Jeśli weźmie się pod uwagę, że Hiszpanie to aktualni mistrzowie świata i trzeci zespół styczniowych mistrzostw Europy w Danii, to nieznaczna porażka po w miarę wyrównanym meczu daje sporo powodów do optymizmu przed pojedynkiem z Niemcami. W dodatku Polacy mieli sporo okazji, by końcówka meczu była jeszcze bardziej zacięta, a przy lepszej koncentracji można było pomyleń o remisie. Trzeba też pamiętać, że Polacy zagrali bez kontuzjowanych Bartłomieja Jaszki i Krzysztofa Lijewskiego i o ile pierwszy powinien być w pełnej dyspozycji w sobotę, to drugi w czwartek w Berlinie przejdzie operację mięśni brzucha i jego występ w dwumeczu z Niemcami jest wykluczony. Polacy niemal całą pierwszą połowę grali jak równy z równym, prowadzili co prawda tylko raz (5:4 w 11 minucie), ale aż do 30 minuty tracili najwyżej dwa gole. I to przy sporych mankamentach w grze obronnej i niewykorzystywaniu największych swoich atutów w ataku. Praktycznie nie istniała w polskiej ekipie druga linia, przynajmniej jeśli chodzi o zdobywanie bramek. Karol Bielecki skończył mecz bez trafienia za to z trzema asystami. Piotr Chrapkowski głównie występował w obronie, a jedyne dwa gole z tego elementu to trafienia nominalnego skrzydłowego Adama Wiśniewskiego i piękny gol Roberta Orzechowskiego. Pod nieobecność "Lijka" z prawego rozegrania padły dwie bramki... Mało wykorzystywany był Mariusz Jurkiewicz. Dobrze za to wyglądała gra z kołowymi Bartoszem Jureckim (cztery gole) i Kamilem Syprzakiem (3). Z czterech skrzydłowych pozytywna ocena należy się tylko Wiśniewskiemu (4). Do przerwy Polacy przegrywali 11:15, bo ostatnie trzy gole Hiszpanie zdobyli w ostatnich 100 sekundach. W irytujący sposób grając niemal tę samą zagrywkę rozgrywający Iker Romero podawał do kołowego Andreu. Wielki i ciężki Andreu był nie do ruszenia dla filigranowych - przy nim - polskich obrońcach i robił co chciał. W drugiej połowie na boisku pojawił się nowy-stary polski rozgrywający Rafał Gliński. Brązowy medalista z mistrzostw świata z 2009 roku zna się ze "starymi" graczami polskiej kadry - Michałem i Bartoszem Jureckimi, Mariuszem Jurkiewiczem i Karolem Bieleckim. Na starej znajomości najwięcej skorzystał młodszy z Jureckich, który po przerwie wniósł do polskiego ataku powiew świeżości. "Glina" podawał, a "Dzidziuś" wykańczał akcje i cały czas Polacy mieli kontakt z Hiszpanami. Gdyby lepiej funkcjonowała polska obrona, to z mistrzami świata można było powalczyć o lepszy wynik. W całym meczu Polacy zdobyli raptem jednego gola z kontry, z wyjątkiem Sławomira Szmala nie pomagali za bardzo pozostali bramkarze Piotr Wyszomirski i Marcin Wichary. Przestrzeliliśmy też trzy z czterech karnych, a polskich kibiców z nadziei "leczył" niesamowity Alex Dujszebajew. Zaledwie 20-letni syn trenera Vive Targów Kielce imponował rzutami z drugiej linii, podobnie jak Antonio Garcia i Jorge Maqueda. Po pięciu minutach drugiej połowy Hiszpanie prowadzili już pięcioma golami, ale minutę przed końcem "Biało-czerwonym" udało się zmniejszyć straty do dwóch goli. Nie wynik był jednak najważniejszy, bo Polacy przede wszystkim mieli się sprawdzić przed arcyważnym meczem z Niemcami. Pierwszy pojedynek eliminacji play off w trójmiejskiej Ergo Arenie w sobotę o 17.30, rewanż tydzień później w Magdeburgu. Podopiecznych Michaela Bieglera z trybun dopingowali polscy piłkarze, którzy w Gdańsku przygotowują się do towarzyskiego meczu z Litwą. Powiedzieli po meczu: Manuel Cadenas (trener reprezentacji Hiszpanii): "Gra przy tak wspaniałej publiczności i pięknej hali była dla mnie ogromną przyjemnością. Czułem się w Ergo Arenie jak w domu. Był to oczywiście mecz towarzyski, w którym obie drużyny miały różne zadania i cele. Na nas nie ciążyła żadna presja i mogliśmy sobie pozwolić na grę na luzie. Polski zespół znajduje się w innej sytuacji, ale jestem pewien, że pomimo tej porażki, rozegra z Niemcami znakomite spotkania. Cieszę się również, że w takich okolicznościach mieliśmy okazję pożegnać legendę hiszpańskiej piłki ręcznej, Ikera Romero". Michael Biegler (trener reprezentacji Polski): "Jestem wdzięczny Hiszpanom za przyjęcie zaproszenia i rozegranie tego meczu. Wszyscy byliśmy świadkami wspaniałego dopingu kibiców, którzy w ten sposób starali się nam pomóc. To spotkanie było nam bardzo potrzebne, bo pokazało nasze słabe strony. W pierwszej połowie popełniliśmy zdecydowanie za dużo błędów, a poza tym pewne założenia nie były realizowane tak jak to ustaliliśmy. Po przerwie wiele rzeczy w naszym zespole zaczęło lepiej funkcjonować. W tym spotkaniu pewne niedociągnięcia mogły nam się przydarzyć, ale do soboty musimy je wyeliminować". Iker Romero (rozgrywający reprezentacji Hiszpanii): "Chciałbym podziękować za zaproszenie, dzięki czemu w tak wspaniałych okolicznościach, przy tak znakomitej publiczności i w meczu z klasową drużyną mogłem zakończyć reprezentacyjną karierę. Dziękuję również trenerowi, że pozwolił mi zagrać w tym spotkaniu. Życzę szczęścia Polakom w konfrontacji z Niemcami. Może się przydać, bo to będą z pewnością dwa mecze wojny". Piotr Chrapkowski (rozgrywający reprezentacji Polski): "Zdajemy sobie sprawę, że w meczu z Hiszpanią nie zrealizowaliśmy wszystkich założeń taktycznych, a poza tym popełniliśmy wiele prostych błędów. Dzięki temu spotkaniu wiemy jednak, co jest naszą największą bolączką i mamy jeszcze trochę czasu, aby te niedoskonałości wyeliminować. Zapewniam, że na pewno jesteśmy w stanie zagrać lepiej niż w tym meczu". Autor: Leszek Salva Polska - Hiszpania 22:25 (11:15) Polska: Szmal, Wyszomirski, Wichary - Grabarczyk, Syprzak 3, B. Jurecki 4 (1 z karnego), Bielecki, M. Jurecki 4, Jurkiewicz 2, Masłowski, Szyba 1, Orzechowski 2, Daszek, Łucak, Wiśniewski 4, Krajewski 1, Chrapkowski, Gliński 1. Kary: 4 minuty. Hiszpania: Sierra, Perez - Aginagalde 2, Andreu 4, A. Garcia 4, Maqueda 2, Romero 1 (1), Rocas 2 (1), Ugalde 2, Dujszebajew 4, Molina, Rivera 2, R. Garcia, Mindega 2. Kary: 6 minut. Sędziowali: Henrik Mortensen i Leif Poulsen (Dania). Widzów: 9000.