Drugi mecz sparingowy z Argentyną, znów w wypełnionej po brzegi hali w Legionowie, miał dla selekcjonera polskiej reprezentacji Marcina Lijewskiego większe znaczenie niż środowa potyczka. Wtedy jednak testował wielu zawodników, o których można powiedzieć "melodia przyszłości". Teraz zaś grali głównie ci, którzy mają reprezentować kraj za dwa tygodnie w mistrzostwach Europy. Niestety, w tym gronie nie było Arkadiusza Moryty. I co gorsza, są niewielkie szanse, że skrzydłowy Industrii Kielce wróci wkrótce do kadry. - Nastawiam się na to, i musimy się wszyscy przygotować, że Arka z nami nie będzie. Jeśli się cud nie zdarzy w dziesięciu ostatnich dniach - mówił przed spotkaniem Lijewski. A Moryto tylko potwierdził, że wciąż ma problem z barkiem lewej ręki - i to przy rzucaniu piłki. Czerwona kartka dla polskiego obrońcy. I to już w pierwszym kwadransie Lijewski ma zaś duży kłopot z wyborem kadry, bo na niektórych pozycjach, choćby na kole, środku rozegrania czy w bramce, ma wielu graczy o podobnych umiejętnościach, a np. na prawej stronie - spore braki. - No tak, na kole jest urodzaj, ale z tych czterech zawodników zlepiłbym być może jednego zdrowego - narzekał selekcjoner. Choćby Kamil Syprzak miał ostatnio spore problemy ze stopą, ale dziś mógł zagrać i dość szybko pokazał, dlaczego jest jednym z liderów PSG. Już w 4. minucie kapitalnie chwycił piłkę w powietrzu, zagraną przez Arkadiusza Ossowskiego, zdobył bramkę. A do tego radził sobie na środku defensywy, wspólnie z Bartłomiejem Bisem. Choć ten drugi zdecydowanie przesadził w 13. minucie - uderzył rywala w głowę, zobaczył za to czerwoną kartkę. Gra w ataku polskiej drużyny wyglądała zdecydowanie lepiej niż dwa tygodnie temu, pojawiły się wreszcie kontry, podopieczni Lijewskiego mieli zdecydowanie więcej rozwiązań niż same rzuty z drugiej linii. W 11. minucie prowadzili już 6:3, a do tego Jakub Szyszko zmarnował dwie idealne sytuacje, raz nie trafił z połowy boiska do pustej bramki. Później się jednak poprawił i udowodnił, że może mieć nawet pozycję podstawowego prawoskrzydłowego - jeśli zabraknie ostatecznie Moryty. Po tym kiepskim początku Argentyńczycy zmienili grę obronną, wysunęli jednego zawodnika wyżej, sprawili trochę kłopotów Polakom. Najlepszy zespół Ameryki Południowej zdołał nawet wyrównać, co pewnie dla kibiców było sporym zaskoczeniem, ale ta niepewność trwała tylko kilka minut. Polacy znaleźli sposób na grę rywali w obronie, sami też poprawili defensywę, kilka piłek odbił Jakub Skrzyniarz. Efekty przyszły momentalnie, zwłaszcza, że w kontrach odnajdywał się wreszcie Szyszko. To on trafił w 21. minucie na 12:9, za chwilę Piotr Jędraszczyk podwyższył na 13:9. Kamil Syprzak dał koncert, dołączył się Mateusz Kornecki. Przewaga Polski rosła Jedyne, co mogło martwić, to tym razem brak rzutów z dystansu. Raz spróbował Damian Przytuła, ale pozostali rozgrywający, Arkadiusz Ossowski, Michał Paterek, Jędraszczyk czy Michał Daszek, nie są zawodnikami wysokimi, próbują innych rozwiązań. Na Argentyńczyków to wystarczyło, na Słoweńców czy Norwegów - może już nie starczyć. Za to aż siedem z dziewięciu ostatnich bramek zdobytych przez skrzydłowych - to mogło tylko cieszyć. Po przerwie nie było już takich emocji jak dwa dni temu, Polacy nie zmarnowali wywalczonej przewagi. Niezłą zmianę dał w bramce Mateusz Kornecki, ale klasą dla siebie w ataku był Syprzak. Znów łapał piłkę na nieosiągalnym dla rywali "trzecim piętrze", do tego kapitalnie asystował. Przewaga podopiecznych Lijewskiego więc tylko rosła - w 36. minucie, po trafieniu Patryka Walczaka, było już 21:15. Różnica sił była bardzo wyraźna, mimo, że Polacy grali dość spokojnie, nie przyspieszali swoich akcji. A jakby tego było mało, to w ostatnich 10 minutach dwie bramki rzutami przez całe boisko zdobył... Adam Morawski. Polski bramkarz wszedł na ostatni kwadrans, zaliczył też pięć skutecznych interwencji. Polska - Argentyna 34:26 (17:13) Polska: Skrzyniarz, Kornecki, Morawski 2 - Przytuła 5, Daszek 1, Jędraszczyk 1, Walczak 2, Bis, Sićko, Paterek 2, Pietrasik, Ossowski 1, Powarzyński 1, Syprzak 5, Kosmala 1, Szyszko 4, Urbaniak 4, Czapliński 5. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 4/4. Argentyna: Bar, Villarreal - Bono, Barcelo 3, Jung 5, Benacedo 5, Canete, Lombardi 4, Carro, Saco 1, Martinez 3, Cangiani 2, Mourino 1, Fischer 1, Goux, Moyano 1. Kary: 12 minut. Rzuty karne: 4/5.