W 35. minucie "Biało-Czerwone" prowadziły pięcioma golami (18-13) i wydawało się, że pewnie zmierzają po drugie zwycięstwo. Tymczasem z każdą minutą gra "Biało-Czerwonych" wyglądała coraz gorzej. W 49. minucie Czeszki po raz pierwszy w tym spotkaniu objęły prowadzenie (21-20), którego nie oddały już do końca."Graliśmy naprawdę dobrze do około 45 minuty. Uciekliśmy na pięć bramek i trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź na to, co się stało. Kolektywnie zaczęliśmy robić błędy, gubić piłki, nie mogliśmy znaleźć recepty na defensywę Czeszek, choć byliśmy na nią przygotowani i mieliśmy koncepcję. Nie umieliśmy jednak tego urzeczywistnić, graliśmy źle i zawiedliśmy w wielu momentach, które miały wpływ na wynik. Nie wiem, czy powodem był brak sił ze względu na dobre, mocne tempo. Nie Czeszki wygrały ten mecz, a my przegraliśmy. Jestem przekonany, że po dniu przerwy moje dziewczyny przystąpią zregenerowane do walki. Wierzę w mój zespół" - powiedział selekcjoner "Biało-Czerwonych"."Rywal cały czas grał swoje, a nam uciekała energia potrzebna do postawy, którą musieliśmy się wykazać w ostatnich, ważnych fragmentach meczu. Jesteśmy zawiedzeni, ale ten turniej dopiero się rozpoczyna. Mamy dwa punkty, wszystko przed nami, choć ta porażka będzie miała znaczenie" - zaznaczył Leszek Krowicki.