Dwa lata temu SC Magdeburg dostał się do IHF Super Globe jako triumfator Ligi Europejskiej, wygrał finał z Füchse Berlin 28:25. W Dżeddzie zaskoczył wszystkich, w finale dość pewnie pokonał Barcelonę - to była sensacja. Rok temu przyleciał do Arabii Saudyjskiej jako obrońca tytułu i znów w finale trafił na "Dumę Katalonii. To był kapitalny bój, "Gladiatorzy" wygrali 41:39 po dogrywce. I jeszcze raz powtórzył ten wyczyn w Kolonii w czerwcu tego roku - znów ograł Barcelonę, tym razem po rzutach karnych 40:39. W finale zaś, po dogrywce, pokonał Industrię Kielce 30:29. Te wszystkie sukcesy, włącznie z mistrzostwem Niemiec, podopieczni Benneta Wiegerta zdobyli z Piotrem Chrapkowskim w składzie. Dziś po raz trzeci Polak wygrał klubowe mistrzostwa świata. Przewaga "Lisów" i nagły dramat w końcówce. Trener Siewert znów zrobił to samo Trudno było wskazać faworyta tego starcia. Füchse miało za sobą trudniejsze starcie z Barceloną w półfinale, zakończone triumfem po dogrywce, Magdeburg bez takich nerwów ograł zaś Industrię. Choć też się napocił, bo dopiero trzy ostatnie bramki z rzędu dały mu wygraną 28:24. To jednak "Lisy" wyglądały lepiej, niemal przez cały czas miały wynik pod kontrolą. Gdy na początku drugiej części meczu Füchse odskoczyło na pięć bramek (aż 19:14), wydawało się, że jest już w miarę blisko sukcesu. Tak jak dwa miesiące temu w Bundeslidze, gdy też ograło pięcioma bramkami lokalnego rywala. Lepiej zaczął jednak bronić Sergey Hernandez, w 47. minucie Magdeburg po raz jedyny przez całą godzinę objął prowadzenie - 24:23 po trafieniu Albina Lagergrena. W końcówce wydawało się jednak, że wszystkie atuty są po stronie Füchse - klub z Berlina prowadził 29:27. A jednak to Magdeburg wyrównał i na pół minuty przed końcem miał piłkę. Goście nie wykorzystali jednak okazji, "Lisy" zaczęły nieudany kontratak. Nieudany, bo dalekie podanie do kontry przejął jeden z graczy Magdeburga, a w międzyczasie o przerwę poprosił trener berlińczyków Jaron Siewert. Popełnił ten sam błąd, co wczoraj, też na kilka sekund przed końcem, przy remisie z Barceloną. To oznaczało karę dwóch minut i... rzut karny dla rywali. W sobotę Füchse uratował Lasse Ludwig, broniąc rzut z 7 metrów Hampusa Wanne, dziś zaś potężny Serb Dejan Milosavljev zatrzymał Daniela Pettersona. To oznaczało remis 29:29 i dogrywkę. Dogrywka dla Magdeburga, Piotr Chrapkowski z kolejnym trofeum. Choć wiele nie pograł W niej sytuacja zmieniała się kilka razy. Przy stanie 32:33 "Lisy" miały dwie okazje, by wyrównać. Zmęczony był już lider tej drużyny Mathias Gidsel, rywale dobrze pilnowali Mijajlo Marsenicia. A gdy Janus Smarason trafił na 34:32, wszystko stało się jasne. Piotr Chrapkowski wywalczył swoje kolejne trofeum, choć na boisku za wiele nie pomógł. W półfinale z Industrią spędził na nim niecałe 50 sekund, dziś zaś - 69. Co nie zmienia faktu, że jest trzykrotnym zwycięzcą klubowych mistrzostw świata i dwukrotnym triumfatorem Ligi Mistrzów. SC Magdeburg - Füchse Berlin 34:32 po dogrywce (29:29, 13:16)