Pojedynek dwóch najlepszych polskich zespołów w Orlen Arenie rozpocznie się o godz. 18. Przed ostatnią, 26. kolejką rundy zasadniczej, pierwsze miejsce w tabeli zbiorczej zajmuje Vive Tauron Kielce z przewagą pięciu punktów nad Orlen Wisłą, która o siedem wyprzedza trzecią drużynę - Azoty Puławy. Wynik sobotnich meczów niczego nie zmieni, w takiej kolejności zakończy się ta faza rozgrywek. "Oczywiście wiemy jaka jest sytuacja punktowa. Wiadomo, że mecz nie będzie miał wpływu na układ tabeli, ale nas to za dużo nie obchodzi. Gramy u siebie i bardzo chcemy się zrewanżować za porażkę w 13. kolejce, 6 grudnia w Kielcach" - powiedział na konferencji prasowej Przybecki. Zdaniem trenera, drużyna miała wtedy możliwość, by pokonać przeciwnika, o wyniku (26-23 dla Vive) zadecydowała końcówka meczu. "Dwie, może trzy ostatnie sytuacje zadecydowały o tym, że ten pojedynek zakończył się takim, a nie innym rezultatem. Będziemy robić wszystko, żeby tym razem być czujnym do końca i ostatecznie zagrać tak, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść" - obiecał trener Piotr Przybecki. Kilka dni temu, po meczu z Montpellier, po którym Vive odpadło z rozgrywek Ligi Mistrzów, Michał Jurecki powiedział, że Vive ostatnio przeżywa kryzys od 45. min meczu. "Rzeczywiście, można wyciągnąć takie wnioski, zwłaszcza po meczu Ligi Mistrzów, że Vive przeżywa kryzys w tym momencie spotkania. Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że każdy mecz jest inny, a tamten w Lidze Mistrzów, to już historia" - zapewnił. Drużyna Orlen Wisły pod wodzą trenera Przybeckiego jeszcze nie pokonała Vive. "Wszyscy doskonale wiemy, jakim ciężarem gatunkowym są obarczone te mecze. Wiadomo, obydwie ekipy będą chciały to spotkanie wygrać, bez względu na aktualną sytuację w tabeli, mimo tego, co działo się w Lidze Mistrzów. Nic nie będzie ważne, wszystko zostanie odcięte, liczyć się będzie tylko mecz w Orlen Arenie i tylko zwycięstwo. Z niecierpliwością czekamy, co się zadzieje w czasie 60 minut, a może mecz będzie dłuższy" - zapowiedział szkoleniowiec. Poradził, żeby wszyscy, zawodnicy i kibice zapomnieli już o potknięciu kielczan w LM. "Vive jest zespołem, który 10 miesięcy temu zdobył mistrzostwo w tych rozgrywkach. W sobotę zmierzymy się, nie tylko z drużyną, która w 1/8 finału odpadła z Ligi Mistrzów, także z przeciwnikiem, który w naszych ligowych rozgrywkach nie przegrał spotkania. To zespół, który ma bardzo silną drużynę i duży budżet, o tym trzeba mówić głośno. My mamy zespół, który jest w stanie postawić się rywalom i bardzo byśmy chcieli ligę, a zwłaszcza jej końcówkę, rozegrać na najwyższym poziomie. Najważniejsze, żeby zaskoczyły wszystkie elementy, a nie będzie to łatwe i z tego należy sobie zdawać sprawę". Kołowy Orlen Wisły Maciej Gębala zagrał w meczu z Vive w Kielcach, ale nie przeżył jeszcze "świętej wojny" w płockiej hali. "Doskonale wiem, że każdy mecz z Kielcami jest prestiżowy, najważniejszy w sezonie, ale nasz cel jest taki, jak przed każdym, kolejnym pojedynkiem. Przygotowujemy się i wychodząc na boisko, po prostu chcemy wygrać. Na pewno we własnej hali ta wiara w zwycięstwo będzie większa, wiemy, że możemy to zrobić i wiemy jak. Głęboko wierzymy, że w sobotę pokonamy rywali" - powiedział. Starszy z braci Gębala nie wygrał jeszcze z Kielcami, przyszedł do drużyny przed tym sezonem. W pierwszym spotkaniu w Kielcach dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i raz powędrował na ławkę kar. W sobotę zagra dopingowany przez płockich kibiców. "Już nie mogę się doczekać wygranej w pojedynku z odwiecznym rywalem i nie tylko ja, wszyscy chcemy wyjść na parkiet i pokazać, że Vive jest do pokonania. Koledzy z drużyny nie raz wspominali poprzednie spotkania. Te mecze, to coś w rodzaju polskich derbów, też rządzą się swoimi prawami, zawsze emocje są większe niż w spotkaniach z pozostałymi ligowymi rywalami. Nam zależy przede wszystkim na tym, by wygrać sportowo, zgodnie z zasadami fair play, tylko takie zwycięstwo się liczy" - tłumaczył.