Interia: W piątek czeka was losowanie grup mistrzostw Europy, a dzień później mecz z Duńczykami. O czym częściej pan w tej chwili myśli? - O meczu. O losowaniu nie ma co myśleć, bo ME są na tyle ciężkim turniejem, że nie ma łatwych rywali. Trzeba wyjść i walczyć z każdym. Ale mam swoje typy. Chciałbym, byśmy mieli w grupie Hiszpanów, a nie bardzo groźnych Francuzów. Grupa śmierci byłaby właśnie z tą drużyną. Do turnieju zostało pół roku, ale spotkacie się tylko dwa razy. A w Krakowie już więcej się nie pojawicie. Nie jest to problem? - Będziemy mieli tych meczów tyle, co każda reprezentacja. Jeszcze w październiku i na początku roku zagramy w dwóch turniejach. Generalny sprawdzian będzie tuż przed ME. Teraz jest za wcześnie. Jak podchodzicie do spotkania z Duńczykami? - To będzie ostatni mecz w Krakowie przed ME. Musimy się dobrze zaprezentować przed tą publicznością. To nie będzie taki łatwy mecz jak wszyscy mówią. Przyjedzie tu kadra B, ale to naprawdę dobrzy zawodnicy. Będą się chcieli pokazać pierwszemu trenerowi. Trzeba będzie wyjść i walczyć. Przed majowym turniejem w Krakowie mówiliście, że chcecie poczuć się w tym mieście jak w domu. Teraz tak się czujecie? - Wtedy była majówka, a kibiców zbyt dużo nie przyszło. Tauron Arena Kraków robi jednak duże wrażenie. Bardzo ładny obiekt, choć trybuny są trochę daleko od boiska. Ale nie będzie nam to przeszkadzało. Z każdym dniem czujemy się tu lepiej. Trener Michael Biegler przygotował coś specjalnego na to zgrupowanie? Jakieś formy integracji czy jest tylko ciężka praca? - Nie ma zabawy. To zgrupowanie taktyczne - przygotowujemy zagrywki, skrzydłowi mieli wideo i staramy się przygotować pod ME. Wydaje się, że skład już się wykrystalizował. Tym bardziej jeśli chodzi o bramkę. - Nie wiadomo jak to będzie, bo przed nami pół roku do ME. Nie jest powiedziane, że będę bronił. Numerem jeden jest Sławek Szmal, ale jest też Marcin Wichary. Potrzebna jest stabilizacja. Jesteśmy ze sobą już kilka lat. Z turnieju na turniej idzie nam trochę lepiej, więc nie ma sensu zbyt wiele zmieniać. ME to być może ostatni turniej Sławomira Szmala. Myśli pan, by przejąć już od niego bluzę z numerem jeden? - Nie staram się myśleć w ten sposób. Być może za kilka lat albo kilka turniejów będę pierwszym bramkarzem, ale nie mogę w tej chwili tak do tego podchodzić. Staram się dawać z siebie wszystko na każdym kolejnym treningu. Potrafi pan jeszcze przed losowaniem określić cel podczas ME? - Celem jest wygrywanie każdego kolejnego meczu. A co będzie dalej, to pokaże los. Rozmawiał Łukasz Szpyrka