygrały meczu na mistrzostwach Europy. - Mężczyźni mieli wpadkę z Portugalią, nieszczęsny remis, który wykluczył nas z możliwości gry o udział w mistrzostwach świata. Złożyły się na to rożne czynniki. Moim zdaniem w tym meczu nie zagrali wszyscy najlepsi polscy zawodnicy, którzy zrezygnowali z gry w reprezentacji, ale z powodzeniem grają w klubie. To nie było dobre, bo na ten jeden mecz znaleźliby siły, żeby zagrać. Dla mnie - dziwna decyzja niektórych graczy. Potem mieliśmy inną kadrę i wydawało się, że ona nabiera rozpędu, ale przyszedł cios w meczu z Izraelem. Przypuszczam, że na 10 meczów z tym przeciwnikiem 9 byśmy wygrali, ale akurat przegraliśmy i pozostawiliśmy bardzo złe wrażenie. Myślę, że wyjdziemy z grupy i pojedziemy na ME. Mamy w grupie jeszcze Niemcy i Kosowo. Niemcy są najmocniejsi, ale potem jednak my. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wygrali z Izraelem w Polsce. Skąd się bierze regres w zespole kobiet? - Nie mówiłbym o regresie, skoro to były kolejne słabe mistrzostwa. Trzeba jednak przypomnieć, że kilka ważnych zawodniczek zakończyło kariery - Iwona Niedźwiedź, Karolina Siódmiak, Alina Wojtas. To była ważna trójka rozgrywających. Zmieniły się bramkarki. Mamy inny skład w reprezentacji kobiet, ale mimo to jestem zdziwiony, bo w tej chwili siedem zawodniczek kadry narodowej gra za granicą i to w niezłych zespołach i ligach - w Bundeslidze, w lidze francuskiej. Wydawać by się mogło, że występy w dobrych drużynach przyczynią się do progresu reprezentacji, ale tego niestety nie widać, może poza bramkarką Adrianną Płaczek. - Wszyscy chcielibyśmy wiedzieć, co się stało, żeby wyjść w końcu z tego kryzysu. Naprawdę wielu pracowników Związku Piłki Ręcznej zastanawia się nad tym problemem, dyskutujemy, organizujemy okrągłe stoły i bardzo chciałbym, aby odpowiedzieć na pytanie: "co się dzieje z naszą piłką ręczną?". W kilku zdaniach, w jednym wywiadzie, nie da się tego wytłumaczyć i obiektywnie zmierzyć z tym problemem Może problem tkwi w szkoleniu na tym najniższym poziomie? - Od wielu lat działa Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku, w Kielcach od dwóch lat i jeden SMS dla dziewcząt w Płocku, oprócz tego są kluby, są Ośrodki Szkolenia Piłki Ręcznej (OSPR). Na dole wszyscy chcą coś zrobić, dzieje się sporo, problem w tym, że nie ma efektu. Jaka jest nadzieja na przyszły rok dla polskich reprezentacji w piłce ręcznej? - Mężczyźni powalczą z Niemcami i sądzę, że wygrają z Izraelem i Kosowem i awansują do ME. Kobietom wypada życzyć, żeby miały dobre losowanie w eliminacjach mistrzostw świata. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski