"Biało-czerwone" toczyły wyrównany bój z wicemistrzyniami olimpijskimi tylko do 10. minuty. Potem Francuzki uszczelniły obronę i błyszczały w ataku. Z każdą minutą przewaga rywalek rosła."Na pewno nie zagrałyśmy dobrze w obronie, bo i my nie pomogłyśmy bramkarkom i na odwrót. Czasem tak jest, że jeśli nie idzie w obronie, to dziewczyny coś odbiją. Jesteśmy zespołem i nie ma na kogo zwalać winy za porażkę. Wszystkie zagrałyśmy słabo. Dobrze wiedziałyśmy, że Francuzki będą grać zwodem jeden na jeden, ale nie potrafiłyśmy ich zatrzymać" - oceniła Kinga Grzyb, która zdobyła sześć goli, głównie z rzutów karnych.Mecz z Francją to już jednak historia. Przed podopiecznymi Leszka Krowickiego kolejne trudne wyzwanie. We wtorek Polki zmierzą się z wicemistrzyniami świata Holenderkami. Początek spotkania o godz. 18.30. "Oranje" w niedzielę uległy Niemkom 27-30."Niemki pokazały, że Holandia nie jest zespołem, z którym nie można wygrać. Wierzę w to, że też tak potrafimy" - podkreśliła skrzydłowa "Biało-czerwonych".