Turniej w Granollers jest dla reprezentacji Polski ostatnim testem formy przed zaczynającymi się za tydzień mistrzostwami Europy. Już 11 stycznia w Berlinie Biało-Czerwoni zmierzą się z Norwegią, dwa dni później zagrają w stolicy Niemiec ze Słowenią. Obie te ekipy są wyżej notowane, a jeśli Polska nie wygra choć jednego z tych spotkań, zapewne straci szansę awans do drugiej części turnieju. Stawkę w grupie uzupełniają jeszcze Wyspy Owcze - z nimi zagramy 15 stycznia. Zaskakujące problemy Polaków, choć na taką obronę rywali się przygotowywali. "I mecz szybko nam uciekł" Stąd tak istotny jest dla Marcina Lijewskiego turniej w Katalonii - z udziałem Hiszpanii, Serbii i Słowacji. W czwartek Biało-Czerwoni przegrali z Hiszpanami 25:31 i po tym starciu można było mieć mieszane odczucia. Pierwszą połowę Polska zagrała bowiem przyzwoicie - może słabiej między 10. a 20. minutą, za to fenomenalnie w samej końcówce. To wtedy błyszczał bramkarz Jakub Skrzyniarz, dobrze prezentowała się obrona z Bartłomiejem Bisem, ale i Polacy nie zawodzili w ataku. W jego drużynie brakowało lidera w ofensywie, zawodnika, który potrafiłby bramkowymi zdobyczami pociągnąć zespół. Pod koniec pierwszej połowy z dystansu trafił dwa razy Szymon Sićko, po przerwie się zaciął. Udany pierwszy rzut miał Damian Przytuła, ale później już kilka razy został zatrzymany przez Gonzalo Pereza de Vargasa. Ariel Pietrasik zagrał po przerwie jakby wystraszony, innych "strzelb" w polskiej drużynie w drugiej linii już nie ma. Trudno bowiem wymagać tego od Michała Daszka, czy próbowanego na lewej stronie Michała Olejniczaka. A gdy Hiszpanie inaczej ustawili obronę, wysunęli Alexa Dujszebajewa do przeszkadzania naszemu środkowemu, "Biało-Czerwoni" zupełnie się pogubili. Nie było w ekipie Lijewskiego zawodnika, który potrafiłby odpowiednio przyspieszyć akcje. - Sporo czasu poświęciliśmy temu elementowi, ale jak widać, potrzeba go jeszcze więcej. Przez tę ich wysuniętą obronę nie mogliśmy znaleźć tempa, nie było ruchu i pokazania się. Nie funkcjonowała u nas obrona, pozwalaliśmy Hiszpanom grać na ósmym metrze, nie było dojścia, kontaktu, asekuracji. Do tego doszła nieskuteczność i mecz szybko nam uciekł. A szkoda, bo to była fajna okazja by się zbudować przed ważną imprezą - analizował Lijewski. Marcin Lijewski "ugruntował pewną wiedzę". Decyzje ogłosi po sobotnim meczu Selekcjoner zapowiedział, że w dwóch kolejnych spotkaniach nadal będzie szukał optymalnych ustawień, choć zapewne już wiadomo, że Skrzyniarz będzie podstawowym bramkarzem, a Bartłomiej Bis - filarem defensywy. - Być może ten mecz ugruntował mnie w pewnych przekonaniach, ale nie chcę jeszcze niczego uprzedzać - stwierdził Lijewski. I dodał: - To dla nas mocny dzwonek ostrzegawczy, że na mistrzostwach trzeba zawsze grać na 100 procent. Brakuje nam jeszcze trochę konsekwencji. Stara handballowa prawda jest taka, że tak dobrze jak będziesz grał w obronie, tak będziesz grał w ataku. Tego nam zabrakło zwłaszcza po przerwie. W piątek o godz. 17.45 Polska zagra z Serbią.