Biorąc pod uwagę ostatnie lata, zazwyczaj wygrywaliśmy z Białorusinami, ale tym razem trener naszej reprezentacji Piotr Przybecki z konieczności musiał wystawić bardzo odmłodzoną drużynę. Ze względu na kontuzje i inne przyczyny do Hiszpanii nie pojechało wielu naszych podstawowych zawodników. Rywale szybko wypracowali trzybramkową przewagę. Lepszy okres gry w defensywie pozwolił nam zniwelować straty, a gdyby nie dwa proste błędy (przekroczona linia, a później kroki), prowadzilibyśmy 5-4. Białorusini opanowali jednak sytuację, a nasz zespół nie bronił najlepiej i znów rywale mieli kilkubramkową zaliczkę. Prowadzili 13-9 i nic nie zapowiadało zwrotu akcji, a tymczasem ich gra się załamała, na dodatek świetną serię kapitalnych interwencji zaliczył nasz bramkarz - Mateusz Kornecki. "Biało-Czerwoni" kontrowali i szybko odrabiali straty. Nie do zatrzymania był Arkadiusz Moryto. W 20. minucie zdobył już siódmego gola i przegrywaliśmy 11-13. Dwie minuty później kolejną kontrę wykończył Jan Czuwara i zdobył kontaktową bramkę (12-13), a po chwili rzutem z dystansu wyrównał Damian Przytuła (14-14). Wykorzystany karny przez Morytę dał nam prowadzenie 15-14, ale w ostatnich minutach pierwszej części przebudzili się Białorusini i schodzili na przerwę prowadząc 17-16. Na początku drugiej części obaj bramkarze zaliczyli po świetnej interwencji, a później fantastyczny przechwyt Kamila Syprzaka pozwolił nam wyprowadzić kontrę i Rafał Przybylski wyrównał. Dobra gra Polaków w obronie sparaliżowała rywali i już po chwili nasz zespół prowadził 20-17. W połowie drugiej części na boisku było sporo chaosu, ale "Biało-Czerwoni" utrzymywali długo prowadzenie. Po rzucie Korneckiego przez całe boisko do pustej bramki było 24-22. Oba zespoły miały problem ze zdobywaniem goli. Szybciej przezwyciężyli je Białorusini i w 52. minucie wyszli na prowadzenie 26-25. Wciąż nie potrafiliśmy trafić do bramki. Zaciął się nawet niezawodny w pierwszej połowie Moryto. Zmarnował dwa karne, a potem jeszcze kilka czystych sytuacji. Cztery minuty przed końcem z karnego wyrównał Syprzak (27-27). Przez kolejne dwie minuty graliśmy z przewagą zawodnika, a mimo tego przegraliśmy ten okres 1-2. Minutę przed końcem koszmarne "pudło" zaliczył Artiom Karalek i przed naszym zespołem otworzyła się szansa na wyrównanie, ale Moryto nie wykorzystał okazji rzucając z prawego skrzydła. W piątek rywalami "Biało-Czerwonych" będą Hiszpanie (godz. 20), a w sobotę ekipa Arabii Saudyjskiej (godz. 15). Mirosław Ząbkiewicz Polska - Białoruś 28-30 (16-17) Polska: Kornecki 1, Malcher, Wyszomirski - Przytuła 1, Salacz, Olejniczak, Kowalczyk 1, Szczęsny 1, Czuwara 2, Syprzak 4, Szpera, Moryto 11, Jarosiewicz 2, Kondratiuk 2, Gębala 1, Przybylski 2, Komarzewski, Adamczyk.