Na dobrą sprawę rywalizacja o kwalifikację do mistrzostw świata rozstrzygnęła się już sześć dni temu, bo w Bielsku-Białej Polska ograła Kosowo aż 36-22. Nawet gdyby kibice w hali w Prisztinie stworzyli nie wiadomo jaki kocioł, a sympatycy sportu na Bałkanach znani są z żywiołowego dopingu, to i tak ich faworytki nie byłyby w stanie odrobić aż 14 bramek. Różnica umiejętności między zawodniczkami jest tak wielka, że Polki, nawet grając na pół gwizdka, spokojnie mogą kontrolować takie spotkania. I tak było w Prisztinie. Może z tą różnicą, że Kosowo to jednak nie sąsiednia Czarnogóra, gdzie atmosfera na meczach szczypiornistek jest gorąca. Potyczka z Polską, być może z uwagi na wysoki wynik w pierwszym starciu, nie wywołała wielkiego zainteresowania, sporo miejsc było pustych. No i raz po raz słychać było polskich kibiców. Mocny początek Biało-czerwonych w defensywie. Rywalki były bezradne Owszem, podopieczne norweskiego trenera Arne Senstada mogły sobie pozwolić na nieznaczną porażkę, ale drużynie mającej spore ambicje w wielkich imprezach to po prostu nie przystoi. Z tego też znany jest selekcjoner polskiej drużyny - on nie chce gry pasywnej, nawet w meczach ze słabszym rywalem. Efekty tego było widać na początku spotkania - Polki bardzo mocno broniły, ich rywalki miały problem z dojściem do pozycji rzutowych. Do tego dwie efektowne interwencje zaliczyła Adrianna Płaczek, a efekty tego od razu widać było na tablicy wyników. W 10. minucie Polki prowadziły już 8-2 i trener Kosowa poprosił o przerwę. W Bielsku-Białej było podobnie, tylko wtedy Polska zachowała koncentrację przez całą pierwszą połowę, a w drugiej już zwolniła. Teraz skończyło się na owych dziesięciu minutach. Nagły zryw Kosowa i szybka riposta Polski. Duży spokój po 30 minutach Po minutowej przerwie rywalki bowiem zaczęły wykorzystywać bierność polskiej defensywy. Kosowianki nie mają atutów w drugiej linii, pchały więc piłkę do pierwszej, starały się wejść na linię sześciu metrów. I to im się udawało. Senstad zareagował, gdy przewaga Polek stopniała do trzech trafień (11-8 w 17. minucie) i też wziął czas. Za chwilę było już nawet zaledwie 12-10, ale Biało-czerwone uspokoiły sytuację. Głównie zrobiła to Monika Kobylińska, choć sporo ciepłych słów należą się też bramkarce Barbarze Zimie, a i pomysł z wysokim ustawieniem w obronie Aleksandry Tomczyk był trafny. Po 30 minutach nasz zespół wygrywał więc 17-12 i w miarę spokojnie mógł czekać na drugą część gry. A swój wyjątkowy moment miała też Karolina Jureńczyk, która zadebiutowała w narodowej koszulce, choć zaraz po wejściu... dostała karę dwóch minut. Kosowianka rzuciła w twarz swojej koleżanki. Zaskakujący moment w Prisztinie Sytuacja w tym meczu już się nie zmieniła. Polki kontrolowały sytuację, dobrze nadal w bramce spisywała się Zima, a Senstad mógł w warunkach meczowych testować kolejne ustawienia. Do kuriozalnej sytuacji doszło w 37. minucie, gdy rzucająca z biodra Marigona Hajdari znokautowała... swoją koleżankę z reprezentacji Suzanę Ujkić. Trafiła ją centralnie w twarz - obrotowa Kosowa padła na parkiet, ale po chwili się podniosła. Polki spokojnie podwyższały co chwilę prowadzenie, na kwadrans przed końcem prowadziły już różnicą 10 bramek. Realne było, że wygrają w Prisztinie wyżej niż przed świętami w Bielsku-Białej. Także dzięki Dagmarze Nocuń, niezwykle skutecznej w drugiej połowie meczu. W 59. minucie podopieczne Senstada miały już 13 bramek przewagi, ale zgubiły piłkę w ataku. Wygrały więc "tylko" 32-20. Kosowo - Polska 20-32 (12-17) Kosowo: Kelmendi (2/26 - 8 proc.), Kafexholli (0/2 - 0 proc.), Ahmetxhekaj (0/6 - 0 proc.) - E. Mulaj 0, M. Mulaj 0, Mehmeti 0, Gjikokaj 4, Shatri 0, Aliu 1, M. Hajdari 6, Milatović 0, Marku, Rugova 0, Marku 1, Demaj 7, A. Hajdari 0, Ujkić 1. Kary: 12 minut. Rzuty karne: 4/7. Polska: Płaczek (7/20 - 35 proc.), Zima 5/12 - 42 proc.) - Zimny 2, Olek 2, Galińska 0, Kobylińska 7, Balsam 1, Górna 2, Tomczyk 1, Rosiak 4, Noga 0, Nosek 0, Michalak 3, Kochaniak-Sala 3, Jureńczyk 0, Nocuń 7. Kary: 12 minut. Rzuty karne: 4/4. Pierwszy mecz: 36-22 dla Polski. Awans na mistrzostwa świata: Polska.