15 lat, 8 miesięcy i 6 dni - tyle minęło od ostatniej wygranej Chrobrego w europejskich pucharach. Wtedy głogowianie pokonali w ćwierćfinale Challenge Cup (obecny Puchar EHF) szwajcarskie Pfadi Winterthur 30:26, ale odpadli z dalszej walki. Teraz kibice Chrobrego czekają na jakąkolwiek wiktorię w fazie grupowej Ligi Europejskiej, czyli bardziej prestiżowych rozgrywek. I doczekać się nie mogą, a zostaną jeszcze tylko dwie szanse: w Tatanabyi oraz w starciu ze Sportingiem Lizbona. Choć po dzisiejszym boju z wicemistrzem Rumunii narzekać nie powinni. Bramkarz Rumunów wyczyniał cuda. Dziś jego rolę przejął doświadczony Polak Przed tygodniem w Konstancy zdobywca Pucharu Rumunii rozbił Chrobrego 29:18, ale losy tego spotkania rozstrzygnął właściwie w pół godziny, a później oszczędzał siły. Wtedy klasę pokazał bramkarz Dan Vasile - bronił jak z nut, na początku drugiej połowy meczu miał blisko 70 proc. skuteczności w obronach, skończył na "zaledwie" 57 procentach. Głogowianie zrobili z niego mistrza świata, bronił w najbardziej nieprawdopodobnych sytuacjach. Dziś już tak skuteczny nie był, miał zdecydowanie większe problemy. Tyle że... Rumuni prowadzili po pierwszej części gry 19:14, mimo iż Rafał Stachera miał sześć obron, a Vasile - ledwie trzy. Było to efektem dużej różnicy na korzyść gości w grze defensywnej. Chrobry całkiem nieźle zaczął, zaskakującą skuteczność miał Wojciech Matuszak, szybko starał się rozgrywać Paweł Paterek. Rumuni odpowiadali tym samym, ale inicjatywa początkowo należała do Chrobrego. Znów jednak zaczęły pojawiać się bolączki sprzed tygodnia - masa niewykorzystanych sytuacji. Przy prowadzeniu 4:2 nie trafił z koła Bartosz Skiba, przy stanie 5:3 Matuszak rzucił w poprzeczkę. A już za chwilę zrobiło się z tego 5:8. Chrobry bezradny w ataku, przewaga gości coraz większa. I nagle - niespodzianka Gospodarze momentami byli bezradni w ataku, stratami napędzali Rumunów do kontr, które kończył Strahinja Stanković. Do tego jeszcze Rosjanin Witalij Komogorow trafiał z dystansu, a świetny obrotowy Zoran Nikolić z koła. Przewaga gości więc rosła, w 19. minucie wynosiła już pięć bramek (13:8). Zanosiło się na powtórkę z Konstancy. Chrobry jednak trochę poprawił swoją grę, przestał tracić dystans, przy odrobinie szczęścia mógł pierwszą połowę przegrać trzema bramkami. Wynik 14:19 mówił więc, że o sukces będzie niezwykle trudno. Tym bardziej, że w pierwszych minutach po przerwie goście nadal byli konsekwentni w swojej grze, mniej więcej do wyniku 16:22. A później jakby zaczęli lekceważyć głogowian, którzy też poprawili swoją ofensywę. Wreszcie zagrożenie tworzyli skrzydłowi, swoje dołożył w bramce weteran Rafał Stachera. Różnica między zespołami zaczęła więc maleć, w 44. minucie Jakub Orpik zdobył kontaktową bramkę na 23:24. Dramatyczna ostatnia minuta. A nawet - piętnaście sekund. Jedni i drudzy mieli szanse Goście z Konstancy byli coraz bardziej zdenerwowani, nie tego spodziewali się po starciu z autsajderem grupy, który przegrał dotąd wszystko. A już na pewno nie tego, że właśnie w Głogowie mogą stracić pierwszy punkt. W 47. minucie Anton Dieriewiankin obronił rzut karny Stankovicia - było to przy wyniku 24:25. Lepszego momentu na wyrównanie być nie mogło. A jednak Chrobry znów się pogubił, zmarnował trzy akcje, trener Witalij Nat musiał poprosił przerwę, bo wynik 24:27 nie wróżył już sukcesu. - Wyżej, chłopaki, my nie możemy się cofać - tłumaczył swoim podopiecznym. A ci go posłuchali i znów zrobiły się spore emocje. Na 70 sekund przed końcem Matuszak wywalczył rzut karny, ale też "wyrzucił" obrońcę rywali na dwie minuty. Tomasz Kosznik zdołał pokonać Vasile, było już tylko 28:29. Rumuni grali w osłabieniu, wykorzystanie całego pozostałego czasu wydawało się nierealne. I pogubili się - Chrobremu zostało pół minuty na wyrównanie i zdobycie pierwszego punktu w sezonie Ligi Europejskiej. Trener Nat poprosił o przerwę, sam pytał zawodników, jak chcą zakończyć ten mecz. - Zagramy na dwa koła, my nie mamy nic do stracenia - ustalił z zawodnikami. I to się udało! Po dograniu Oleksandra Tilte Jakub Orpik z sześciu metrów wyrównał na 29:29, gościom zostało jeszcze pięć sekund, ich trener poprosił o przerwę. Nie udało im się oddać rzutu, wywalczyli tylko bezpośredni rzut wolny z dziewięciu metrów. Przed szansą stanął Komogorow, ale nie dał rady. Ambitna pogoń Chrobrego zakończyła się sukcesem! Chrobry Głogów - HC Dobrogea Sud Constanța 29:29 (14:19) Chrobry: Stachera (14/42 - 33 proc.), Derewiankin (1/2 - 50 proc.) - Grabowski 2, Wrona, Zieniewicz, Kosznik 5, Tilte 3, Orpik 2, Jamioł 1, Dadej 3, Matuszak 3, Otrezow, Styrcz 4, Paterek 3, Hajnos 2, Skiba 1. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 3/3. HC Dobrogea Sud: Vasile (5/24 - 21 proc.), Rusu (1/11 - 9 proc.) - Stefan, Nistor, Andrei 3, Czikowani, Ilie, Aliochin 4, Drăgan 6, Caba, Mouriño 1, Nikolić 3, Vegar, Stanković 7, Ravnić, Komogorow 5. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 3/4.